piątek, 26 lutego 2016

SF: Nowe życie, nowa ja.- Rozdział 18

Rozdział 18 

"Byłam dla Ciebie jak ot­warta księga.. Myślałeś ,że wszys­tko o mnie wiesz.. Lecz zab­rakło Ci jed­ne­go -Umiejętności czy­tania między wierszami..."

Z dzienniczka Lysandra:

"Poczułem dzisiaj potrzebę, aby napisać słów kilka. Dlaczego nastąpiła? Zapewne spowodowane jest to, uczuciem jakieś dziwnej pustki po rozmowie z Liv. Najlepszym krokiem mym będzie, gdy przeniesiemy się do początku naszej znajomości. Do początku historii.

Gdy pierwszy raz ujrzałem ją, stała wystraszona w objęciach Kastiela. Kastiel, to mój najlepszy przyjaciel. Bardzo dobrze się znamy i wiem, że każda dziewczyna która posiada słabą osobowość i pierwiastek naiwności, staje się jego ofiarą. Smutna prawda, ale tak to  z nim już jest. Lubi kobiety. Wiem też jedno, gdy pokocha kogoś całym sercem, za żadne skarby świata jej nie opuści, nie pozwoli jej skrzywdzić i byłby wstanie się nawet zmienić. Wracając do myśli przewodniej tej krótkiej notatki, bo przecież nie chciałem pisać jakim mężczyzną jest Kastiel. Myślałem, że w przypadku Liv jest podobnie. Chociaż od razu wyróżniała się z tłumu, może też dlatego ją upatrzył.                                                                                                                                                                                       Gdy im się tak przyglądałem, dostrzegłem w tej dziewczynie coś, co nie pozwalało oderwać wzroku. Biła od niej siła ale zarazem przegrana. To chyba najbardziej mnie zaintrygowało. Musiałem im przerwać, bo wiedziałem, że do niczego dobrego to nie prowadzi. Kas ocenił ją jaką kolejną pustą „laskę”, którą musi zdobyć, a mnie jednak kusiło, aby lepiej ją poznać. Szczerze? Nie żałuję tej decyzji.
Pierwsze nasze spotkanie było dziwne, bo dziewczyna nawet na mnie nie spojrzała, gdy siadała obok mnie. Musiała się denerwować, ponieważ ręce jej drżały. Miałem to szczęście, że spotkałem ją na dachu podczas lekcji. Widok, w którym ją zastałem był zaskakujący. Owa dziewczyna była tak pochłonięta zapisywaniem czegoś w notesie, że nie zauważyła jak stałem tuż za nią. 

To co pisała, było inne. Smutne ale piękne. Wtedy odkryłem jeden z jej talentów, lecz nie przyznałem się do tego, że pozwoliłem sobie przeczytać jej prywatny tekst. Jej reakcja, na mój widok w duchu mi schlebiała i rozbawiła. Wyglądała na wystraszoną, a w oczach było widać zachwyt i podniecenie. No właśnie… oczy.  Ciężko mi je opisać. Bo dotąd takich oczu, o tak intensywnym kolorze tęczówek nie widziałem. Były i są hipnotyzujące, można się w nich zatopić i tam zostać. Co najdziwniejsze, ta dziewczyna chyba opanowała do perfekcji kamuflowanie swoich prawdziwych  uczuć.
Z dnia na dzień, poznawałem ją bardziej. Nie mogę tylko sobie wybaczyć jak bardzo ją zraniłem i pozwoliłem, aby przypomniała sobie  wydarzenia, które chciała wyprzeć z pamięci. Zazwyczaj unikam alkoholu, ale gdy nawet piłem, nigdy tak się nie zachowywałem. Może.. może to było jakieś pragnienie? Może chciałem poczuć się lepiej po odtrąceniu przez białowłosą. Sam nie wiem. Do tej pory zadaję sobie to pytanie. Gdy dowiedziałem się, co było przyczyną jej tak gwałtownej reakcji, chciałem zapaść się pod ziemię. Chciałem, zabić tego który ją skrzywdził. Chciałem być wtedy przy niej. Nie spodziewałem się, ze kiedykolwiek mi wybaczy. A jednak, wybaczyła.
Ta dziewczyna jest po prostu zagadką. Na pierwszy rzut oka, nie wygląda na osobę, która interesuje się muzyką. Nawet nie wygląda aby miała jakiekolwiek pasje. Czasami pozory mylą. Czego dowiedziałem się dopiero przy niej. Zazwyczaj miałem rację, co do ludzi, których pierwszy raz widziałem na oczy. A tu proszę, wielki pan psycholog i znawca pomylił się po raz kolejny, co do jednej i tej samej osoby.                                                                                             Pewnego razu, widok siedzącej czarnowłosej dziewczyny, za klawiszami  pianina uzmysłowił mi, jakim jestem beztalenciem.

 Jej gra, emocje, atmosfera którą wytworzyła, przeniosła mnie w zupełnie inny wymiar. Cenię ludzi którzy posiadają jakieś pasje. Nie rozumiem tylko, dlaczego ona to wszystko ukrywa. Inni daliby wiele, aby posiadać chodź jeden z jej talentów.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pojawiła się miłość w naszej zgranej grupie. A mianowicie mówię tu o relacjach pomiędzy Kastielem a Iris, Liv i Iris oraz Liv i Kasem. Od dawna podejrzewałem, że nasza mała, ruda śmieszka, podkochuje się w Kasie. U niego niestety tego nie mogłem dostrzec, albo dobrze potrafi ukrywać swoje uczucia i intencje. A może chodzi tu, zupełnie o coś innego> Tego muszę się dowiedzieć. Jeśli chodzi o Liv, z początku trzymała go na dystans, lecz z każdym dniem widać było, że przekonywała się do tego chłopaka. Życie tak chciało, że musiała się w nim zakochać. A on..? No cóż wybrał Iris, która od dawna było o niego zazdrosna.
Po tym czego się dowiedziałem, byłem wkurzony na zachowanie Kasa. Pytałem się go o co chodzi, lecz nie uzyskałem odpowiedzi. Stwierdził jedynie, że to nie moja sprawa i powinienem się trzymać od tego z daleka.
Długo zastanawiałem się, czy udać się do zielonookiej. Nie widziałem jej od tygodnia. Szczerze mówiąc zaczęło mi jej brakować. Udałem się więc do jej domu, ale zastałem tylko Arona. Mężczyzna zaproponował, abym poczekał na nią w środku, lecz odmówiłem. Nie lubię komuś marnować czasu. Miałem zamiar opuścić już ich posesję, gdy zobaczyłem że idzie. W blasku księżyca wyglądała tak niewinnie i pięknie. Z początku nie chciała ze mną rozmawiać, było widać że cierpi, lecz ja nie odpuściłem i wyciągnąłem ją w pewne miejsce. W miejsce… do którego nikogo jeszcze nie przyprowadzałem, nie licząc Rozy. Szliśmy w milczeniu. Liv miała cały czas spuszczoną głowę, tylko co jakiś czas podnosiła wzrok by sprawdzić gdzie jest. Byłem ciekawy co siedzi w jej głowie. 

Gdy dotarliśmy już na miejsce, jej wyraz twarzy mówił wszystko. Była oczarowana tym miejscem. Podobną reakcję miałem ja,  gdy je odkryłem. Zdziwiło mnie, gdy zapytała czy przyprowadzam w to miejsce swoją ukochaną. Z początku nie miałem pojęcia  o kim mówi. Okazało się, że chodzi jej o Rozalii. To dziwne, ale przy niej zupełnie o białowłosej zapomniałem. Przez to skarciłem się w duchu.


Rozmawialiśmy dość długo, głównie o naszej paczce a później o mnie. Czas płyną zbyt szybko, chciałem jeszcze zostać, lecz późna godzina na to nie pozwalała. Odprowadziłem Liv pod same drzwi. Poczułem dziwny niepokój, lecz zbagatelizowałem go. To był mój błąd. Słowa dziewczyny zabolały mnie. Rozumiem ją jak się czuje. Też byłem i jestem odrzucany przez osobę którą kocham. Lecz nie podjąłem tak radykalnego kroku jakim jest, zerwanie kontaktu z bliskimi mi osobami. A ona…. Ona właśnie tego chciała. Pytanie tylko: dlaczego, ja przez tą całą historię muszę tracić tak wiele? 

Puściły mi nerwy jak tylko dziewczyna zniknęła za drzwiami. Czułem się bardzo źle i nadal się czuję, lecz emocje już powoli opadają i wraca myślenie. Dam jej tydzień aby ochłonęła. Później, czy tego chce czy nie, ale nie zerwę z nią kontaktu. Nie pozwolę na to."


"By­wa tak że nasze życie przy­pomi­na , wąską ścieżkę wiodącą przez mroczny, ciem­ny las.
Trze­ba wte­dy podążać wyt­rwa­le z pod­niesioną głową, aby dot­rzeć do ce­lu i zo­baczyć up­ragnioną jasność."

1 komentarz:

  1. No ci powiem, nie znałam Lysandra z tej strony... Będzie się działo oj będzie heeh Już nie mogę się doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń