piątek, 1 stycznia 2016

SF: Nowe życie, nowa ja.- Rozdział 13

Rozdział 13.

-Usiądź.-wskazał mi ręką miejsce przed jego biurkiem

-No, no prawie jak dyrektor ważnej firmy <zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie z oburzeniem>. Yyy…, spokojnie tylko  żartowałam. Nie bierz tego do siebie.- jego wyraz twarzy trochę złagodniał, ale nie smak pozostał.

-<chrząknięcie> Przejdźmy może do rzeczy. Nie chcę zbyt długo zawracać Ci głowy Liv.- spojrzał się na mnie.

-Wedle Pana rozkazów.- powstrzymywałam śmiech.

-Zawsze taka jesteś?- patrzył na mnie ze zdziwieniem i oburzeniem.

-Taka? Czyli jaka według Ciebie?- zapytałam lekko zdenerwowana. Nie lubię jak ktoś mnie ocenia, skoro wcale mnie nie zna.

-Jakby to ująć Twoim językiem abyś zrozumiała. Ymm wredna? Tak to chyba najłatwiejsze określenie. - usiadł i patrzył się na mnie z obojętnością w oczach. Zakuło mnie coś w środku, ale zbagatelizowałam to. Moja spojrzenie nagle stało się chłodne i pojawiło się w nim coś w rodzaju „cofnij to, co powiedziałeś”. Musiał to zauważyć po nagle zdziwił się.

-Jakby to Szanowny Panie dupo-wlazły powiedzieć abyś to zrozumiał.<usłyszałam jak drzwi się otwierają i zamykają. Ktoś był w tym momencie razem z nami. Lecz nie miałam ochoty się odwracać i przerywać tej „ciekawej” rozmowy.> Wbrew pozorom nie jestem tępa jak Wielkiemu Panu się wydaje. To że pochodzisz zapewne z bogatej rodziny i wszystko przychodzi Ci łatwo, nie upoważnia cię to tego, abyś mnie obrażał. Nawet mnie jeszcze nie poznałeś. To była pierwsza kwestia. Teraz przejdźmy do kolejnego podpunktu naszej zabawy. Chciałam być miła i rozluźnić tę cholerną atmosferę, bo była tak gęsta że nawet mucha by się powiesiła od razu. Po 3 nie miałam ochoty tu przychodzić i patrzeć na twoją twarz. Tak, zgadza się teraz jestem chamska. Jakiś problem? Bo według mnie nie. A teraz z łaski swojej daj to co mam podpisać i już mnie tu nie ma. W końcu będziesz mógł popatrzeć na własne odpicie i cieszyć się tą chwilą.- byłam oparta o biurko, moje palce były zaciśnięte w pięść aż powoli zaczynały mnie boleć. Nataniel oszołomiony podał mi do podpisania deklarację, w której musiałam potwierdzić swój „dobrowolny” udział  w zajęciach dodatkowych. W moim przypadku było to kółko teatralne. Bo wszystkie inne były już zajęte. Podpisałam i energicznie rzuciłam długopisem.

-Proszę, o to czego chciałeś.- odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę drzwi. Ku mojemu zdziwieniu stała w nich białowłosa dziewczyna, którą miałam już (nie)przyjemność poznać. Długo jej się nie przyglądając ominęłam ją i trzasnęłam drzwiami.

Korytarz  już pustoszał, ponieważ część zbierała się do domu, a reszta miała jeszcze ostatnie zajęcia. Ruszyłam w końcu w stronę drzwi głównych. Nagle ktoś mnie pociągną za ramię.

-Liv! Czekaj. Chciałabym Cię zap……..- przerwałam Iris w połowie.

-Sorry Iris,  ale nie mam ochoty ani czasu gadać.  Także pa, a i powodzenia na próbie. Popękanych strun życzę.- już się nawet nie spojrzałam na dziewczynę. Wyrwałam się jej i poszłam przed siebie. 


Gdy wyszłam od razu ruszyłam w stronę mojej czerwonej bestii.  Usiadłam na nią, odpaliłam silnik i ruszyłam powoli. Nagle wyskoczył Kastiel przed przednie koło. Momentalnie odbiłam w prawą stronę i dałam po hamulcach. Przez szok straciłam równowagę i znalazłam się na ziemi. W raz ze mną moja niebezpieczna piękna bestia.
Kas szybko do mnie podbiegł z przerażeniem w oczach.

- Liv! Nic Ci nie jest?!- podniósł ścigacz i podał mi rękę.

- Powaliło Cię do reszty czy co?!! Jesteś jakimś cholernym samobójcą czy może chcesz kogoś innego zabić?!- Chwyciłam go za rękę i szybko wstałam, pomimo że moja prawa noga strasznie mnie bolała. Ale  nie dałam tego po sobie poznać.

-Przepraszam piękna. Nie chciałem Ciebie  wystraszyć. Chciałem sprawdzić Twój refleks i  zapytać Cię o coś.- podrapał się po głowie. Ze zmieszania wyciągnął papierosa z kieszeni i zaczął palić.


- No i co sprawdziłeś?! Niezła ze mnie niezdara, nie ? A teraz wybacz śpieszę się do domu.- Nagle zorientowałam się że spora  grupka osób przygląda się nam. Nagle usłyszałam straszny krzyk.

-Kastiel! Mógłbyś mi powiedzieć co wyprawiasz i dlaczego nowa koleżanka na ciebie krzyczy? Znów próbujesz być nachalny?!- odwróciłam się zszokowana. Za mną stał pogrom liceum, czyli szanowna dyrektorka.

-Ja.. – Kastiel przybrał poważny ton i chciał coś powiedzieć. Ale jak zwykle nie dałam mu dokończyć. On i bez tego ma chyba na pieńku z nią.

-<uśmiechnęłam się, najlepiej  jak potrafiłam pomimo niechęci i bólu> Dzień dobry Pani Dyrektor. <co by jej tu powiedzieć…Help me!> Uwierzy Pani że przez przypadek Kastiel rano na mnie wpadł  i pobrudził mi sweterek?  <lepszej historii nie mogłam wymyślić.. ehh> Byłam na niego wkurzona, ale nicpoń uciekł zanim zdążyłam na niego nakrzyczeć. A teraz właśnie dopadłam go i nie wytrzymałam. Jestem niestety wybuchową dziewczyną. A po drugie on u mnie nie ma szans choćby nie wiem jak się trudził i jaki by był nachalny.- dyrektorka cały czas nam się przyglądała. Chyba  nie uwierzyła w tę historię. W sumie nie zdziwiłabym się.

-Załóżmy że wierzę w Twoją historię panno Liv. Ale jak wyjaśnisz fakt że twoja noga krwawi.- dyrektorka przyglądała się mojej reakcji. Starałam się nie wsypać i pociągnęłam dalszą grę.

-A too.. Kilka dni temu spadłam z drabiny, gdy pomagałam wujkowi przy ogródkowych pracach. Pewnie Pani zapyta że skoro spadłam to nie możliwe żeby rana krwawiła aż do teraz. Otóż ranę pokryła warstwa ochronna zwana strupkiem, no i niestety jak być niezdarą to na całego. Teraz jak wychodziłam ze szkoły potknęłam się i zaliczyłam zderzenie z ziemią. Musiałam naruszyć tego strupka, stąd te krwawienie. Obiecuję że będę ostrożniejsza.- Boże jakie brednie.. Spojrzałam na dyrke, wyglądała że zupełnie mi nie wierzy.

-Niech Wam będzie. Jak bym się uparła to zaprowadziłabym Ciebie do pielęgniarki i ona powiedziałaby czy ta rana jest świeża czy też nie. Tym razem nie będę dochodzić prawdy i odpuszczę Wam. Na drugi raz uważaj, a ty Kastiel się pilnuj i zgaś tego papierosa z łaski swojej. Dobrze opuszczę już Was. Do widzenia.

-Do widzenia.- powiedzieliśmy razem. Gdy odeszła na bezpieczną odległość wybuchłam śmiechem. Kastiel patrzył się na mnie dziwnie.

-To co siedzi w Twojej główce mnie przeraża! Serio… Jesteś jakąś morderczynią która uciekła z innego kraju i ma kłamanie opanowane do perfekcji i historyjki umie wymyślać na poczekanie? 

-Chodź tutaj, powiem Ci coś w sekrecie. <kiwnęłam palcem wskazującym w moją stronę. Kas podszedł i się nachylił> No wiesz, mam na sumieniu  zabitych trzech  długowłosych. Od 4 lat szukają sprawcy i nie mogą znaleźć. Już za późno sprawca jest teraz obok Ciebie.. Na twoim miejscu bałabym się spać. – odeszłam krok od Kasa i się wyprostowałam. Ten się spojrzał na mnie z politowaniem           i zaczął się śmiać.

-Wiesz co? Lubię Cię.- powiedział rozbawiony.

-Wiem. Mnie się nie da nie lubić Kasii. – Wiedziałam że ten zwrot  go wkurzy, ale nie zwracałam na to uwagi.


Podeszłam do ścigacza i chciałam włożyć kluczyki aby odpalić bestie. Ale w nieoczekiwanym momencie ktoś mi je zabrał. Można się domyślić kto to był. W takich sytuacjach nie lubię wysokich chłopaków..

-Mogę wiedzieć co Ty robisz do cholery?

-Teraz?

-Nie kurde jutro wiesz…- ehhhhh

-Właśnie zabrałem Ci kluczyki.- podniósł rękę do góry, abym mu ich nie zabrała.

-Serio? A myślałam że  kilogram buraków takich jak Ty. Oddawaj!!- chciałam podskoczyć ale ból wdał się we znaki. Wtedy sobie przypomniałam o krwawiącej nodze.

-Pominę to że mnie obraziłaś. Będę kulturalny.

-Założyłeś się z Iris a nie ze mną. Oddawaj!!

-Zapomnij. Chyba nie myślisz że Cię puszczę w takim stanie samą?! <ruszyłam ramionami>  Chyba żartujesz! Ja prowadzę a Ty wsiadaj na tyły.

-Alee…

-Bez dyskusji  płaska desko. Ja tu mam kluczyki i ja rządzę.- uśmiechną się triumfalnie

-Za deskę zabiję. A po drugie nie znasz mojego adresu.- zachichotałam

-Byś się zdziwiła. Wsiadasz czy nie. Bo jak nie to i tak zabieram go ze sobą. – kiwną głową w kierunku ścigacza..

-Niech Ci będzie..- usiadłam nadąsana za nim. Po chwili ruszyliśmy. Objęłam go w pasie i chyba za mocną ścisnęłam bo poczułam jak jego ciało się napina. Zwolniłam trochę uścisk.  Droga minęła szybko i już byliśmy na miejscu. Kastiel szybko wstał ze ścigacza i podszedł do mnie. Chwycił mnie w pasie i podniósł z siedzenia.

-A co Ty taki dobry dla mnie? Hymmm. I skąd wiesz gdzie mieszkam?- zapytałam zdziwiona
- Skąd wiem to Ci nie powiem. A dlaczego jestem miły hymmm.. Niech pomyśle może dlatego  <nachylił się nade mną> abyś się zastanawiała i myślała o mnie. – popatrzył mi w oczy i uśmiechną się. Ja jak głupia zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok. Z tej niezręcznej atmosfery wyciągną mnie Aron. Który musiał zauważyć przez okno że ktoś mnie przywiózł i postanowił wyjść i sprawdzić co się stało.

-Witam. Nie przeszkadzajcie sobie. Ale w sumie zanim sobie pójdę i Was zostawię, chciałbym się dowiedzieć co tu się dzieję.- Aron podszedł do nas ze spokojem i z zaciekawieniem.

-Myy… - zaczęłam ale tym razem to ten wkurzający dziad mi nie dał dokończyć

-Dzień Dobry. Odwiozłem Liv ponieważ przewróciła się na ścigaczu z mojej winy. I chyba przez ten wypadek skaleczyła nogę, ale nie jestem pewien. <Aron spojrzał na moją nogę i ukucną by sprawdzić> Chciała sama wrócić, ale nie pozwoliłem jej.- Kas odpowiedział ze zmieszaniem.

-Nie wygląda to groźnie, ale będzie trzeba opatrzyć. W takim razie chodź Liv do domu. Zajmę się Twoja nogą zanim wyjadę, a Tobie dziękuję. Jestem pod wrażeniem że postawiłeś na swoim. Ona raczej jest uparta i ciężko ją przekonać.

-Aron!!!!- zrobiłam minę wkurzonego dziecka. Obaj zaczęli się śmiać.

-Jeszcze raz dzięki ….?

-Kastiel, miło mi.- odrzekł trochę zszokowany, chyba tym że Aron nie opieprzył go. Pewnie spodziewał się czegoś innego. – To ja już pójdę. Do widzenia i cześć Liv.

-Pa  i dzięki za podwózkę. Pamiętaj morderca ma Cię na oku.- roześmiałam się.

-Patrz żeby ofiara, mordercy nie miała.- powiedział to nie odwracając się, ale słychać było rozbawienie w jego głosie.


Aron otworzył mi drzwi i wpuścił do środka. Po chwili zajął się moją nogą jak najlepszy lekarz.

5 komentarzy:

  1. Rozdział przeczytałam już wcześniej ale wypadło mi z głowy aby napisać tutaj kilka słów.... Rozdział świetny czekam na next i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. A dziękuję ;) Jesteś wierną czytelniczką heh. Postaram się dodać nowy rozdział w tym tygodniu. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Napewno stworzysz coś super

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy doczekamy się kolejnego rozdziału? Tak plus minus?

    OdpowiedzUsuń
  5. Już jest. Zapraszam i przepraszam za tak długą przerwę. ;)

    OdpowiedzUsuń