niedziela, 1 maja 2016

SF: Nowe życie, nowa ja.- Rozdział 23

Rozdział 23

„Zam­knęłam oczy. W jed­nej chwi­li zna­lazłam się w ma­gicznym miej­scu. Świeciło słońce ,dookoła roz­brzmiewał głos ba­wiących się dzieci i śpiew ptaków. Byłam otoczo­na gro­nem zna­jomych. Pat­rzyłam, słuchałam ale nie ro­zumiałam ich słów, jak by mówi­li do mnie w zu­pełnie ob­cym języ­ku. W tym sa­mym mo­men­cie przez myśli przem­knęło mi słowo „ in­na ” i to właśnie słowo spra­wiło że wszys­tko co mnie otaczało: dzieci, zna­jomi, pta­ki, słońce przes­tało is­tnieć. Zos­tałam sa­ma wśród ciem­ności i otaczającej mnie głuszy pus­ty­ni. W os­tatniej chwi­li zo­baczyłam stojące nieda­leko mnie trzy lus­tra. „W jed­nym było od­bi­cie dziew­czy­ny smut­nej która po przez czy­jeś błędy i kry­tykę zos­tała sa­ma z raną przeszłości wraz z nis­ka sa­mooceną. Tworzyła ba­rierę nie do prze­bicia. W oczach wid­niała pus­tka, brak blas­ku. Była sa­ma. Otaczała ją je­dynie ciem­na przes­trzeń. Chodź w od­da­li było wi­dać ludzi , którym za­leżało na niej . W dru­gim lus­trze na­tomiast wid­niało od­bi­cie we­sołej dziew­czy­ny, której nic nie bra­kowało. Nie była sa­ma, na twarzy nie miała żad­nych trosk, żyła chwilą. Na pozór nie przej­mo­wała się zda­niem in­nych. „ Pat­rząc w od­bi­cia prze­raziłam się, zro­zumiałam, że te dwie na pozór in­ne oso­by: to ja sa­ma. Nag­le na ra­mieniu poczułam czyjąś dłoń. Mo­je ser­ce zaczęło moc­niej bić. Po­woli od­wróciłam się. Moim oczom uka­zała się dość dziw­na ko­bieta. Ub­ra­na była na czar­no, włosy miała śnieżno­białe sięgające do pa­sa. Mi­mo swo­jej czer­ni bił od niej jas­ny blask. Oniemiałam z prze­rażenia. W końcu za­pytałam : 
-Kim jes­teś ? Ta­jem­nicza ko­bieta od­rzekła.
- Jes­tem twoją naj­lep­sza przy­jaciółką . Pat­rzyłam na nią oniemiała, a ona ciągnęła da­lej.
- Widzisz to lus­tro które stoi obok Ciebie ( Kiwnęłam głową przy­takując), a więc co w nim widzisz?
- Widzę tyl­ko kon­tur syl­wetki, nic po­za tym. Brak tej oso­bie wy­razis­tości, oso­bowości. Brak wszys­tkiego.
- No właśnie, tak wygląda te­raz Two­ja egzys­ten­cja . Ni­by żyjesz, od­dychasz, jes­teś tu, ale nic po za tym. Masz na so­bie tę cho­lerną maskę pod którą uk­ry­wasz swo­je praw­dzi­we „ ja”. W otocze­niu in­nych jes­teś po­god­na. Gdy zos­ta­jesz sa­ma i wra­casz do do­mu pow­ra­ca na twoją twarz smu­tek, ból duszy. Wiem że chcesz to zmienić ale nie wiesz jak, uważasz że nie pa­sujesz do in­nych. W ten właśnie sposób chcesz się upo­dob­nić do in­nych by uk­ryć siebie. To nie jest naj­lep­szy sposób.
Stałam jak wry­ta przez głowę przy­mykały myśli. W oczach po­jawiły się łzy. Nag­le w od­bi­ciu lus­tra zo­baczyłam siebie. Ko­bieta od­rzekła :
- Widzisz , i o to właśnie chodzi abyś po­kazała kim jes­teś, abyś mówiła co Cię bo­li , co tra­pi. A prze­de wszys­tkim abyś po­kazała włas­ne uczu­cia.
Po tych słowach zeb­rałam w końcu myśli
- Skąd ty o mnie ty­le wiesz?
Ko­bieta uśmie­chnęła się, i otarła z po­liczków łzy.
- Jak już mówiłam jes­tem Twoją naj­lep­szą przy­jaciółką .
- Ale ja Cię nie znam. Więc jak możesz nią być ?
- Znasz mnie bar­dzo dob­rze. Gdy jes­teś smut­na jes­tem przy to­bie i sta­ram Cię po­cie­szyć. Gdy brak ci sił da­je ci otuchy. Gdy czu­jesz strach do­daje Ci od­wa­gi. Chodź za­pomi­nasz o mnie dość często, to Ci wy­baczam od te­go ma się przy­jaciół.
- Na­dal nie po­wie­działaś jak masz na imię ?
- Na­zywam się nadzieja. Będę zaw­sze przy To­bie mi­mo wszys­tko. Lecz mu­sisz mi obiecać, że zmienisz się nie, dla mnie lub dla in­nych , lecz dla sa­mej siebie.
Po tych słowach przy­tuliła mnie i po­całowała w czoło i rozpłynęła się. Cichut­kim głosem po­wie­działam: Dzięku­je. Po raz ko­lej­ny poczułam jej blis­kość.
Nag­le ot­worzyłam oczy i nie wie­działam czy to był tyl­ko sen , czy zdarzyło się to nap­rawdę. Usiadłam na brzeg łóżka i zo­baczyłam kar­tkę przyk­le­joną na drzwiczki szaf­ki. Na kar­tce wid­niał na­pis: Wierzę w Ciebie, z pod­pi­sem Two­ja przy­jaciółka.”
- kartka z pamiętnika 22.09.2013, zarazem sen Liv.

Ze snu wyrwał mnie jakiś dźwięk. Otworzyłam delikatnie oczy i zaczęłam mrużyć ze zdziwienia. Byłam w zupełnie obcym mi miejscu. Dookoła panowała biel, tak czysta i nieskazitelna aż oczy zaczęły mnie boleć. Meble były w lekkim odcieniu szarości, co wyróżniało je na tle białych ścian. Zaczęłam analizować wszystkie wczorajsze wydarzenia.*Hymm dom, praca, przygotowanie do koncertu, rozmowa z chłopakami i Iris, Iris leżąca na scenie, karetka, zmęczenie, prochy…. I kurwa nie pamiętam… Gdzie ja jestem!!!!!*W napadzie paniki, straciłam kontrolę nad sobą. Wychodząc z zupełnie obcego mi łóżka, zaplątałam się w pościel i z wielkim hukiem wylądowałam na ziemi.*10,9,8,7,6,5,4,3,2,1… uspokój się to tylko podłoga która od samego rana robi problemy. Liv wdech i wydech* Liczenie, nic nie pomogło i z całej siły walnęłam pięścią o podłogę. Nagle otworzyły się drzwi do pokoju i wparowała przez nie …Roza?!*Co ona tu do cholery robi? No tak pewnie to jej pokój, ale w takim razie co ja tu robię? Nie przypominam sobie abym umawiała się z nią na damski wieczór...* Dziewczyna natychmiast do mnie podbiegła i pomogła wstać. Posadziła mnie na łóżko, cały czas wpatrując się we mnie. Szczerze powiedziawszy zaczęło mnie to trochę irytować.

-Co tak się gapisz?- chyba zbyt agresywnie wypowiedziałam te słowa, bo dziewczyna aż podskoczyła..

-Nie poznaję Cię Liv..- spuściła wzrok i ściszyła głos.

-A poznałaś mnie w ogóle?-warknęłam. Dziewczyna wstała z łóżka i uklękła przede mną. Jej oczy były pełne żalu i troski. Nie rozumiałam kompletnie dlaczego tak jest.

-Liv.. posłuchaj mnie uważnie. Nie poznałam Cię wystarczająco dobrze. Nie znam Twojej historii, natomiast wiem jaka byłaś, gdy po raz pierwszy Ciebie poznałam.<Głośno westchnęła> Więc powiedz co się dzieje z Tobą teraz? Nie chcę Cię ani pouczać ani potępić. Chcę Ci tylko pomóc..- od białowłosej biło takie ciepło i troska, że w końcu moje oczy zaszły wodą. Automatycznie zaczęłam płakać. Po raz pierwszy pozwoliłam aby ktoś obcy zobaczył mnie w takim stanie. Pozwoliłam, aby był w momencie mojej słabości.

-Ja.. <chlip,chlip> przepraszam, że narobiłam Ci kłopotów. Możesz mi powiedzieć jak się tutaj dostałam i gdzie ja jestem?- nie dałam rady podnieść wzroku na dziewczynę.

-Znalazłam Cię przy śmietnikach Svarte. Siedziałaś nieprzytomna bo..<chciała jakoś dobrze dobrać słowa> boo…-dokończyłam już za nią.

-Bo naćpałam się tak? To chciałaś powiedzieć?-dziewczyna ścisnęła mocno moją rękę.

-Yyy.. tak. Właśnie o to mi chodziło. A jak się tu znalazłaś? To…<chwila ciszy> Lysander pomógł mi Cię tu przynieść.- zesztywniałam gdy usłyszałam jego imię.

-Czyy.. czy Ty powiedziałaś mu co mi jest?-spytałam niepewnym głosem. Dziewczyna tylko machnęła przecząco głową.

-Powiedziałam mu, że zemdlałaś. Wymyśliłam historyjkę, że to spowodowane może być historią z Iris. Nie chciałam mu powiedzieć, ponieważ wiem że jesteś.. a zresztą nie ważne. Po prostu wolałabym aby dowiedział się tego od Ciebie, niż ode mnie.

-Słuchaj nie mogę mu powiedzieć, nikt nie może się dowiedzieć rozumiesz?! Ja nie chcę, aby ktoś się dowiedział!! A szczególnie on!!- zaczęłam krzyczeć i się trząść. Dziewczyna szybko wstała i mnie przytuliła.

-Ciiiiii, Liv już spokojnie. <głaskała mnie po głowie>. Ode mnie się tego nie dowie, pod warunkiem że opowiesz mi, jak to się stało, że zaczęłaś brać.

-Kontynuować branie….<spojrzałam się na nią, a na jej twarzy zagościło zdziwienie> Tak dobrze słyszysz. Kiedyś brałam i teraz znów zaczęłam, ale to nie miało prawa się stać…Nie teraz.. Nigdy.- zawiesiłam się na trochę.

-Liv! Pomogę Ci, ale musisz mi wszystko opowiedzieć od początku do końca.

-Dobra powiem Ci, ale muszę się napić czegoś mocniejszego i nie chodzi mi tu o herbatę.

Rozalia ociągała się trochę, ale po chwili zeszła na dół po butelkę czystej i kieliszki. Stwierdziła, że to nie jest najlepszy sposób, no ale skoro ma mi pomóc, to okey. Wyjawienie całej historii mojego życia po raz kolejny było ciężkie. Znów rozdrapałam strupy, ale najwidoczniej tak musi być. Jak ktoś kiedyś powiedział: Przed przeszłością nie uciekniesz, nawet nie wiem jak bardzo byś się starała i nią srała. Ona i tak powróci. Tylko musisz być na to przygotowana. No więc opowiedziałam jej swoją przeszłość. Nie obyło się bez łez ze strony Rozy i wypicia przez nią kieliszka wódki. Powiedziałam jej również o historii z Natanielem, bo już dłużej nie mogłam tego ukrywać, za bardzo mnie to męczyło. Białowłosa wpadła w furię i zaczęła wyzywać jego od najróżniejszych. Po całym wyjawieniu czułam się lekko, dziewczyna obiecała, że spróbuje mi jakoś pomóc, tylko musi znaleźć pomysł jak. Po wszystkich żalach, przyszedł czas na luźną rozmowę. Dowiedziałam się dużo o jej chłopaku Leo, który jest starszym bratem Lysa, o starych historiach szkolnych i o sekrecikach. Opowiedziała trochę o sobie. Po tym wieczorze mogę stwierdzić, że całkiem w porządku z niej dziewczyna. W jej obecności czułam się swobodnie i dobrze. Rozmawiałyśmy i rozmawiałyśmy aż butelka stała się … pusta.



-Wiesz co malemkaa?? Powiem że…no sufajna z ciebie dziowczynka wiesz?- język zaczął mi się już plątać.

-Słuchajjj, jaaa to wiem. Ale.. mów tak do mnieee. Ja to lubiiiee, nawet bardzo. A wiesz coo.. ma pomysł. Ale ciiiii, nikt się dowiedzieć nieee, rozumiesz? <kiwnęłam głową z pijackim zapłonem> Na dolee, ja mieć kolejną, śliczną, cudowną, przezroczystą buteleczkę. No więc idę.- dziewczyna wstała ale straciła równowagę i spadła na mnie.

-Ejj! Wiem, że jestem beautifullll ale złaźźź, bo moje piękno zostanie połamane…- Nagle za naszymi plecami było słychać śmiechy. Popatrzyłyśmy się na siebie i odwróciłyśmy głowę z stronę dobiegającego chichotu. Zanim się zorientowałam kto tam stoi usłyszałam pisk, albo wycie Rozy.

-KOCHANIEEE!!!!!!!!!! Przyszedłeś do mnie!!! Będzie seks coooooo? No proszę powiedz, że będzie?- dziewczyna złażąc ze mnie, ustała mi na włosy, parę razy potknęła się o własne nogi, ale w końcu dotarła do Leo. Chłopak wziął ją w ramiona i przytulił z całej siły. Niestety zaraz musiał się jakoś od niej uwolnić, bo ta przy wszystkich tzn. właśnie przy mnie i Lysiu, który przyszedł z bratem, zaczęła się do niego dobierać. Chłopak poprosił brata, aby odprowadził mnie do domu. Lysander nie wiele mówiąc podszedł do mnie i wziął mnie na ręce z taką lekkością jakbym ważyła tyle co nic.

-Jak się czujesz Liv?- spokojny głos chłopaka, spowodował że poczułam coś w brzuchu.

-Ja?! Dzioobzieee, tylko jakoś tak pokój robi bziu bziu bziu.- chłopak wybuchł śmiechem. Polecił mi abym się nie wierciła, a szybko doniesie mnie do domu. W jego ramionach było mi tak dobrze, tak bezpiecznie że momentalnie odpłynęłam.

________________________________________________________________________
Za brak akcji i dość słaby rozdział z góry przepraszam. Postaram się naprawić ;) 

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. A tak propo kartki z pamiętnika, to ja ją czytam i czytam, i już myślałam, że tylko ona będzie w rozdziale...haha...

      Usuń
    2. I coś jeszcze... Dziewczęta chyba nas coś łączy @Wiktoria Airotkiw @Nejm Mjen

      Usuń
    3. Krok po kroku trzeba wychodzić z tej smutnej atmosfery. :) Postaram się coraz więcej umieszczaj "śmiechowych" wątków.
      Zapewne tak, tylko pytanie czy to jest dobre czy nie. :D Zachęcam do zaglądania w zakładkę "Słodki Flirt-rozdziały" Będę tam umieszczała prognozowane daty dodania kolejnego rozdziału. Buziaki :*

      Usuń
  2. Ta kartka z pamiętnika...
    Ona tak strasznie mnie przypomina...
    Niektóre sytuacje śmiechowate :D Fajny rozdział :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z miłą chęcią odwiedziłam i ślad zostawiłam. :)

      Usuń