niedziela, 10 kwietnia 2016

SF: Nowe życie, nowa ja.- Rozdział 21

Rozdział 21 

„Alkohol zabija. Narkotyki zabijają. Gówno prawda. Najwięksi mordercy to ludzie.”

Nie mogłam spać przez całą noc, przez co byłam po raz kolejny zmęczona i obolała po mocnym uderzeniu. Zmęczona kłamstwami. Zmęczona tym całym syfem który mnie otacza.  Jeszcze Nataniel dzwonił do mnie wściekły. Na szczęście, albo i nie, kazał mi tylko pokryć straty które wynosiły 420 koron norweskich. Trochę portfel mi się uszczupli, no ale  za błędy trzeba płacić.

Przy śniadaniu chciało mi się beczeć, nie wiem dlaczego. Widelcem przekładałam jedzenie, w tę i z powrotem. Wszystko mnie przerastało. W sumie sama się wplątałam w coś, czego nie chciałam, aby chronić moją prywatność i po części chronić też  innych. *Dlaczego kurwa właśnie JA! Czy chodź raz nie może być normalnie?!*- krzyknęłam w duchu. Miałam już dość rozmyślań. Wstałam i zabrałam spod krzesła torbę. Ruszyłam w kierunku drzwi aby iść już do szkoły. Gdy przeszłam kilkanaście metrów, poczułam wibrację w kieszenie.* Tylko niech to nie będzie Nataniel.* Wyjęłam telefon w kieszenie i spojrzałam na wyświetlacz. *Hym nie znam tego numeru* Niepewnie odebrałam.

-Tak słucham.-odpowiedziałam zmęczonym głosem.

-Witaj córeczko, tu mama. Dawno nie dzwoniłam i postanowiłam że czas to zmienić.- ten głos i słowa sprawiły że stałam jak zamurowana. Przełknęłam ślinę i przyjęłam obojętny ton.

-Spoko. Czego chcesz?- zmusiłam się na najbardziej obojętny ton na jaki sobie mogłam pozwolić.

-Jak zawsze miła. Widzę, że jednak pobyt u wujka nie nauczył Cię ogłady. A miałam dla Ciebie pewną propozycję.- odrzekła spokojnym tonem.

-Pfff (parsknęłam) Niby co to za propozycja co?!- podniosłam lekko głos.

-Chciałam Cię z powrotem sprowadzić do Twojego domu i do nas. Erik stwierdził, że powinnaś już wrócić bo pewnie wszystko już sobie przemyślałaś i się poprawiłaś, ale sądząc po Twoich odzywkach widzę że nic się nie zmieniło. – wybuchłam złowrogim śmiechem.

-<milczenie>

-Coś nie tak córciu? <troska w głosie>

-Nie nazywaj mnie tak, to po pierwsze. Ty już nie masz córki. Po drugie, nie jestem towarem który można wysyłać i odsyłać kiedy się tylko spodoba. O Eriku mi nic nie wspominaj bo on dla mnie nie istnieje. To nie jest facet tylko chuj. Po trzecie i to jest chyba ostatni podpunkt naszej rozmowy, jest mi tu bardzo dobrze, mam super przyjaciół <przełknęłam ślinę> i tu jest mój dom. Z Aronem dobrze mi się mieszka i nie sprawiam problemu jakbyś chciała wiedzieć. Zresztą możesz się sama go o to zapytać. A teraz wybacz, ale jestem pod szkołą i musze iść na zajęcia.

-Cały czas mnie ranisz. Dlaczego? Co ja Ci takiego zrobiłam?- było słychać, że głos się jej załamał.

-Chcesz wiedzieć dlaczego? No to powiem Ci. Nie uwierzyłaś mi pewnego razu, kiedy wyjawiłam prawdę o Eriku. Ufasz bardziej jemu niż mi. Zostawiłaś mnie dla niego i nie przejmowałaś się mną i moimi uczuciami. Gdy pojawiały się problemy wychowawcze, które były wywołane przez Ciebie, nie było Cię przy mnie. Nie chciałaś nawet zrozumieć. Reasumując. Nigdy Cię nie było. Więc dlaczego  miałabym Cię szanować i kochać, skoro tego od Ciebie nie mam, nie miałam i nie będę mieć. A teraz żegnam i nie dzwoń do mnie. <łzy płynęły mi po policzkach. Rozłączyłam się>

Ustałam aby się trochę opanować zanim wejdę na dziedziniec szkoły. Wsadziłam ręce do kieszeni i poczułam saszetki których nie wyjęłam. Nie mogłam znieś moich myśli i pękłam. Pobiegłam w ustronne miejsce gdzie nikt nie przebywa.
Szybko weszłam na dach szkoły, usiadłam za kominem wentylacyjnym i wyjęłam jedną saszetkę. Długo nie zastanawiając się, wyjęłam zeszyt, wysypałam na nią zawartość, z papieru zrobiłam rulonik i zaczęłam wciągać. 

Czułam się błogo. Prawie zapomniałam jak to jest. Czułam się lekko i… dobrze. Posiedziałam jeszcze w takim stanie przez 15 min. Później ruszyłam, w stronę drzwi, które prowadziły na klatkę schodową. Po dłużej chwili, ponieważ moje ruchy były lekko opóźnione, znalazłam się na korytarzu. Przypomniałam sobie, że musze zanieść kasę Natanielowi, więc ruszyłam do pokoju gospodarzy. Po drodze, minęłam Iris, Kasa i Lysa. Przyglądali mi się, a ja cicho powiedziałam im cześć i poszłam dalej. Miałam wrażenie, że na twarzy Iris pojawił się uśmiech.

<Puk, puk> Za drzwi usłyszałam słowo „Proszę”. Weszłam niepewnie. W pokoju oprócz Nataniela była jeszcze jakieś dziewczyny, których dotąd nie znałam. Jedna miała średniej długości, brązowe włosy. Natomiast druga była wysoką, dość ładną dziewczyną o blond włosach.  Cała trójka popatrzyła się na mnie. Na twarzy Nataniela pojawił się wymuszony uśmiech.

-Witaj Liv. Masz do mnie jakąś sprawę?- grzecznie i spokojnie zadał mi pytanie, cały czas przyglądając mi się.

-Yyy.. Ta.. tak mam sprawę. Pisałam Ci wczoraj o niej.- Dziewczyna o brązowych włosach spojrzała się na Nataniela złowrogo, a blondynka nie spuszczała ze mnie wzroku.

-<Nataniel trochę poczerwieniał> Gdzie moje maniery. Może Was najpierw przedstawię. To jest moja dziewczyna Melania <wskazał na dziewczynę o brązowych włosach> a to moja siostra Amber. < *ten gbur ma dziewczynę?> Dziewczyny, poznajcie nową uczennicę Liv.- Amber po wypowiedzeniu mojego imienia zrobiła zdziwioną minę i szybko spojrzała się pytająco na brata.

-Cześć Wam. Miło mi Was poznać.- mimo braku sił zmusiłam się na uśmiech.

-Nam też. <odpowiedziała brązowowłosa>

-Melanio, musimy już iść. Liv ma jakąś sprawę, zapewne nie chce abyśmy o niej się dowiedzieli.- Amber chwyciła koleżankę za ramię i pociągnęła w stronę drzwi. Dziewczyna na pożegnanie spojrzała na chłopaka i szybko się pożegnała. No i zostaliśmy sami.

-Więc, masz dla mnie kasę?- zapytał się już poważnym, lodowatym tonem. Podeszłam do biurka i rzuciłam w jego stronę kasą.

-Proszę. Wszystko co do grosza.- spojrzałam na niego niechętnie. Nataniel przeliczył kasę.

-Wszystko się zgadza. Grzeczna dziewczynka. Pamiętaj, na drugi raz nie będę taki miły. Miałem Ci inną karę wymierzyć, no ale doszły mnie słuchy, że i tak dostałaś nauczkę.- patrzył się na mnie z drwiną.

-To wszystko? Mogę już iść.?-Nie patrzyłam się już na niego.

-Tak, spadaj stąd i ruszaj na zajęcia. Jeszcze mi brakuje, abym Cię usprawiedliwiał.

Nie odpowiedziałam już mu. Szybko wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę klasy, gdzie wszyscy czekali. Gdy stałam, w niewielkiej odległości od reszty uczniów, podeszła do mnie Iris. Patrzyła się na mnie niepewnie. Nagle zaczęła się bardziej przyglądać.

-Liv… Co Ci się stało?-zapytała niepewnie

-Mi?? Gdzie? -udałam zdziwioną

-Ten siniak który masz pod makijażem. Trochę go widać.-patrzyła się cały czas na mnie. Zauważyłam  też, że chłopaki się przysłuchują naszej rozmowie.

-Nic. Po prostu uderzyłam się o szafkę.- wypaliłam bez namysłu.

-Tak nie wyglądają siniaki po szafce. Ale załóżmy, że wierzę, ale ja w innej sprawie. Chciałabym z Tobą o czymś porozmawiać.- spuściła wzrok po tych słowach.

-A o czym mianowicie?- zaciekawiła mnie.

-O nas i o pewnej delikatnej sprawie. <zaczęła się rozglądać> Wolałabym, abyśmy porozmawiały w innym miejscu.

-Okey. To co zmywamy się?- wagary to już moja specjalność. Iris uśmiechnęła się i przytaknęła,

-No to chodźmy, zanim stara przyjdzie. – pociągnęłam Iris za ramię. Dziewczyna wymieniła się niewinnym uśmiechem z chłopakami i pozwoliła się prowadzić. Po chwili znalazłyśmy się na dachu szkoły. To chyba najbezpieczniejsze miejsce na rozmowy. W końcu puściłam dziewczynę i usiadłam na murku.

-No więc, o czym chciałaś ze mną porozmawiać?

-No więc, chciałabym się dowiedzieć czy między nami jest wszystko okey? Bo wiesz, po ostatniej naszej rozmowie, nie wyglądało na to, że kiedykolwiek będziesz chciała ze mną rozmawiać.- Iris zaczęła bawić się palcami u dłoni. Widać było, że stresuje się ta rozmową.

-Spokojnie, poniosło mnie wtedy ale teraz jest wszystko okey. Nie musisz się martwić. -patrzyłam się w dal.

-Ufff, to dobrze. Kamień z serca.- usiadła obok mnie.

-A ta druga sprawa o której chciałaś pogadać?- po raz pierwszy od dłuższego czasu spojrzałam jej się w oczy.

-…… - Iris milczała i nerwowo bawiła się palcami. Nie wiedziałam co zrobić.

-Iris? Wszystko okey?- spytałam z troską

-No bo nie wiem jak Ci to powiedzieć. W sumie sama jestem w szoku.- cały czas patrzyła się w ziemię.

-No ejj mała! głowa do góry. Mi możesz wszystko powiedzieć.- podniosłam jej podbródek.

-No bo… no bo wiesz, że jesteśmy parą z Kasem. <przytaknęłam głową, pomimo że wolałam o tym zapomnieć.>  No i niedawno była impreza, na której byliśmy razem.<yhymm> No i troszkę wypiliśmy. …Przesapaliśmy się ze sobą…- szczęka mi opadła.


-Że co proszę? Powiedz przynajmniej że zabezpieczyliście się?- krzyknęłam

-To co słyszałaś i nie krzycz. Bo wiesz.. o to chodzi, że nie. Ostatnio spóźniała mi się miesiączka, więc postanowiłam zrobić test. <serce zaczęło mi walić jak oszalałe>. Niestety, wyszedł…. wyszedł  pozytywny.- Iris zakryła twarz i zaczęła płakać. We mnie wzbierał żal, złość ale zarazem ogarnęło mnie współczucie. Nie wyobrażałam sobie, jak może się teraz czuć. Nie pozostało mi nic innego jak ją przytulić do siebie.

-Nie płacz mała, wszystko się jakoś ułoży, a powiedz mi.. Kas już wie?

-Nie..nie wie <chlip> Nie wiem jak mam mu to powiedzieć. Pomyśli może, że złapałam go na dziecko czy coś… A jak on odrzuci mnie przez to?!! Jaka ja byłam głupia. Mogłam zostać w tej cholernej strefie przyjaźni..-rozpłakała się na dobre. Czułam jak koszulka robi mi się mokra.


-Uspokój się. To nie koniec świata. Pośpieszyliście się no ale cóż. Tak się zdarza. Na Twoim miejscu powiedziałabym mu o dziecku jak najszybciej. Jeżeli ma jaja to weźmie to na klatę i nie zostawi Cię z tym, a jeżeli będzie inaczej to ja już sobie z nim porozmawiam. <Iris zaczęła się śmiać przez łzy.>  A teraz głowa do góry. Jak coś pomogę Ci, pomimo że raczej dobrą ciotką nie będę.- uśmiechnęłam się z troską. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech, po czym poderwała się by iść na zajęcia. Poprosiłam ją, aby sama poszła ponieważ muszę wykonać telefon. Oczywiście skłamałam. Chciałam po prostu być sama w tym momencie. 

____________________________________________________
Przepraszam za tak długą przerwę, ale zastanawiałam się czy jeszcze mam pisać i też szukałam weny. Rozdział może nie powala, ale mam nadzieję że będzie lepiej. Pozdrawiam Was :**

6 komentarzy:

  1. Dzięki Tobie zamiast nudnej lektury miałam co czytać haha..
    Rozdział jak zawsze supcio, byle, żeby nasza główna bohaterka nie popadła znów w problemy jakie miała kiedyś ;) Życzę Ci weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz zauważyłam datę kiedy dodałaś haha, szkoda, że dopiero teraz tu zerknęłam.. Hah super prezent na uro hahaah :D ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że rozdział Ci się podoba. Z okazji urodzin życzę Ci wszystkiego najlepszego i spełnienia najskrytszych marzeń. Oczywiście powodzenia w miłości. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Na takie opowiadanie to się jeszcze nie natknęłam 😱
    Oryginalność 100% Serio wciąga. Jest super. Co tu więcej napisać? Mogę obiecać, że będę tu zaglądała :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    http://jessica-w-slodkim-amorisie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Zaczynając, obawiałam się, że moje historia będzie podobna do innych. ;) Na pewno będę zaglądać na Twojego bloga. Pozdrawiam :D

      Usuń