niedziela, 1 listopada 2015

SF: Nowe życie, nowa ja. - Rozdział 10

Dla lepszego czytania: 

Rozdział 10 "Ludzkie historie, rozgrywają się za zamkniętymi drzwiami."

-Eh , dobrze opowiem Ci. Lecz musisz wiedzieć że nie jest to historia przyjemna.- ciężko było mi przełknąć ślinę. Starałam jakoś poskładać słowa. Poczułam jego dłoń na mojej.

-Mów śmiało.-wypowiedział to delikatnym ciepłym tonem. Jak zupełnie nie Kastiel

-Może na samym początku, zacytuje Ci mój wpis z pamiętnika. Wtedy będziesz już mniej więcej wiedział, czego dotyczyć będzie historia.- zadrżał mi głos, czułam jak łzy napływają mi do oczu. Zaczęłam….

„Czuje lepkość jego dłoni, wciąż pozostał dotyku znak.
Chcę się obmyć lecz nie mogę, to wewnętrzny blizny ślad.
Chodź minęło parę lat, wciąż w umyśle został strach.
„Kocham” puste słowa, lub nieodkryty przeze mnie świat.
Chcesz mi pomóc? Powiedz jak? Bo na marne Twój stracony  czas. „

Oczy Kasa rozszerzyły się, wydawało mi się że chce coś powiedzieć, ale coś go zablokowało. Uścisk jego dłoni stał się mocniejszy. A ja kontynuowałam.


-Więc.. Wszystko zaczęło się od rozwodu moich rodziców. Matka poznała kogoś innego kto był wyżej sytuowany. Przyznam, że był i jest przystojny, ale to tylko opakowanie. Ojciec nie mógł pogodzić się z faktem, że ktoś inny ma jego żonę. On ją cały czas kochał…Ja osobiście nie mogłam zrozumieć matki, więc chciałam zostać z ojcem, a ona się zgodziła bez żadnego problemu. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że jestem dla niej nic nie znacząca, zwykły ktoś którego można zostawić. Ale starałam się z tym pogodzić. Dni mijały, a z tatą było coraz gorzej. Rozpacz wciągnęła go w alkoholizm. Stracił motywację do działania, przestał chodzić do pracy.. Popadł w depresję. Gdy.. <załamałam głos>  gdy pewnego razu wróciłam ze szkoły <łzy spłynęły mi po policzku> zobaczyłam go, jego nogi bezwładnie wisiały w powietrzu. Upadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć.. Usłyszeli mnie sąsiedzi i przylecieli od razu do miejsca skąd dobiegał mój krzyk.. Najpierw spojrzeli na mnie, później dostrzegli wiszącego tatę. Jeden z sąsiadów zadzwonił do odpowiednich służb. Drugi zaś zasłonił przede mną ten widok. Ale to i tak za późno. Klęczałam pośrodku pokoju, z płynącymi łzami i tępym wzrokiem. Czas się zatrzymał, a wszystko co działo się obok mnie było takie nie realne: policja, karetka, dokumentacje, jakieś męczące mnie pytania na które nie miałam siły odpowiedzieć, czarny worek, tłum ciekawskich ludzi,… i w końcu matka. Która przyjechała bo któryś z sąsiadów ją o tym powiadomił.
Pogrzeb odbył się po 2 dniach. Ceremonia była krótka, ale treściwa. Wszystko zakończyło się piosenką zaśpiewaną przeze mnie. Mijały tygodnie, a ja wciąż czułam pustkę i żal. Oczywiście matka, po śmierci taty zabrała mnie do swojego nowego domu. Ale to i tak nie zapełniło tego czegoś w sercu. Czułam się jak intruz w moim „nowym domu”. <zamknęłam na chwilę oczy>

-Liv? Wszystko okey? Jak wspomnienia za bardzo Cię ranią to możesz przestać. Zrozumiem.- jego głos dziwnie się zmienił.

-Nie, w porządku. Skoro zaczęłam to już skończę. Tylko…

-Tylko, co Liv?

-Tylko wspomnienia bolą i przez to czuje się jeszcze bardziej samotna.-odwróciłam wzrok. Poczułam jak Kastiel podnosi się z miejsca i wskakuje na łóżko. Usiadł tuż za mną, nic nie mówiąc jednym ruchem przyciągną mnie do siebie. Chyba chciał abym poczuła czyjąś bliskość i abym nie była taka samotna. Szczerze powiem, poczułam się trochę lepiej. Czułam jego oddech na moim karku i bicie serca. Postanowiłam kontynuować cudowną historię mojego życia.


Więc na czym to ja skończyłam? .. A już pamiętam. <zrobiłam głęboki wdech>. Po jakimś czasie nowy partner matki Erik zaczął traktować mnie dziwnie dobrze. Nazywał mnie po imieniu, bo wcześniej było to bezosobowo. Zaczął rozmawiać ze mną, wciągał w jakieś gry planszowe. Powoli zaczęłam się do niego przyzwyczajać. Zauważyłam że bardzo często dotyka mnie, czochra po włosach i w ogóle. Myślałam że to normalne, że tak okazuje swoje „uczucia”. Po jakimś czasie wpadłam w szkole w kłopoty i nauczycielka zadzwoniła do domu. Pech tak chciał że odebrał Erik. Myślałam że wszystko powie matce przy kolacji, ale o dziwo tak się nie stało. Gdy siedzieliśmy wszyscy na dole i oglądaliśmy telewizję do matki zadzwonił telefon, moje serce zaczęło szybciej pić. Myślałam że to dzwoni nauczycielka ze szkoły, ale okazało się że to jej przyjaciółka chce się spotkać. Więc matka z wielką radością się zgodziła i poszła się szykować. W salonie zapanowała cisza jedynie co było słychać to słowa padające z tv. Ukradkiem zerknęłam na Erika. Na jego twarzy malował się dziwny i przerażający uśmiech. Nie miałam ochoty dłużej siedzieć razem z nim, więc poszłam do swojego pokoju.  Gdy tak siedziałam usłyszałam że drzwi wejściowe zamykają się. Czyli matka musiała już pojechać.  Korzystając z okazji że łazienka była wolna, postanowiłam wziąć prysznic.  Szybko zabrałam swoje podstawowe rzeczy i udałam się do niej. Wszystko to trwało może z 1h. Gdy wracałam z łazienki już do swojego pokoju zauważyłam że drzwi do niego są uchylone. 

Weszłam i zobaczyłam że Erik siedzi na moim łóżku. Przyglądał się mi uważnie. Podeszłam do szafy aby schować swoje rzeczy, naglę poczułam że ktoś stoi za moimi plecami, nie był to nikt inny jak on. Odwróciłam się do niego twarzą. Nie ukrywam że czułam lekki niepokój. <zrobiłam kolejny głęboki wdech, mięśnie Kasa dziwnie się napięły, chciał znów coś powiedzieć ale przerwałam mu>. Na jego twarzy malował się uśmiech.

-Czegoś potrzebujesz wujku? Mam zrobić kolację – tak nazywałam Erika. Nie mogłam na niego mówić ojcze.

-Być może potrzebuje. Ale zanim przejdziemy do rzeczy, musimy pogadać.- przybliżył się do mnie i nachylił się na niebezpieczną odległość.

-A o czym chcesz porozmawiać? Jestem trochę zmęczona. Chciałam położyć się wcześniej spać.- głos mi się trząsł.

-O nie moja panno. Dzwoniła do mnie twoja nauczycielka. Powiedziała mi wszystko co zrobiłaś. Zastanawiam się czy nie powiedzieć o tym twojej matce. Byłaby bardzo zawiedziona gdyby czegoś takiego się dowiedziała.- wystraszyłam się, nie chciałam aby matka wiedziała że zostałam przyłapana na piciu w szkole.

-Proszę nie mówi jej. Zrobię wszystko. Tylko jej tego nie mów.- .. pożałowałam słów które wypowiedziałam.

-Hymm wszystko powiadasz?. <na jego twarzy pojawił się złowieszczy uśmieszek>. No to moja księżniczko bądź dzisiaj grzeczna, a obiecuję ci że nikt się o niczym nie dowie.- przybliżył się do mnie i…. pocałował w usta. Stałam jak otumaniona. Nie byłam świadoma tego co się zaraz stanie.
Po chwili całował mnie coraz ostrzej i był coraz bardziej nachalny. <patrzyłam tępo przed siebie i opowiadałam dalej. Nawet nie czułam jak zaczęłam się trzęść>. Powoli domyślałam się, co mnie czeka. Bluzę którą zdjął ze mnie rzucił w kont. Objął mnie w pasie i szepnął do ucha. „Dzisiaj będziesz tylko moja, już od dawna miałem na to ochotę. Spróbuj komuś tylko o tym powiedzieć, a obiecuję że tego pożałujesz.” Pchnął mnie w kierunku łóżka. Chciałam się wyrwać, ale on był silniejszy. Rzucił mnie na łóżko, a sam pobiegł do drzwi i zamkną je na klucz. Nim się otrząsnęłam i zorientowałam się że jestem na chwilę wolna, on już był obok mnie. Zaczął się rozbierać. Przez cały czas miałam zamknięte oczy i prosiłam aby mnie zostawił. Po chwili czułam jak ze mnie zdejmuję ubrania, zaczęłam krzyczeć i wołać ratunku. Lecz ten skutecznie mnie uciszył. Uderzył mnie w twarz i kazał się zamknąć. Za karę przywiązał moje ręce do łóżka, chciał jeszcze zakneblować usta ale stwierdził że nie będzie słyszał jak będzie mi przyjemnie…. No i stało się zgwałcił mnie, w moim własnym pokoju, w moim miejscu, gdzie chodź trochę czułam się bezpiecznie. Zabrał mi moją najcenniejszą rzecz jaką miałam, czyli czystość duszy i ciała.  Dziwne zawsze wyobrażałam sobie że pierwszy raz musi być cudowny, jednak myliłam się. Teraz na samą myśl o tym boję się. Gdy odchodził już po wszystkim, powiedział tylko że mój przyszły facet będzie ze mną miał dobrze. Zapowiedział że jeszcze się do mnie zgłosi, tylko musi nadarzyć się okazja. Wyszedł a ja zostałam sama. Czułam się brudna i upokorzona. Cały czas czułam jego brudne łapy na  moim ciele. Po tym wydarzeniu nie chciałam z nikim gadać. Zamknęłam się w sobie, żyłam we własnym świecie. Zaczęłam spotykać się z towarzystwem, z którym żadna matka nie chciałby wiedzieć swojego dziecka. Chciałam zapomnieć ale jakoś nie dawałam rady. Zaczęłam zażywać narkotyki aby chodź trochę wyluzować, wagarowałam, piłam. Nauczyciele zauważyli moją zmianę i cały czas donosili na mnie do matki.  Raz nie wytrzymałam i w końcu powiedziałam matce że jej kochaś dobrał się do mnie.. A ona co… hahahahah uderzyła mnie w twarz krzycząc przy tym abym nie mówiła tak, że chcę się zemścić za to że ona zostawiła ojca dla niego, że powinnam być mu wdzięczna za to, że mnie przygarną i mnie utrzymuje… Wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam już nikogo komu mogłabym zaufać. Własna matka mi nie wierzy, uważa mnie za zero.. Ja dziewczyna która kiedyś mogła wszystko, miała przed sobą cudowną przyszłość- spadła na samo dno piekieł i jakoś nadal w nim siedzi. Może tylko dzięki Aronowi i osobom których teraz poznałam poczułam się lepiej, jak bym była nawet lubiana i akceptowana.

W pokoju panowała cisza, nagle za plecami usłyszałam czyjś głos.

-Liv! Przepraszam nie chciałem Cię skrzywdzić! Wybacz mi!

Gwałtownie podskoczyłam, to samo uczynił Kas, patrzyliśmy w jednym kierunku. W kierunku,  w którym widziałam chłopaka który klęczał z opuszczoną głową. Nagle przypomniał mi się ten moment kiedy to ja 3 lata temu klęczałam przed wiszącym ojcem. Łzy poleciały mi strumieniem, podeszłam do Lysa, uklękłam przed nim i przytuliłam go. Jego ciało zamarło. Kas podszedł do nas, pogłaskał mnie po głowie i powiedział.


-To ja zaraz wrócę, zostawię was na chwilę samych. 
..............................................................................................................................................

PS. Większość ludzi straciła kogoś bliskiego, dosłownie i w przenośni. Dzisiaj jest taki dzień w którym nasza pamięć wraca do tamtych dni, w których byliście razem. Więc może w ramach uczenia pamięci zapalmy chodź na chwilę jedną małą świeczkę, i zatrzymajmy się chodź na chwilę. Pozwolę sobie umieścić pewien mój wiersz. : 

"Jesienna noc"
Znów jest ten dzień, w którym brak mi Ciebie.
Minął już rok, lecz  nadal słyszę Twój głos.
W powietrzu zapach Twój, a mi brak już słów.
Klęczę w tym miejscu szukając Cię, 
Lecz widzę tylko zniczy cień. Blask ich 
oślepia mnie. 
W oczach błądzą już łzy, a w sercu 
smutek i pustka tkwi. 


8 komentarzy:

  1. Łał... Aż brak mi słów. Nie spodziewałam się, że Liv ma ąż tak smutną przeszłość. Czytając ten rozdział prawie się popłakałam. Kas bardzo miło się zachował. Nie naciskał i chciał ją pocieszyć. Piękny rozdział. Tak bardzo smutny... Mam nadzieje, że w następnym już wszystko będzie lepiej.
    Pozdrawiam
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedno wielkie WOW...
    Brak słów... Naprawdę się postarałaś....
    Aż nie wiem co napisać....

    OdpowiedzUsuń
  3. Miło mi to słyszeć, że rozdział się spodobał. Postaram się następnym razem nie zawieść. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno nie zawiedziesz...
      Życzę weny i czekam na kolejny

      Usuń
  4. Kiedy nastepny rozdzial? Juz nie moge wytrzymac. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ze względu na studia, niestety piszę wolniej. Postaram się w najbliższych dniach dodać kolejny odcinek. Może nastąpi to jutro. :)

    OdpowiedzUsuń