piątek, 29 stycznia 2016

SF: Nowe życie, nowa ja.-Rozdział 14

Rozdział 14.

Byłam zmęczona po całym dniu, więc postanowiłam się położyć. Sen przyszedł bardzo szybko. Obudziłam się około godziny 19. W moich uszach brzmiała cisza. *Pewnie Aron gdzieś wyszedł- pomyślałam. Niechętnie podniosłam swoje zwłoki z łóżka. Wystarczyło, że ustałam na nogi, a ból dał się we znaki. Zeszłam na dół, kulejąc. Okazało się, że Aron jednak był w domu, tylko że zasnął przed telewizorem. Podeszłam cicho do kanapy i nakryłam go. Potem udałam się do kuchni, wzięłam proszki przeciwbólowe, zrobiłam kanapki, herbatę i udałam się znów na górę. W pokoju panował półmrok. W kącie paliła się lampka nocna. Lubię taki klimat. Daje mi bezpieczeństwo. Może brzmi to dziwnie, ale tak właśnie jest. 

Odpaliłam laptopa i zaczęłam przeglądać stronki. Dawno już nie wchodziłam na Facebooka. Kilka zaproszeń od ludzi których nie kojarzyłam, parę wiadomości. Uporałam się z odpisywaniem na nie. *O Lysander dodał jakiś utwór na swoją stronkę. <klik> W głośnikach rozbrzmiewał dobrze zapowiadający się utwór:

Miał coś w sobie. Piosenka wędrowca, która opowiadała jego osobistą historię. Po kolejnym wysłuchaniu natchnęło mnie, aby w końcu wziąć gitarę do ręki. Zrobiłam łyk herbaty i kęs kanapki. Zanim zaczęłam grać, sprawdziłam jeszcze swój telefon. *4 nieodebrane połączenia i dwa smsy. Hymm ciekawe od kogo- pomyślałam. Dwa połączenia od Iris, Kasa i Lysandra. Ciekawe czego chcieli. Odpowiedź przyszła szybko:

2 wiadomości od Iris: 
*Hej, jeśli chcesz to wpadaj na próbę. Nie wiedziałam, że interesuje Cię takie spotkanie.
*Halloo! Jesteś tam?! Chłopaki na Ciebie czekają. Gniewasz się na mnie? Jeśli tak to o co?

Nie miałam ochoty zbytnio odpisywać. Ostatnio jest jakaś dziwna. Gdy jesteśmy same, to rozmawia, śmieje się, jest po prostu taka jak na samym początku. Wystarczy że na horyzoncie pojawi się Kastiel z Lysandrem i zmienia się o 180 stopni. Pytałam się jej, o co chodzi. Jedyną odpowiedź którą dostałam to „O nic nie chodzi. Jesteś przewrażliwiona”. Tak samo dzisiaj, mogła powiedzieć, że chce ten czas spędzić wyłącznie z chłopakami. Wszystko bym zrozumiała. W końcu znają się bardzo długo. Ja tylko jestem przybłędą, która napatoczyła się na ich drodze. Ale nie miałam ochoty o tym dalej rozmyślać.

Wzięłam gitarę i zaczęłam brzdękać.. Spróbowałam zagrać swój kawałek, który dawno grałam, ale zapomniałam wszystkich chwytów. Więc poddałam się. Postanowiłam zagrać Enter Sandman. 

Tak mnie ten kawałek pochłoną, że nie zauważyłam, jak latam po pokoju. Nawet zapomniałam o bólu nogi. Gdy skończyłam, za sobą usłyszałam czyjś głos.

-Yyyy.. Czego jeszcze o Tobie nie wiem?- męski głos przeszył moje drobne ciało. Odwróciłam szybko głowę, choć już wiedziałam, kim była to osoba. Tylko jedna osoba sprawiała, że na dźwięk jego głosu, przeszywało mnie zimno, lęk a z drugiej strony też i ekscytacja. 

-Kas! Co Ty tu do cholery robisz?- spytałam z oburzeniem. Chłopak zamknął za sobą drzwi i oparł się o futrynę.

-Stoję i patrzę na zagadkę.- na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek.

-Jak… Jak wszedłeś do domu?-odpaliłam jakieś  bezsensowne pytanie.

-No jakby Ci to powiedzieć… No przez drzwi. To takie metalowe robione na wzór drewnianych. Są albo lewo, albo prawo skrzydłowe. Z  tego co zdążyłem zauważyć wasze są lewo i oczywiście są bardzo ładne żeby nie było. – jego mina przez moment była poważna, ale nie na długo bo zaraz parskną śmiechem.

-Taaa, bardzo śmieszne.- udałam obrażoną nadal trzymając gitarę w ręku.

-Oj no już dobrze <podszedł do mnie i zabrał ode mnie gitarę> nie obrażaj się. Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz i czy z nogą wszystko okey. Mam wyrzuty sumienia. <popatrzyłam się na niego jak na idiotę> A po drugie, nie odbierałaś od nas telefonu i nie odpowiedziałaś na smsa od Iris. <stał tak blisko że poczułam się skrępowana> A wpuścił mnie Aron, twój brat.. <parsknęłam śmiechem> Z czego się śmiejesz?- zapytał zdziwiony.

-No bo… Hahahahah <zrobiłam głęboki wdech> No bo nie wiem czy już wspominałam, ale mieszkam z wujkiem. Mężczyznę którego poznałeś po szkole to właśnie on. Aron jest, znaczy był, rodzonym bratem mojego taty.-popatrzyłam na niego.

-On wujkiem? Podobni jesteście do siebie. Może dlatego tak mi się wydawało. A wracając do tematu odpowiesz mi na pytanie które zadałem wcześniej?- nadal staliśmy na środku pokoju.

-Noga trochę pobolewa, ale nie jest źle jak już widziałeś.- zaczerwieniłam się.

-Nie o to pytam.- odpowiedział poważnie.

-A o co?- zrobiłam zdziwioną minę.

-Dlaczego nie odpowiadałaś na sms-y i nie odbierałaś telefonów? O coś się pokłóciłyście z Iris?- zapytał się patrząc na moją reakcje.

-<spuściłam wzrok odwracając się od niego, chwycił mnie za rękę> Po prostu spałam.

-Nie pierdol głupot, widzę że jest coś nie tak.- podniósł głos

-Spokojnie i nie krzycz na mnie. Może najpierw usiądziesz? Czegoś się napijesz?- zmieniłam temat. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. <puk, puk>

-Proszę.- odpowiedziałam

-Cześć młodzieży. <Aron uśmiechną się przyjaźnie> Przyniosłem wam coś do picia i jedzenia, aaa i Liv dzięki za koc i jeszcze jedno umówiłem się dzisiaj na kolację. Mam nadzieje że nie masz nic przeciwko temu, że zostawię was?- Aron spojrzał przenikliwie na Kasa.

-O dzięki nie musiałeś. Zeszłabym i zrobiła coś do picia. Nie ma sprawy leć i baw się dobrze.- posłałam mu ciepły uśmiech

-Yyy wrócę dzisiaj późno albo dopiero koło południa. Więc nie czekaj  na mnie. – powiedział to spuszczając wzrok.

-Dobrze. <zrobiłam złowieszczy uśmieszek> Może pożyczyć Ci gumki co wujaszku?- Aron poczerwieniał, ale rozbawiło go to.

- Tobie panno chyba nie noga boli tylko główka. Jestem duży poradzę sobie. Za to wy bądźcie grzeczni, w domu jest monitoring.-powiedział prawie poważnie. Kas przyglądał się naszej rozmowie i tylko się uśmiechał. Jego uśmiech był tak uroczy..

-Dobra idź już. Nie rozpędzaj się tak tylko.- uśmiechnęłam się. Po czym Aron wyszedł z pokoju. Zapadła cisza. Podeszłam do chłopaka i wręczyłam mu szklankę i wlałam soku. Sama usiadłam na środek łóżka i oparłam się o oparcie.

-Dzięki. Ty nie pijesz?

-Mam herbatę jeszcze. – wskazałam głowę szklankę która stała na szafce nocnej. Kas niespodziewanie sięgną po nią i upił łyk.

-Nawet dobra, ale mój sok lepszy.- uśmiechną się pokazując swoje uzębienie.

-Pfff.. Chciałbyś a zresztą kto Ci pozwolił pić z mojego kubka hymmm?

-Sam sobie pozwoliłem. A teraz mów o co chodzi Liv?- spojrzał się na mnie już z poważniejszą miną.
Nie wiedziałam co mam takiego powiedzieć. Miałam pewne podejrzenia, dlaczego ruda może tak się zachowywać, ale nie byłam pewna czy mogę o tym powiedzieć Kasowi.

-No naprawdę, spałam, a jak wstałam nie miałam jakoś ochoty odpisywać. Jakoś ostatnio, Iris dziwienie się zachowuje.. Mam wrażenie, że jest na mnie zła i ma o coś żal. Mogę jedynie się domyślać o co chodzi. – powiedziałam to nie patrząc mu w oczy.

-O co może być na Ciebie zła? Nic jej nie zrobiłaś przecież a zresztą powiedziałaby to nam.

-Dla Lysa może i tak, ale nie sądzę że dla Ciebie.-spojrzałam mu się w oczy. Zauważyłam, że trochę się oburzył na moje słowa.

-A co Lys jest jakiś lepszy, czy co?! Ze mną ma równie dobry kontakt jak i z nim. Zresztą, mnie zna dłużej.- już drugi raz podniósł głos.

-Kas nie krzycz. Połącz sobie fakty. To może Cię olśni, dlaczego Iris się tak zachowuje i dlaczego nie zaprosiła mnie na próbę.- odpowiedziałam to podwyższonym głosem.

-No właśnie nie wiem. Nie rozumiem waszej popieprzonej psychiki. W ogóle was nie ogarniam jako kobiety. Więc powiedz jasno o co chodzi, bez żadnych ceregieli,  a i czy mogę zapalić, bo aż mnie nosi.
Wstałam i podałam mu popielniczkę i otworzyłam okno.

-Proszę, ale poczęstuj i mnie. -na te słowa zrobił wielkie oczy. Niepewnie wyciągnął dłoń z paczką fajek i poczęstował mnie. Wzięłam jednego i podpaliłam. Kas cały czas mi się przyglądał i obserwował każdy mój ruch. – Dzięki…

-Ty.. Ty palisz?- spytał z niedowierzaniem

-Od czasu do czasu. Zazwyczaj, są to jakieś imprezy lub jak mam jakiś problem i nie wiem jak go rozwiązać. Ale mniejsza o to <zaciągnęłam się raz jeszcze>. Chodzi o nasze relacje.< Kas się spojrzał dziwnie>. Tak, o moje i Twoje wydaje mi się, że nie bardzo to odpowiada Iris.- zaczął kaszleć i się śmiać.

-A niby to czemu, miałoby jej to przeszkadzać Liv? Daj spokój.- cały czas się śmiał

-Weź się zamknij, mi nie jest do śmiechu. Zresztą i kto tu jest ciężki do zrozumienia. Kobieta i mężczyzna są na takim samym poziomie. Tylko różnimy się tym, że Wy macie problem z obserwacją a kobiety z wyrażaniem własnym uczuć i emocji. – Kas, patrzył się na mnie pytająco. Zagasiliśmy papierosy i wróciliśmy na łóżko. 
Ciągnęłam dalej.- Może będziesz się śmiał z tego co powiem ale, wydaje mi się, że Iris czuje coś więcej do Ciebie niż zwykła przyjaciółka. Na początku między mną a nią było wszystko dobrze, ale odkąd zacząłeś ze mną przybywać i rozmawiać, zaczęła się oddalać ode mnie. Już nie jest taka jak kiedyś. <Kas analizował każde słowo> Zaczęło się to wszystko od naszego pocałunku. <spojrzał się na mnie> Niby nic, <chciał mi przerwać> ale osobie która jest zakochana to cios w serce. Dlatego też, Iris nie zaprosiła mnie na waszą próbę z obawy, że zaburzę rytm próby i znów będziesz ze mną rozmawiał. Powiedz mi Kas, <chłopak kiwną głową abym kontynuowała> który z Was chciał abym przyszła?

-W sumie to nie wiem mała, w sumie ja się zapytałem dlaczego Ciebie nie ma. Lysander powiedział <Lys??>tylko, że nie masz dzisiaj czasu i jesteś zajęta wieczorem.- powiedział to spokojnym głosem

-A Ruda jak zareagowała?-cały czas patrzyłam się na jego twarz. Z blaskiem lampy i ciemnego wnętrza pokoju jego twarz była jeszcze przystojniejsza. Z rozmyślań wyrwał mnie jego głos

-Słuchasz mnie?! <patrzył się na mnie dziwnie.>

-Jeśli możesz powtórzyć byłabym wdzięczna.- posłałam ciepły uśmiech

-Powiedziałem, że Iris trochę się oburzyła i tak naprawdę ani ja ani Lysio nie wiedzieliśmy o co jej chodzi. Czyli uważasz, że Ruda jest we mnie zakochana?!- na jego twarzy malowało się niedowierzanie.

-<przegryzłam wargę> Wydaje mi się, że tak. Ale trzeba to najpierw sprawdzić.- w pokoju zapadła cisza. Kas chyba to wszystko sobie układał w głowie.

Później zapaliliśmy jeszcze jednego papierosa. Rozmawiałam  z nim jeszcze przez 1.5 godziny. To o gitarze, to o zespołach. Zdziwił się, że dziewczyna może dobrze grać. Dostał za to w łeb, ale nie wkurzył się wręcz przeciwnie. Zaczął mnie łaskotać. Nasze ciała były tak blisko, że przez głowę zaczęły przebiegać dziwne myśli. Nagle w pokoju rozległ się dźwięk komórki. Kas przestał mnie gilgotać i rzucił się do telefonu. Ja postanowiłam się w tym czasie ogarnąć i złapać tchu.

-No czego chcesz elegancie? …. Trochę przeszkodziłeś, ale mów o co chodzi….. Ok, zaraz wpadnę, tylko się pożegnam z Liv i już jestem… Tak jestem….. Wszystko jest ok………. No to nara.. <pib, pib>

-Idziesz już?- zapytałam, chodź wiedziałam jaka będzie odpowiedź. Po cichu liczyłam, że chłopak jednak zostanie. Jakaś część mnie pragnęła jego obecności. Siedzieć samej w 4 kątach nie należy do przyjemności, a na pewno nie tak często. Będę musiała poszukać sobie jakiejś pracy, aby zabić nudę i zarobić trochę.

-Muszę.. Lys chcę abym do niego wpadł na chwilę. Jakaś męska sprawa. Sama rozumiesz.

-Jasne leć, odprowadzę Cię.- ruszyłam w kierunku drzwi. 
Kas stał jeszcze na środku pokoju przyglądając mi się,  ale po chwili ruszył za mną. W miarę sprawnie zeszłam po schodach. Oczywiście Kas nie przepuścił okazji aby mi podokuczać… Chłopak nałożył buty i kurtkę. Otworzyłam mu drzwi. Czerwonowłosy przekroczył próg, ale po chwili zatrzymał się. Odwrócił się w moją stronę. Przyglądał mi się uważnie.

-No to cześć. Musisz już chyba lecieć. – wymusiłam uśmiech.

-No tak muszę, wiec pa młoda.- odrzekł. Chciałam zamknąć drzwi, gdy nagle jego dłoń przytrzymała je.

-Coś się stało? – zrobiła dziwną minę.


-Nieee… jednak tak.- popchną lekko drzwi , przekroczył zwinnie próg i…. zabrakło mi tchu. Kas popchną mnie delikatnie na ścianę w korytarzu. Prawą ręką objął mnie w tali a lewą podniósł mój podbródek. No i stało się… Nasze usta złączyły się.. nie wiem jak długo tak staliśmy.

 Nie obchodziło mnie to, po raz pierwszy, nie bałam się tego pocałunku. Nie bałam się jego.. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie. Jego usta były takie delikatne.. Nagle Kas oderwał swoje usta od moich, musną je jeszcze i odszedł. Stałam jeszcze tak przez chwilę nie wierząc w to, co się stało. Po chwili wyrwałam z pułapki myśli i zamknęłam drzwi.   

___________________________________________________________
PS. Przepraszam Was za tak długą przerwę, ale przygotowania do egzaminów pochłaniają cały mój czas. Jeszcze tylko dwa tygodnie, Później postaram się systematycznie dodawać opowiadania (raz na tydzień). Życzę miłej nocy i dobranoc :*

2 komentarze:

  1. Szczerze..Po tym co wydarzyło się na końcu rozdziału brak słów, no to się dzieje. Będę czekała na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi to słyszeć. ;) Wydaje mi się,że akcji na pewno nie zabraknie. ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń