Rozdział 18
"Byłam dla Ciebie jak otwarta księga.. Myślałeś ,że wszystko o mnie wiesz.. Lecz zabrakło Ci jednego -Umiejętności czytania między wierszami..."
Z dzienniczka Lysandra:
"Poczułem dzisiaj potrzebę, aby napisać słów kilka. Dlaczego
nastąpiła? Zapewne spowodowane jest to, uczuciem jakieś dziwnej pustki po
rozmowie z Liv. Najlepszym krokiem mym będzie, gdy przeniesiemy się do początku
naszej znajomości. Do początku historii.
Gdy pierwszy raz ujrzałem ją, stała wystraszona w objęciach
Kastiela. Kastiel, to mój najlepszy przyjaciel. Bardzo dobrze się znamy i wiem,
że każda dziewczyna która posiada słabą osobowość i pierwiastek naiwności,
staje się jego ofiarą. Smutna prawda, ale tak to z nim już jest. Lubi kobiety. Wiem też jedno,
gdy pokocha kogoś całym sercem, za żadne skarby świata jej nie opuści, nie
pozwoli jej skrzywdzić i byłby wstanie się nawet zmienić. Wracając do myśli
przewodniej tej krótkiej notatki, bo przecież nie chciałem pisać jakim
mężczyzną jest Kastiel. Myślałem, że w przypadku Liv jest podobnie. Chociaż od
razu wyróżniała się z tłumu, może też dlatego ją upatrzył. Gdy im się
tak przyglądałem, dostrzegłem w tej dziewczynie coś, co nie pozwalało oderwać
wzroku. Biła od niej siła ale zarazem przegrana. To chyba najbardziej mnie
zaintrygowało. Musiałem im przerwać, bo wiedziałem, że do niczego dobrego to
nie prowadzi. Kas ocenił ją jaką kolejną pustą „laskę”, którą musi zdobyć, a mnie
jednak kusiło, aby lepiej ją poznać. Szczerze? Nie żałuję tej decyzji.
Pierwsze nasze spotkanie było dziwne, bo dziewczyna nawet na
mnie nie spojrzała, gdy siadała obok mnie. Musiała się denerwować, ponieważ
ręce jej drżały. Miałem to szczęście, że spotkałem ją na dachu podczas lekcji.
Widok, w którym ją zastałem był zaskakujący. Owa dziewczyna była tak
pochłonięta zapisywaniem czegoś w notesie, że nie zauważyła jak stałem tuż za
nią.
To co pisała, było inne. Smutne ale piękne. Wtedy odkryłem jeden z jej
talentów, lecz nie przyznałem się do tego, że pozwoliłem sobie przeczytać jej
prywatny tekst. Jej reakcja, na mój widok w duchu mi schlebiała i rozbawiła. Wyglądała
na wystraszoną, a w oczach było widać zachwyt i podniecenie. No właśnie…
oczy. Ciężko mi je opisać. Bo dotąd
takich oczu, o tak intensywnym kolorze tęczówek nie widziałem. Były i są
hipnotyzujące, można się w nich zatopić i tam zostać. Co najdziwniejsze, ta
dziewczyna chyba opanowała do perfekcji kamuflowanie swoich prawdziwych uczuć.
Z dnia na dzień, poznawałem ją bardziej. Nie mogę tylko
sobie wybaczyć jak bardzo ją zraniłem i pozwoliłem, aby przypomniała sobie wydarzenia, które chciała wyprzeć z pamięci.
Zazwyczaj unikam alkoholu, ale gdy nawet piłem, nigdy tak się nie zachowywałem.
Może.. może to było jakieś pragnienie? Może chciałem poczuć się lepiej po
odtrąceniu przez białowłosą. Sam nie wiem. Do tej pory zadaję sobie to pytanie.
Gdy dowiedziałem się, co było przyczyną jej tak gwałtownej reakcji, chciałem
zapaść się pod ziemię. Chciałem, zabić tego który ją skrzywdził. Chciałem być
wtedy przy niej. Nie spodziewałem się, ze kiedykolwiek mi wybaczy. A jednak,
wybaczyła.
Ta dziewczyna jest po prostu zagadką. Na pierwszy rzut oka,
nie wygląda na osobę, która interesuje się muzyką. Nawet nie wygląda aby miała jakiekolwiek
pasje. Czasami pozory mylą. Czego dowiedziałem się dopiero przy niej. Zazwyczaj
miałem rację, co do ludzi, których pierwszy raz widziałem na oczy. A tu proszę,
wielki pan psycholog i znawca pomylił się po raz kolejny, co do jednej i tej
samej osoby. Pewnego
razu, widok siedzącej czarnowłosej dziewczyny, za klawiszami pianina uzmysłowił mi, jakim jestem
beztalenciem.
Jej gra, emocje, atmosfera którą wytworzyła, przeniosła mnie w
zupełnie inny wymiar. Cenię ludzi którzy posiadają jakieś pasje. Nie rozumiem
tylko, dlaczego ona to wszystko ukrywa. Inni daliby wiele, aby posiadać chodź
jeden z jej talentów.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pojawiła się miłość w
naszej zgranej grupie. A mianowicie mówię tu o relacjach pomiędzy Kastielem a
Iris, Liv i Iris oraz Liv i Kasem. Od dawna podejrzewałem, że nasza mała, ruda
śmieszka, podkochuje się w Kasie. U niego niestety tego nie mogłem dostrzec, albo
dobrze potrafi ukrywać swoje uczucia i intencje. A może chodzi tu, zupełnie o coś
innego> Tego muszę się dowiedzieć. Jeśli chodzi o Liv, z początku trzymała
go na dystans, lecz z każdym dniem widać było, że przekonywała się do tego
chłopaka. Życie tak chciało, że musiała się w nim zakochać. A on..? No cóż
wybrał Iris, która od dawna było o niego zazdrosna.
Po tym czego się dowiedziałem, byłem wkurzony na zachowanie
Kasa. Pytałem się go o co chodzi, lecz nie uzyskałem odpowiedzi. Stwierdził
jedynie, że to nie moja sprawa i powinienem się trzymać od tego z daleka.
Długo zastanawiałem się, czy udać się do zielonookiej. Nie
widziałem jej od tygodnia. Szczerze mówiąc zaczęło mi jej brakować. Udałem się
więc do jej domu, ale zastałem tylko Arona. Mężczyzna zaproponował, abym
poczekał na nią w środku, lecz odmówiłem. Nie lubię komuś marnować czasu.
Miałem zamiar opuścić już ich posesję, gdy zobaczyłem że idzie. W blasku księżyca
wyglądała tak niewinnie i pięknie. Z początku nie chciała ze mną rozmawiać,
było widać że cierpi, lecz ja nie odpuściłem i wyciągnąłem ją w pewne miejsce.
W miejsce… do którego nikogo jeszcze nie przyprowadzałem, nie licząc Rozy.
Szliśmy w milczeniu. Liv miała cały czas spuszczoną głowę, tylko co jakiś czas
podnosiła wzrok by sprawdzić gdzie jest. Byłem ciekawy co siedzi w jej głowie.
Gdy dotarliśmy już na miejsce, jej wyraz twarzy mówił wszystko. Była oczarowana
tym miejscem. Podobną reakcję miałem ja, gdy je odkryłem. Zdziwiło mnie, gdy zapytała
czy przyprowadzam w to miejsce swoją ukochaną. Z początku nie miałem
pojęcia o kim mówi. Okazało się, że
chodzi jej o Rozalii. To dziwne, ale przy niej zupełnie o białowłosej zapomniałem.
Przez to skarciłem się w duchu.
Rozmawialiśmy dość długo, głównie o naszej paczce a później
o mnie. Czas płyną zbyt szybko, chciałem jeszcze zostać, lecz późna godzina na
to nie pozwalała. Odprowadziłem Liv pod same drzwi. Poczułem dziwny niepokój,
lecz zbagatelizowałem go. To był mój błąd. Słowa dziewczyny zabolały mnie.
Rozumiem ją jak się czuje. Też byłem i jestem odrzucany przez osobę którą
kocham. Lecz nie podjąłem tak radykalnego kroku jakim jest, zerwanie kontaktu z
bliskimi mi osobami. A ona…. Ona właśnie tego chciała. Pytanie tylko: dlaczego,
ja przez tą całą historię muszę tracić tak wiele?
Puściły mi nerwy jak tylko
dziewczyna zniknęła za drzwiami. Czułem się bardzo źle i nadal się czuję, lecz
emocje już powoli opadają i wraca myślenie. Dam jej tydzień aby ochłonęła. Później,
czy tego chce czy nie, ale nie zerwę z nią kontaktu. Nie pozwolę na to."
"Bywa tak że nasze życie przypomina , wąską ścieżkę wiodącą przez mroczny, ciemny las.
Trzeba wtedy podążać wytrwale z podniesioną głową, aby dotrzeć do celu i zobaczyć upragnioną jasność."
No ci powiem, nie znałam Lysandra z tej strony... Będzie się działo oj będzie heeh Już nie mogę się doczekać ;)
OdpowiedzUsuń