Rozdział 11- "Po burzy, przychodzi rozpogodzenie"
Klęczeliśmy tak może z 10 minut. Pokój wypełniony był
jedynie dźwiękami tykającego zegara. Nie
poczułam jak Lysander się poruszył i postawił mnie na równe nogi. Nagle cichy
pokój, wypełnił głos białowłosego.
-Liv, możemy porozmawiać?- zapytał mnie jeszcze trochę
oszołomiony. W jego głosie było słyszeć smutek.
-Yyyy.. Myślę że… Tak powinniśmy porozmawiać. Tak będzie
najlepiej.- odpowiedziałam mu nie patrząc mu w oczy. Bałam się tego momenty, w
którym przyjdzie mi stanąć z nim twarzą w twarz. Usiadłam na łóżko, stojące tuż
za nami. Lys poszedł w moje ślady. Chciał usiąść obok mnie, ale zawahał się.
Postanowił, że usiądzie dalej bym nie czuła się nieswojo.
-Słcuhaj Liv.. <zamkną oczy> Przepraszam Cię za tę
sytuacje, która wczoraj miała miejsce. Naprawdę nie planowałem tego. Możesz mi
wierzyć, albo i nie… ale nie mógłbym Ci zrobić krzywdy, ale jednak stało się.
To wszystko stało się tak nagle. Byłem pijany. Tak.. wiem powiesz mi, że nie
można zwalać winy na alkohol, że powinniśmy znać swój umiar. A jak nie znamy to
powinniśmy w ogóle nie pić. Nic chyba
nie jest w stanie mnie usprawiedliwić.. Cały czas mam wyrzuty sumienia. Po
pierwsze że byłaś świadkiem rozmowy mojej z Rozalią, i widziałaś mnie w
krępujące sytuacji. A po drugie, że stałaś się ofiarą moich emocji. –
przerwałam mu.
-Co masz na myśli, mówiąc „ofiarą moich emocji” ? – w końcu
zebrałam się w sobie i spojrzałam mu w twarz. Jego twarz była blada, w oczach
błądził smutek i poczucie winy.
-Otóż, jak już słyszałaś i pewnie się zorientowałaś
zakochałem się w dziewczynie mojego brata. Jest ona uosobieniem ideału kobiety:
czuła, wrażliwa, inteligentna, piękna, z poczuciem humoru, z pasją. <Gdy tak
o niej opowiadał, jego twarz na trochę się rozpogodziła. A mnie.. dziwnie
zabolało coś w środku, ale słuchałam dalej.> Takich kobiet jest mało. Wyznałem
jej co do niej czuje, a ona odrzuciła moje uczucia. Zresztą sama widziałaś. Nie
chcę Ci mówić jaki jestem, wolałbym abyś sama wyrobiła o mnie zdanie. Ale na
chwilę obecną jestem pewnie u Ciebie na czarnej liście. Ale muszę Ci
powiedzieć, że zazwyczaj panuję nad sobą i swoimi emocjami. A wtedy coś we mnie
pękło i już się nie kontrolowałem. Pocałowałem ją, później zobaczyłem Ciebie.
Na początku byłem zły na Ciebie, że nie uszanowałaś naszej prywatności. Gdy Cię
zawołałem, a Ty mnie zignorowałaś moja złość podwoiła się. Chciałem Cię dogonić
ale było już za późno. Gdy już trochę
ochłonąłem po wejściu do domu Młodej, znów przypomniałem sobie słowa Rozy, że
jestem przystojnym fajnym facetem i że mogę mieć każdą, ale jej nie. Bo mnie
nie kocha. Złość znów powróciła i sięgnąłem po alkohol. Wypiłem za dużo, bo
chciałem zagłuszyć uczucia i emocje. Chciałem już iść do domu… Ale… zobaczyłem
Ciebie. Nie byłem w stanie racjonalnie myśleć. Jedyne co poczułem to impuls że
muszę sprawdzić czy Roz miała rację mówiąc, że mogę mieć każdą. Chciałem tylko
pocałować, nie chodziło o nic innego…. Ale wyszło, już sama wiesz jak…. Liv,
naprawdę uwierz mi jest mi cholernie przykro, i będę się starał abyś mi
wybaczyła.. Zrobię co tylko zechcesz, nawet będę się trzymał od Ciebie z
daleka.<ukłucie w środku powróciło>Tylko wybacz mi. Proszę… - Spuścił wzrok, w pokoju zapanowała znów
cisza. Zaczęłam drżącym głosem, zbierałam szybko myśli.
-Lysadrze.. <drgnął> Jaa… Wierzę że była to chwilowa
Twoja niedyspozycja. Chcę wierzyć, że nie zrobiłbyś mi tego. Chciałabym, o wszystkim zapomnieć… <chciał
zabrać głos, ale nie dałam sobie przerwać> Cicho teraz ja mówię. Jak
skończę, wtedy będziesz miał swój czas.<zdziwił się że mogę być tak
stanowcza> Ale zapomnienie jakiejś
sytuacji ze swojego życia, to tak jak by zapomnienie kim się jest. To wyparcie
się samego siebie. Domyślam że słyszałeś moją rozmowę z Kasem. I wiesz co miało
miejsce. Mimo to, że przeszłość boli.. to nie dam rady o niej zapomnieć, bo gdy
o niej zapomnę, to również zapomnę dlaczego stałam się taka, jaka jestem. Co
spowodowało że się zmieniłam… To część mojej historii. A nikt nie powiedział,
że historia musi być zawsze idealna. Na świecie są dwa rodzaje księżniczek.
Pierwsza to ta, której wszystko przychodziło od tak, żyła beztrosko i umarła
beztrosko. Nie musiała zapracować na swoją koronę, bo inni zapracowali za nią.
A drugi typ księżniczki to taki, że najpierw była żebraczką, miała w swoim
życiu dobre i złe dni, ale kiedyś tam los się do niej uśmiechnął i dał jej
szanse. Szanse na spokojne życie, stabilizacje, znalezienie spokojnej
przystani. Samą sobą zapracowała na koronę… Dobra gadam nie od rzeczy, o jakiś
pieprzonych księżniczkach. Ja nie jestem jeszcze księżniczką, ale mam nadzieję
że to się może kiedyś zmieni. Ale wracając do tego czy Ci wybaczę, to …… tak
wybaczę Ci, i nawet już wybaczyłam. Ale chciałabym, abyś dał mi trochę czasu
abym mogła Ci zaufać.. – Lysander na te słowa podniósł głowę i spojrzał na
mnie. Chyba się tego nie spodziewał.
-Liv… Postaram Cię nie zwieść i … nie skrzywdzić już nigdy.-
położył swoją dłoń na mojej. Podskoczyłam, zauważył to i chciał cofnąć rękę.
-Nie spokojnie, możesz tak zostawić.- Lysander lekko się
uśmiechną i do pokoju wszedł Kastiel. Spojrzał na nas, a na jego twarzy
zauważyłam pewną ulgę.
-Wyjaśniliście sobie już pewne rzeczy?- zapytał niepewnie
-Tak, wyjaśniliśmy, ale nie do końca..<Odparłam. Chłopaki
spojrzeli się na mnie lekko zbici z tropu.> Mam do Was małą prośbę-
powiedziałam to już lekko zmęczonym głosem.
-Tak, jaką?- odpowiedział Kas zaciekawiony.
-Niech to co się stało wczoraj, i to czego się
dowiedzieliście o mnie zostanie między nami. Mogę Was o to prosić? Naprawdę
zależy mi na dyskrecji, nie chciałabym aby ktoś mi współczuł, i nie chciałabym
aby w jakiś sposób dowiedział się o tym Aron.. To by źle się skończyło.
-O co chcesz prosić? Ja o niczym nie pamiętam. Mam amnezję.
– powiedział to Kastiel a ja pierwszy raz od wczoraj szczerzę się uśmiechnęłam.
-To wszystko zostanie między nami, tylko kwestia co
powiedzieć Iris. Ona widziała jak wybiegłaś zapłakana.- odrzekł nadal
skrępowany Lys.
-Jeśli chodzi o to że wybiegłam powiemy po prostu że źle się
poczułam. Nadejdzie taki czas, gdy jej powiem o wszystkim < Lys, odwrócił
wzrok>. O mojej przeszłości rzecz jasna… Chciałabym od dzisiaj zacząć
wszystko od nowa. Mam dość już zadręczania się, życia w strachu. Tylko muszę
odnaleźć osobę która mi pomoże odnaleźć spokój i równowagę.
-My Ci pomożemy. To będzie takie, hymm wynagrodzenie za
nasze przewinienia.- Kastiel wyszczerzył zęby.
-Tak pomożemy Ci. – powtórzył za nim Lys. Na zgodę uśmiechnęłam się lekko.
-Mam jeszcze jedną prośbę. Możecie odstawić mnie do domu? Bo
Aron będzie się martwił, a ja jestem jeszcze zmęczona i brak mi sił.
-Jasne, nie ma sprawy.
-Dzięki <lekko uniosłam kąciki ust.
.........................................................................................................................................
PS. Od razu przepraszam, za brak akcji.
Rozdział super. Cieszę się, że sobie wszystko wyjaśnili, a za brak akcji nie przepraszaj bo nie zawsze musi się coś dziać w każdym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuń