„Zamknęłam oczy. W jednej chwili znalazłam się w magicznym miejscu. Świeciło słońce ,dookoła rozbrzmiewał głos bawiących się dzieci i śpiew ptaków. Byłam otoczona gronem znajomych. Patrzyłam, słuchałam ale nie rozumiałam ich słów, jak by mówili do mnie w zupełnie obcym języku. W tym samym momencie przez myśli przemknęło mi słowo „ inna ” i to właśnie słowo sprawiło że wszystko co mnie otaczało: dzieci, znajomi, ptaki, słońce przestało istnieć. Zostałam sama wśród ciemności i otaczającej mnie głuszy pustyni. W ostatniej chwili zobaczyłam stojące niedaleko mnie trzy lustra. „W jednym było odbicie dziewczyny smutnej która po przez czyjeś błędy i krytykę została sama z raną przeszłości wraz z niska samooceną. Tworzyła barierę nie do przebicia. W oczach widniała pustka, brak blasku. Była sama. Otaczała ją jedynie ciemna przestrzeń. Chodź w oddali było widać ludzi , którym zależało na niej . W drugim lustrze natomiast widniało odbicie wesołej dziewczyny, której nic nie brakowało. Nie była sama, na twarzy nie miała żadnych trosk, żyła chwilą. Na pozór nie przejmowała się zdaniem innych. „ Patrząc w odbicia przeraziłam się, zrozumiałam, że te dwie na pozór inne osoby: to ja sama. Nagle na ramieniu poczułam czyjąś dłoń. Moje serce zaczęło mocniej bić. Powoli odwróciłam się. Moim oczom ukazała się dość dziwna kobieta. Ubrana była na czarno, włosy miała śnieżnobiałe sięgające do pasa. Mimo swojej czerni bił od niej jasny blask. Oniemiałam z przerażenia. W końcu zapytałam :
-Kim jesteś ? Tajemnicza kobieta odrzekła.
- Jestem twoją najlepsza przyjaciółką . Patrzyłam na nią oniemiała, a ona ciągnęła dalej.
- Widzisz to lustro które stoi obok Ciebie ( Kiwnęłam głową przytakując), a więc co w nim widzisz?
- Widzę tylko kontur sylwetki, nic poza tym. Brak tej osobie wyrazistości, osobowości. Brak wszystkiego.
- No właśnie, tak wygląda teraz Twoja egzystencja . Niby żyjesz, oddychasz, jesteś tu, ale nic po za tym. Masz na sobie tę cholerną maskę pod którą ukrywasz swoje prawdziwe „ ja”. W otoczeniu innych jesteś pogodna. Gdy zostajesz sama i wracasz do domu powraca na twoją twarz smutek, ból duszy. Wiem że chcesz to zmienić ale nie wiesz jak, uważasz że nie pasujesz do innych. W ten właśnie sposób chcesz się upodobnić do innych by ukryć siebie. To nie jest najlepszy sposób.
Stałam jak wryta przez głowę przymykały myśli. W oczach pojawiły się łzy. Nagle w odbiciu lustra zobaczyłam siebie. Kobieta odrzekła :
- Widzisz , i o to właśnie chodzi abyś pokazała kim jesteś, abyś mówiła co Cię boli , co trapi. A przede wszystkim abyś pokazała własne uczucia.
Po tych słowach zebrałam w końcu myśli
- Skąd ty o mnie tyle wiesz?
Kobieta uśmiechnęła się, i otarła z policzków łzy.
- Jak już mówiłam jestem Twoją najlepszą przyjaciółką .
- Ale ja Cię nie znam. Więc jak możesz nią być ?
- Znasz mnie bardzo dobrze. Gdy jesteś smutna jestem przy tobie i staram Cię pocieszyć. Gdy brak ci sił daje ci otuchy. Gdy czujesz strach dodaje Ci odwagi. Chodź zapominasz o mnie dość często, to Ci wybaczam od tego ma się przyjaciół.
- Nadal nie powiedziałaś jak masz na imię ?
- Nazywam się nadzieja. Będę zawsze przy Tobie mimo wszystko. Lecz musisz mi obiecać, że zmienisz się nie, dla mnie lub dla innych , lecz dla samej siebie.
Po tych słowach przytuliła mnie i pocałowała w czoło i rozpłynęła się. Cichutkim głosem powiedziałam: Dziękuje. Po raz kolejny poczułam jej bliskość.
Nagle otworzyłam oczy i nie wiedziałam czy to był tylko sen , czy zdarzyło się to naprawdę. Usiadłam na brzeg łóżka i zobaczyłam kartkę przyklejoną na drzwiczki szafki. Na kartce widniał napis: Wierzę w Ciebie, z podpisem Twoja przyjaciółka.”- kartka z pamiętnika 22.09.2013, zarazem sen Liv.
Ze snu wyrwał mnie jakiś dźwięk. Otworzyłam delikatnie oczy i zaczęłam mrużyć ze zdziwienia. Byłam w zupełnie obcym mi miejscu. Dookoła panowała biel, tak czysta i nieskazitelna aż oczy zaczęły mnie boleć. Meble były w lekkim odcieniu szarości, co wyróżniało je na tle białych ścian. Zaczęłam analizować wszystkie wczorajsze wydarzenia.*Hymm dom, praca, przygotowanie do koncertu, rozmowa z chłopakami i Iris, Iris leżąca na scenie, karetka, zmęczenie, prochy…. I kurwa nie pamiętam… Gdzie ja jestem!!!!!*W napadzie paniki, straciłam kontrolę nad sobą. Wychodząc z zupełnie obcego mi łóżka, zaplątałam się w pościel i z wielkim hukiem wylądowałam na ziemi.*10,9,8,7,6,5,4,3,2,1… uspokój się to tylko podłoga która od samego rana robi problemy. Liv wdech i wydech* Liczenie, nic nie pomogło i z całej siły walnęłam pięścią o podłogę. Nagle otworzyły się drzwi do pokoju i wparowała przez nie …Roza?!*Co ona tu do cholery robi? No tak pewnie to jej pokój, ale w takim razie co ja tu robię? Nie przypominam sobie abym umawiała się z nią na damski wieczór...* Dziewczyna natychmiast do mnie podbiegła i pomogła wstać. Posadziła mnie na łóżko, cały czas wpatrując się we mnie. Szczerze powiedziawszy zaczęło mnie to trochę irytować.
-Co tak się gapisz?- chyba zbyt agresywnie wypowiedziałam te słowa, bo dziewczyna aż podskoczyła..
-Nie poznaję Cię Liv..- spuściła wzrok i ściszyła głos.
-A poznałaś mnie w ogóle?-warknęłam. Dziewczyna wstała z łóżka i uklękła przede mną. Jej oczy były pełne żalu i troski. Nie rozumiałam kompletnie dlaczego tak jest.
-Liv.. posłuchaj mnie uważnie. Nie poznałam Cię wystarczająco dobrze. Nie znam Twojej historii, natomiast wiem jaka byłaś, gdy po raz pierwszy Ciebie poznałam.<Głośno westchnęła> Więc powiedz co się dzieje z Tobą teraz? Nie chcę Cię ani pouczać ani potępić. Chcę Ci tylko pomóc..- od białowłosej biło takie ciepło i troska, że w końcu moje oczy zaszły wodą. Automatycznie zaczęłam płakać. Po raz pierwszy pozwoliłam aby ktoś obcy zobaczył mnie w takim stanie. Pozwoliłam, aby był w momencie mojej słabości.
-Ja.. <chlip,chlip> przepraszam, że narobiłam Ci kłopotów. Możesz mi powiedzieć jak się tutaj dostałam i gdzie ja jestem?- nie dałam rady podnieść wzroku na dziewczynę.
-Znalazłam Cię przy śmietnikach Svarte. Siedziałaś nieprzytomna bo..<chciała jakoś dobrze dobrać słowa> boo…-dokończyłam już za nią.
-Bo naćpałam się tak? To chciałaś powiedzieć?-dziewczyna ścisnęła mocno moją rękę.
-Yyy.. tak. Właśnie o to mi chodziło. A jak się tu znalazłaś? To…<chwila ciszy> Lysander pomógł mi Cię tu przynieść.- zesztywniałam gdy usłyszałam jego imię.
-Czyy.. czy Ty powiedziałaś mu co mi jest?-spytałam niepewnym głosem. Dziewczyna tylko machnęła przecząco głową.
-Powiedziałam mu, że zemdlałaś. Wymyśliłam historyjkę, że to spowodowane może być historią z Iris. Nie chciałam mu powiedzieć, ponieważ wiem że jesteś.. a zresztą nie ważne. Po prostu wolałabym aby dowiedział się tego od Ciebie, niż ode mnie.
-Słuchaj nie mogę mu powiedzieć, nikt nie może się dowiedzieć rozumiesz?! Ja nie chcę, aby ktoś się dowiedział!! A szczególnie on!!- zaczęłam krzyczeć i się trząść. Dziewczyna szybko wstała i mnie przytuliła.
-Ciiiiii, Liv już spokojnie. <głaskała mnie po głowie>. Ode mnie się tego nie dowie, pod warunkiem że opowiesz mi, jak to się stało, że zaczęłaś brać.
-Kontynuować branie….<spojrzałam się na nią, a na jej twarzy zagościło zdziwienie> Tak dobrze słyszysz. Kiedyś brałam i teraz znów zaczęłam, ale to nie miało prawa się stać…Nie teraz.. Nigdy.- zawiesiłam się na trochę.
-Liv! Pomogę Ci, ale musisz mi wszystko opowiedzieć od początku do końca.
-Dobra powiem Ci, ale muszę się napić czegoś mocniejszego i nie chodzi mi tu o herbatę.
Rozalia ociągała się trochę, ale po chwili zeszła na dół po butelkę czystej i kieliszki. Stwierdziła, że to nie jest najlepszy sposób, no ale skoro ma mi pomóc, to okey. Wyjawienie całej historii mojego życia po raz kolejny było ciężkie. Znów rozdrapałam strupy, ale najwidoczniej tak musi być. Jak ktoś kiedyś powiedział: Przed przeszłością nie uciekniesz, nawet nie wiem jak bardzo byś się starała i nią srała. Ona i tak powróci. Tylko musisz być na to przygotowana. No więc opowiedziałam jej swoją przeszłość. Nie obyło się bez łez ze strony Rozy i wypicia przez nią kieliszka wódki. Powiedziałam jej również o historii z Natanielem, bo już dłużej nie mogłam tego ukrywać, za bardzo mnie to męczyło. Białowłosa wpadła w furię i zaczęła wyzywać jego od najróżniejszych. Po całym wyjawieniu czułam się lekko, dziewczyna obiecała, że spróbuje mi jakoś pomóc, tylko musi znaleźć pomysł jak. Po wszystkich żalach, przyszedł czas na luźną rozmowę. Dowiedziałam się dużo o jej chłopaku Leo, który jest starszym bratem Lysa, o starych historiach szkolnych i o sekrecikach. Opowiedziała trochę o sobie. Po tym wieczorze mogę stwierdzić, że całkiem w porządku z niej dziewczyna. W jej obecności czułam się swobodnie i dobrze. Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy aż butelka stała się … pusta.
- Widzisz to lustro które stoi obok Ciebie ( Kiwnęłam głową przytakując), a więc co w nim widzisz?
- Widzę tylko kontur sylwetki, nic poza tym. Brak tej osobie wyrazistości, osobowości. Brak wszystkiego.
- No właśnie, tak wygląda teraz Twoja egzystencja . Niby żyjesz, oddychasz, jesteś tu, ale nic po za tym. Masz na sobie tę cholerną maskę pod którą ukrywasz swoje prawdziwe „ ja”. W otoczeniu innych jesteś pogodna. Gdy zostajesz sama i wracasz do domu powraca na twoją twarz smutek, ból duszy. Wiem że chcesz to zmienić ale nie wiesz jak, uważasz że nie pasujesz do innych. W ten właśnie sposób chcesz się upodobnić do innych by ukryć siebie. To nie jest najlepszy sposób.
Stałam jak wryta przez głowę przymykały myśli. W oczach pojawiły się łzy. Nagle w odbiciu lustra zobaczyłam siebie. Kobieta odrzekła :
- Widzisz , i o to właśnie chodzi abyś pokazała kim jesteś, abyś mówiła co Cię boli , co trapi. A przede wszystkim abyś pokazała własne uczucia.
Po tych słowach zebrałam w końcu myśli
- Skąd ty o mnie tyle wiesz?
Kobieta uśmiechnęła się, i otarła z policzków łzy.
- Jak już mówiłam jestem Twoją najlepszą przyjaciółką .
- Ale ja Cię nie znam. Więc jak możesz nią być ?
- Znasz mnie bardzo dobrze. Gdy jesteś smutna jestem przy tobie i staram Cię pocieszyć. Gdy brak ci sił daje ci otuchy. Gdy czujesz strach dodaje Ci odwagi. Chodź zapominasz o mnie dość często, to Ci wybaczam od tego ma się przyjaciół.
- Nadal nie powiedziałaś jak masz na imię ?
- Nazywam się nadzieja. Będę zawsze przy Tobie mimo wszystko. Lecz musisz mi obiecać, że zmienisz się nie, dla mnie lub dla innych , lecz dla samej siebie.
Po tych słowach przytuliła mnie i pocałowała w czoło i rozpłynęła się. Cichutkim głosem powiedziałam: Dziękuje. Po raz kolejny poczułam jej bliskość.
Nagle otworzyłam oczy i nie wiedziałam czy to był tylko sen , czy zdarzyło się to naprawdę. Usiadłam na brzeg łóżka i zobaczyłam kartkę przyklejoną na drzwiczki szafki. Na kartce widniał napis: Wierzę w Ciebie, z podpisem Twoja przyjaciółka.”- kartka z pamiętnika 22.09.2013, zarazem sen Liv.
Ze snu wyrwał mnie jakiś dźwięk. Otworzyłam delikatnie oczy i zaczęłam mrużyć ze zdziwienia. Byłam w zupełnie obcym mi miejscu. Dookoła panowała biel, tak czysta i nieskazitelna aż oczy zaczęły mnie boleć. Meble były w lekkim odcieniu szarości, co wyróżniało je na tle białych ścian. Zaczęłam analizować wszystkie wczorajsze wydarzenia.*Hymm dom, praca, przygotowanie do koncertu, rozmowa z chłopakami i Iris, Iris leżąca na scenie, karetka, zmęczenie, prochy…. I kurwa nie pamiętam… Gdzie ja jestem!!!!!*W napadzie paniki, straciłam kontrolę nad sobą. Wychodząc z zupełnie obcego mi łóżka, zaplątałam się w pościel i z wielkim hukiem wylądowałam na ziemi.*10,9,8,7,6,5,4,3,2,1… uspokój się to tylko podłoga która od samego rana robi problemy. Liv wdech i wydech* Liczenie, nic nie pomogło i z całej siły walnęłam pięścią o podłogę. Nagle otworzyły się drzwi do pokoju i wparowała przez nie …Roza?!*Co ona tu do cholery robi? No tak pewnie to jej pokój, ale w takim razie co ja tu robię? Nie przypominam sobie abym umawiała się z nią na damski wieczór...* Dziewczyna natychmiast do mnie podbiegła i pomogła wstać. Posadziła mnie na łóżko, cały czas wpatrując się we mnie. Szczerze powiedziawszy zaczęło mnie to trochę irytować.
-Co tak się gapisz?- chyba zbyt agresywnie wypowiedziałam te słowa, bo dziewczyna aż podskoczyła..
-Nie poznaję Cię Liv..- spuściła wzrok i ściszyła głos.
-A poznałaś mnie w ogóle?-warknęłam. Dziewczyna wstała z łóżka i uklękła przede mną. Jej oczy były pełne żalu i troski. Nie rozumiałam kompletnie dlaczego tak jest.
-Liv.. posłuchaj mnie uważnie. Nie poznałam Cię wystarczająco dobrze. Nie znam Twojej historii, natomiast wiem jaka byłaś, gdy po raz pierwszy Ciebie poznałam.<Głośno westchnęła> Więc powiedz co się dzieje z Tobą teraz? Nie chcę Cię ani pouczać ani potępić. Chcę Ci tylko pomóc..- od białowłosej biło takie ciepło i troska, że w końcu moje oczy zaszły wodą. Automatycznie zaczęłam płakać. Po raz pierwszy pozwoliłam aby ktoś obcy zobaczył mnie w takim stanie. Pozwoliłam, aby był w momencie mojej słabości.
-Ja.. <chlip,chlip> przepraszam, że narobiłam Ci kłopotów. Możesz mi powiedzieć jak się tutaj dostałam i gdzie ja jestem?- nie dałam rady podnieść wzroku na dziewczynę.
-Znalazłam Cię przy śmietnikach Svarte. Siedziałaś nieprzytomna bo..<chciała jakoś dobrze dobrać słowa> boo…-dokończyłam już za nią.
-Bo naćpałam się tak? To chciałaś powiedzieć?-dziewczyna ścisnęła mocno moją rękę.
-Yyy.. tak. Właśnie o to mi chodziło. A jak się tu znalazłaś? To…<chwila ciszy> Lysander pomógł mi Cię tu przynieść.- zesztywniałam gdy usłyszałam jego imię.
-Czyy.. czy Ty powiedziałaś mu co mi jest?-spytałam niepewnym głosem. Dziewczyna tylko machnęła przecząco głową.
-Powiedziałam mu, że zemdlałaś. Wymyśliłam historyjkę, że to spowodowane może być historią z Iris. Nie chciałam mu powiedzieć, ponieważ wiem że jesteś.. a zresztą nie ważne. Po prostu wolałabym aby dowiedział się tego od Ciebie, niż ode mnie.
-Słuchaj nie mogę mu powiedzieć, nikt nie może się dowiedzieć rozumiesz?! Ja nie chcę, aby ktoś się dowiedział!! A szczególnie on!!- zaczęłam krzyczeć i się trząść. Dziewczyna szybko wstała i mnie przytuliła.
-Ciiiiii, Liv już spokojnie. <głaskała mnie po głowie>. Ode mnie się tego nie dowie, pod warunkiem że opowiesz mi, jak to się stało, że zaczęłaś brać.
-Kontynuować branie….<spojrzałam się na nią, a na jej twarzy zagościło zdziwienie> Tak dobrze słyszysz. Kiedyś brałam i teraz znów zaczęłam, ale to nie miało prawa się stać…Nie teraz.. Nigdy.- zawiesiłam się na trochę.
-Liv! Pomogę Ci, ale musisz mi wszystko opowiedzieć od początku do końca.
-Dobra powiem Ci, ale muszę się napić czegoś mocniejszego i nie chodzi mi tu o herbatę.
Rozalia ociągała się trochę, ale po chwili zeszła na dół po butelkę czystej i kieliszki. Stwierdziła, że to nie jest najlepszy sposób, no ale skoro ma mi pomóc, to okey. Wyjawienie całej historii mojego życia po raz kolejny było ciężkie. Znów rozdrapałam strupy, ale najwidoczniej tak musi być. Jak ktoś kiedyś powiedział: Przed przeszłością nie uciekniesz, nawet nie wiem jak bardzo byś się starała i nią srała. Ona i tak powróci. Tylko musisz być na to przygotowana. No więc opowiedziałam jej swoją przeszłość. Nie obyło się bez łez ze strony Rozy i wypicia przez nią kieliszka wódki. Powiedziałam jej również o historii z Natanielem, bo już dłużej nie mogłam tego ukrywać, za bardzo mnie to męczyło. Białowłosa wpadła w furię i zaczęła wyzywać jego od najróżniejszych. Po całym wyjawieniu czułam się lekko, dziewczyna obiecała, że spróbuje mi jakoś pomóc, tylko musi znaleźć pomysł jak. Po wszystkich żalach, przyszedł czas na luźną rozmowę. Dowiedziałam się dużo o jej chłopaku Leo, który jest starszym bratem Lysa, o starych historiach szkolnych i o sekrecikach. Opowiedziała trochę o sobie. Po tym wieczorze mogę stwierdzić, że całkiem w porządku z niej dziewczyna. W jej obecności czułam się swobodnie i dobrze. Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy aż butelka stała się … pusta.
-Wiesz co malemkaa?? Powiem że…no sufajna z ciebie dziowczynka wiesz?- język zaczął mi się już plątać.
-Słuchajjj, jaaa to wiem. Ale.. mów tak do mnieee. Ja to lubiiiee, nawet bardzo. A wiesz coo.. ma pomysł. Ale ciiiii, nikt się dowiedzieć nieee, rozumiesz? <kiwnęłam głową z pijackim zapłonem> Na dolee, ja mieć kolejną, śliczną, cudowną, przezroczystą buteleczkę. No więc idę.- dziewczyna wstała ale straciła równowagę i spadła na mnie.
-Ejj! Wiem, że jestem beautifullll ale złaźźź, bo moje piękno zostanie połamane…- Nagle za naszymi plecami było słychać śmiechy. Popatrzyłyśmy się na siebie i odwróciłyśmy głowę z stronę dobiegającego chichotu. Zanim się zorientowałam kto tam stoi usłyszałam pisk, albo wycie Rozy.
-KOCHANIEEE!!!!!!!!!! Przyszedłeś do mnie!!! Będzie seks coooooo? No proszę powiedz, że będzie?- dziewczyna złażąc ze mnie, ustała mi na włosy, parę razy potknęła się o własne nogi, ale w końcu dotarła do Leo. Chłopak wziął ją w ramiona i przytulił z całej siły. Niestety zaraz musiał się jakoś od niej uwolnić, bo ta przy wszystkich tzn. właśnie przy mnie i Lysiu, który przyszedł z bratem, zaczęła się do niego dobierać. Chłopak poprosił brata, aby odprowadził mnie do domu. Lysander nie wiele mówiąc podszedł do mnie i wziął mnie na ręce z taką lekkością jakbym ważyła tyle co nic.
-Jak się czujesz Liv?- spokojny głos chłopaka, spowodował że poczułam coś w brzuchu.
-Ja?! Dzioobzieee, tylko jakoś tak pokój robi bziu bziu bziu.- chłopak wybuchł śmiechem. Polecił mi abym się nie wierciła, a szybko doniesie mnie do domu. W jego ramionach było mi tak dobrze, tak bezpiecznie że momentalnie odpłynęłam.
________________________________________________________________________
Za brak akcji i dość słaby rozdział z góry przepraszam. Postaram się naprawić ;)
Dość śmiesznie było
OdpowiedzUsuńA tak propo kartki z pamiętnika, to ja ją czytam i czytam, i już myślałam, że tylko ona będzie w rozdziale...haha...
UsuńI coś jeszcze... Dziewczęta chyba nas coś łączy @Wiktoria Airotkiw @Nejm Mjen
UsuńKrok po kroku trzeba wychodzić z tej smutnej atmosfery. :) Postaram się coraz więcej umieszczaj "śmiechowych" wątków.
UsuńZapewne tak, tylko pytanie czy to jest dobre czy nie. :D Zachęcam do zaglądania w zakładkę "Słodki Flirt-rozdziały" Będę tam umieszczała prognozowane daty dodania kolejnego rozdziału. Buziaki :*
Ta kartka z pamiętnika...
OdpowiedzUsuńOna tak strasznie mnie przypomina...
Niektóre sytuacje śmiechowate :D Fajny rozdział :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*
Z miłą chęcią odwiedziłam i ślad zostawiłam. :)
Usuń