„ŁZY ZMYWAJĄ WSZYSTKIE MASKI”
***
~Według Lysandra~
Gdy oderwaliśmy już od siebie wzrok, Liv szepnęła coś na
ucho Kastielowi. Po raz kolejny ogarnęła mnie wewnętrzna wściekłość, chodź tego
nie okazywałem. Kas wszedł do domu Liv i po kilku minutach wyszedł razem z
Iris. Rudowłosa ucieszyła się na mój widok. *Chodź jedna osoba*. Zamieniliśmy
parę słów, po czym Kas wziął ją za rękę i oznajmił, że idą na dłłługiiii
spacer. Nie powiem, ulżyło mi. Może dlatego, że w końcu będę mógł mieć Liv
tylko dla siebie i poświęci mi całą swoją uwagę, a nie jak dotychczas.
Gdy para oddaliła się na bezpieczną odległość, postanowiłem
przerwać tę niezręczną ciszę, która otaczała nas.
-YYy.. mieliśmy chyba porozmawiać?- odparłem trochę
skołowany. Liv na mój głos, lekko
podskoczyła i jakby się dopiero obudziła.
-A tak. Wybacz.. Zapraszam do siebie.- uśmiechnęła się
niepewnie i otworzyła przede mną drzwi na oścież, zapraszając gestem ręki do
środka.
-Panie przodem.- kąciki ust poszły znacznie do góry, aby
dodać czarnulce odwagi. Ehh.. Liv wygląda jak przestraszony kociak, tak samo
jak pierwszego dnia gdy ją zobaczyłem.
-A dziękuję proszę Pana.- parsknęła, po czym weszliśmy do
środka.
W domu jak zawsze panował porządek i harmonia. Podobało mi
się tutaj. Gdy skończyłem się rozglądać,
zacząłem podążać za zielonooką. Nagle z kuchni wyłonił się Aron mówiąc:
-Możesz już ze mną porozmawiać?! O mamy gościa… Witaj
Lysandrze. Dobrze pamiętam, prawda? <kiwnąłem głową i podszedłem się
przywitać. Uścisnęliśmy sobie dłoń i zapadła niezręczna cisza. Dziewczyna
spuściła wzrok>
-…. To ja może przyjdę innym razem. Do widzenia i do
zobaczenia Liv.- skierowałem się już w stronę drzwi, gdy Liv lekko krzyknęła..
-Lys zaczekaj! <Zatrzymałem i odwróciłem się. Dziewczyna,
wymusiła na sobie uśmiech i zwróciła się do Arona> Możemy porozmawiać, ale
chciałabym żeby Lys był przy tej rozmowie. Wam obojgu należą się wyjaśnienia.
<zrobiło mi się jakoś miło na serca po tych słowach * Czyżby ona mnie
potrzebowała?* > On już część historii zna, więc może być dla mnie
wsparciem. Dzisiaj pozna drugą część. Ty natomiast, dowiesz się o wszystkim od
razu.- ręce Liv zaczęły się trząść z nerwów i zaczęła poprawiać swoje włosy,
jak to miała w zwyczaju denerwując się.
Aron przystał na tą propozycje. Zaprosił nas do salonu, po
czym poszedł po coś do picia. Liv opadła bez życia na kanapę, po chwili
poczułem jak coś ciągnie mnie w dół. To ona.. złapała mnie za rękę i
pociągnęła, abym usiadł obok niej.
***
~Według Liv~
Siedziałam na tej cholernej
kanapie, trzęsąc się ja mały szczeniak który pierwszy raz miał kontakt z
człowiekiem. Bałam się tej rozmowy.. Tak cholernie się bałam… Przez głowę przelatywały mnie różne myśli. *A
co jeśli Lys tego nie zrozumie? W sumie i tak go już straciłam bo ma inną. A co
jeśli Aron…. Aron nie zrozumie i mnie potępi? Wtedy stracę już wszystko na czym
mi najbardziej zależy.. Stracę namiastkę ojca i najlepszego przyjaciela..*
Czułam jak pod zamkniętymi powiekami napływają mi łzy. Chętnie wzięłabym
działkę, ale nie mogę.. Nie mogę po raz kolejny zawieść ich zaufania.. Muszę
być silna! *Boże jeżeli tam jesteś, pomóż mi albo ześlij mi jakiegoś anioła
który doda mi sił!” W tym momencie poczułam uścisk na swej dłoni..
Usiadł naprzeciwko mnie, oparł
ręce o kolana, nachylił i patrzył się na nas z lekko przymuszonym uśmiechem.
Pokój wypełniły dźwięki wydobywające się
z wierzy, który był ledwo słyszalne.
Był to cichy, spokojny i smutny
utwór. Nic dziwnego że go usłyszałam, ponieważ w pokoju zapadła taka cisza, że
nawet oddech moich towarzyszy był ledwo słyszalny. Wzięłam głęboki wdech i
zaczęłam od swojego wpisu w pamiętniku:
!![Historia pojawiła się już w rozdziale
10, więc możecie nie czytać. Chyba że chcecie. ;)]!!
„Czuje lepkość jego dłoni, wciąż
pozostał dotyku znak.
Chcę się obmyć lecz nie mogę, to
wewnętrzny blizny ślad.
Chodź minęło parę lat, wciąż w
umyśle został strach.
„Kocham” puste słowa, lub
nieodkryty przeze mnie świat.
Chcesz mi pomóc? Powiedz jak? Bo
na marne Twój stracony czas. „
– wiersz
wymyślony na potrzeby rozdziału. [kartka z pamiętnika Liv]
***
~Według Lysandra~
Gdy usłyszałem wstęp zamarłem,
ale nie tylko ja. Wujek zielonookiej znieruchomiał, a to był dopiero początek. Wracając do tekstu, to był strasznie
smutny, przepełniony ludzką tragedią, smutkiem i żalem, ale jednocześnie
piękny. Jestem powalonym artystą, że tak się wyrażę. Słuchałem dalej:
!![Historia pojawiła się już w rozdziale
10, więc możecie nie czytać. Chyba że chcecie. ;) Zostały dodane komentarze od
Lysa]!!
-Więc.. Wszystko zaczęło się od
rozwodu moich rodziców. Matka poznała kogoś innego kto był wyżej sytuowany.
Przyznam, że był i jest przystojny, ale to tylko opakowanie. Ojciec nie mógł
pogodzić się z faktem, że ktoś inny ma jego żonę. On ją cały czas kochał…Ja
osobiście nie mogłam zrozumieć matki, więc chciałam zostać z ojcem, a ona się
zgodziła bez żadnego problemu. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że jestem dla
niej nic nie znacząca, zwykły ktoś którego można zostawić. Ale starałam się z
tym pogodzić. Dni mijały, a z tatą było coraz gorzej. Rozpacz wciągnęła go w
alkoholizm. Stracił motywację do działania, przestał chodzić do pracy.. Popadł
w depresję. Gdy.. <załamał jej się głos>
gdy pewnego razu wróciłam ze szkoły <łzy spłynęły jej po policzku>
zobaczyłam go, jego nogi bezwładnie wisiały w powietrzu.
Upadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć..
Usłyszeli mnie sąsiedzi i przylecieli od razu do miejsca skąd dobiegał mój
krzyk.. Najpierw spojrzeli na mnie, później dostrzegli wiszącego tatę. Jeden z
sąsiadów zadzwonił do odpowiednich służb. Drugi zaś zasłonił przede mną ten
widok. Ale to i tak za późno. Klęczałam pośrodku pokoju, z płynącymi łzami i
tępym wzrokiem.
Czas się zatrzymał, a wszystko co
działo się obok mnie było takie nie realne: policja, karetka, dokumentacje,
jakieś męczące mnie pytania na które nie miałam siły odpowiedzieć, czarny
worek, tłum ciekawskich ludzi,… i w końcu matka. Która przyjechała bo któryś z
sąsiadów ją o tym powiadomił.
Pogrzeb odbył się po 2 dniach.
Ceremonia była krótka, ale treściwa. Wszystko zakończyło się piosenką
zaśpiewaną przeze mnie. Mijały tygodnie, a ja wciąż czułam pustkę i żal.
Oczywiście matka, po śmierci taty zabrała mnie do swojego nowego domu. Ale to i
tak nie zapełniło tego czegoś w sercu. Czułam się jak intruz w moim „nowym
domu”.- Liv zamknęła na chwilę oczy, jakby chciała sobie znów i po raz ostatni
wszystko przypomnieć.
Po jakimś czasie nowy partner
matki Erik zaczął traktować mnie dziwnie dobrze. Nazywał mnie po imieniu, bo
wcześniej było to bezosobowo. Zaczął rozmawiać ze mną, wciągał w jakieś gry
planszowe. Powoli zaczęłam się do niego przyzwyczajać. Zauważyłam że bardzo
często dotyka mnie, czochra po włosach i w ogóle. Myślałam że to normalne, że tak
okazuje swoje „uczucia”. Po jakimś czasie wpadłam w szkole w kłopoty i
nauczycielka zadzwoniła do domu. Pech tak chciał że odebrał Erik. Myślałam że
wszystko powie matce przy kolacji, ale o dziwo tak się nie stało. Gdy
siedzieliśmy wszyscy na dole i oglądaliśmy telewizję do matki zadzwonił
telefon, moje serce zaczęło szybciej pić. Myślałam że to dzwoni nauczycielka ze
szkoły, ale okazało się że to jej przyjaciółka chce się spotkać. Więc matka z
wielką radością się zgodziła i poszła się szykować. W salonie zapanowała cisza
jedynie co było słychać to słowa padające z tv. Ukradkiem zerknęłam na Erika.
Na jego twarzy malował się dziwny i przerażający uśmiech. Nie miałam ochoty
dłużej siedzieć razem z nim, więc poszłam do swojego pokoju.
Gdy tak siedziałam usłyszałam że
drzwi wejściowe zamykają się. Czyli matka musiała już pojechać. Korzystając z okazji że łazienka była wolna,
postanowiłam wziąć prysznic. Szybko
zabrałam swoje podstawowe rzeczy i udałam się do niej. Wszystko to trwało może
z 1h. Gdy wracałam z łazienki już do swojego pokoju zauważyłam że drzwi do
niego są uchylone..
Weszłam i zobaczyłam że Erik
siedzi na moim łóżku. Przyglądał się mi uważnie. Podeszłam do szafy aby schować
swoje rzeczy, naglę poczułam że ktoś stoi za moimi plecami, nie był to nikt
inny jak on. Odwróciłam się do niego twarzą. Nie ukrywam że czułam lekki
niepokój… Na jego twarzy malował się uśmiech.- złość we mnie wzbierała, gdy po raz kolejny słyszałem tą historię.
Gdybym mógł, zabiłbym go w tym momencie. Spojrzałem ukradkiem na Arona, był
przerażony, oczy mu się lekko zeszkliły ale nie odrywał od niej wzroku. Liv
ciągnęła z trudem dalej…
Przybliżył się do mnie i….
pocałował w usta. Stałam jak otumaniona. Nie byłam świadoma tego co się zaraz
stanie. Po chwili całował mnie coraz
ostrzej i był coraz bardziej nachalny. <patrzyła
tępo przed siebie i opowiadała dalej. Zaczęła się trząść, więc postanowiłem ją
przytulić. Drgawki trochę złagodniały, ale ona wciąż bawiła się rękawem od
bluzy>. Powoli domyślałam się, co mnie czeka. Bluzę którą zdjął ze mnie
rzucił w kont. Objął mnie w pasie i szepnął do ucha. „Dzisiaj będziesz tylko
moja, już od dawna miałem na to ochotę. Spróbuj komuś tylko o tym powiedzieć, a
obiecuję że tego pożałujesz.” Pchnął mnie w kierunku łóżka. Chciałam się
wyrwać, ale on był silniejszy. Rzucił mnie na łóżko, a sam pobiegł do drzwi i
zamkną je na klucz. Nim się otrząsnęłam i zorientowałam się że jestem na chwilę
wolna, on już był obok mnie. Zaczął się rozbierać. Przez cały czas miałam
zamknięte oczy i prosiłam aby mnie zostawił. Po chwili czułam jak ze mnie
zdejmuję ubrania, zaczęłam krzyczeć i wołać ratunku. Lecz ten skutecznie mnie
uciszył. Uderzył mnie w twarz i kazał się zamknąć. Za karę przywiązał moje ręce
do łóżka, chciał jeszcze zakneblować usta ale stwierdził że nie będzie słyszał
jak będzie mi przyjemnie…. No i stało się zgwałcił mnie, wsadził mi tą jego
obleśną pałę, w moim własnym pokoju, w moim miejscu, gdzie chodź trochę czułam
się bezpiecznie. Zabrał mi moją najcenniejszą rzecz jaką miałam, czyli czystość
duszy i ciała. Dziwne zawsze wyobrażałam
sobie że pierwszy raz musi być cudowny <lekko
się uśmiechnęła, lecz po chwili posmutniała> jednak myliłam się.
Teraz na samą myśl o tym, boję się. Gdy
odchodził już po wszystkim, powiedział tylko że mój przyszły facet będzie ze
mną miał dobrze. Zapowiedział że jeszcze się do mnie zgłosi, tylko musi
nadarzyć się okazja. Wyszedł a ja zostałam sama. Czułam się brudna i
upokorzona. Cały czas czułam jego brudne łapy na moim ciele. Po tym wydarzeniu nie chciałam z
nikim gadać. Zamknęłam się w sobie, żyłam we własnym świecie. Zaczęłam spotykać
się z towarzystwem, z którym żadna matka nie chciałby wiedzieć swojego dziecka.
!![ Koniec skopiowanej historii z
rozdziału 10!!!]!!
Nagle męski głos przerwał na
chwilę Liv.
*Livv.. Nie wiem co mam
powiedzieć.. Dlaczego mi kochanie nic nie powiedziałaś? Dlaczego nie
zadzwoniłaś od razu?! Zabrałbym Cię stamtąd i ten Er… i ten chuj więcej by Cię
nie tknął.!- mężczyzna nerwowo przejechał dłońmi bo włosach. Ja natomiast
siedziałem dalej i słuchałem.
-Bałam się! Zagroził mi, że
jeżeli coś pisnę pożałuje tego.
*I nikomu nic nie powiedziałaś?!-
podniósł głos.
-Po jakimś czasie, wyjawiłam to
matce.- spuściła wzrok.
*A ona co na to?- niecierpliwił
się..
-A jak myślisz, dlaczego mam do
niej taki stosunek i nie chce z nią gadać? Gdy powiedziałam jej, stwierdziła,
że jestem żałosna i znowu coś sobie ubzdurałam. Stwierdziła też, że się mszczę
za tatę i chcę zrobić wszystko aby jej rozwalić szczęśliwą rodzinę…- łzy
popłynęły jej po policzku.
*Co to za matka, aby nie uwierzyć
własnej córce!- Aron poderwał się z fotela i zaczął chodzić po pokoju.* Własne szczęście
jest dla niej ważniejsze, niż bezpieczeństwo córki. Co za dziwka!- Spojrzeliśmy
się na niego równocześnie. Nie słyszałem jeszcze z jego ust, aby kiedykolwiek
padły takie słowa, ale chyba nie tylko ja.
-Później zaczęłam brać narkotyki,
raz wpadłam i zostałam wysłana na terapię. W sumie dobrze się stało, bo było ze
mną coraz gorzej. Jedynym plusem było tylko to, że spadła mi waga.- zaśmiała
się pusto a mnie jej słowa przerażały.
*Liv, przestań. To nie jest plus.
Wtedy dobrze wyglądałaś i nie miałaś z czego spadać. A co się stało, że znowu
zaczęłaś?- brązowowłosy cały czas chodził po pokoju.
- W pewnej chwili wszystko mnie
przerosło. Nowe miejsce, nowa szkoła, ludzie którzy zaczęli mnie w końcu słuchać i rozumieć, odrzucona miłość i
szantaż. Do pracy chodziłam, aby o tym wszystkim zapomnieć, aby nie myśleć. To była
moja jedyna odskocznia. Ogólnie wszystko mnie przytłoczyło i do tego zmęczenie,
nie wyrabiałam już… Przepraszam nie chciałam, znów zacząć brać!
Mężczyzna widząc smutek Liv i jej
przygnębienie podszedł do niej i ją mocno przytulił. Ustąpiłem mu miejsca, a
sam usiadłem na fotelu. Starałem sobie to wszystko przeanalizować.
*Liv? A o co chodziło z tym
szantażem?- odparł troskliwie Aron
-Wujku już nie ważne. Wszystko
się wyjaśniło. Obiecuję, że teraz będzie lepiej. Chcę się zmienić i..
przepraszam.
*Nie masz za co przepraszać. To
ja powinienem Cię przeprosić, że nie było mnie wtedy kiedy tego najbardziej potrzebowałaś.
Nie byłem dla Ciebie oparciem i…- mężczyzna dał lekko upust emocjom i po
policzkach popłynęły łzy.
-Dlatego też nie chciałam Tobie o
tym powiedzieć, abyś się nie obwiniał.. <szloch> To nie była Twoja wina,
po prostu stało się.. pomimo że chciałabym cofnąć czas, ale nie da się..
Aron po raz kolejny przytulił ją.
Otarł jej łzy i powiedział, żebyśmy już uciekali na górę a on w tym czasie
zrobi nam obiad. Liv posłusznie weszła po schodach i po chwili zniknęła. Wtedy
Aron wykorzystując ten moment, pociągnął mnie za ramie i odparł:
-Lysandrze. Mam do Ciebie sprawę.
<kiwnąłem głową aby kontynuował> Widziałem jak bardzo się o nią martwiłeś
i widzę, że Ci na niej zależy. Spraw aby przeszłość stała się naprawdę
przeszłością a przyszłość była dla niej później pięknym wspomnieniem. Ufam Ci i
mam nadzieję, że nie nadużyjesz tego zaufania.- patrzył na mnie z poważną miną,
ale było w nich widać smutek i troskę.
-Miło mi to słyszeć z pańskich
ust. Jest to dla mnie bardzo ważne, że mam u Pana poparcie. Zrobię wszystko aby
Liv była w końcu szczęśliwa. Ale zanim tak się stanie, mogę sprawić jej lekki
ból. <Aron zrobił wielkie oczy> Spokojnie. Po prostu podjąłem działania,
które mają na celu zranić osobę która wciągnęła Liv po raz drugi w to bagno. To
co zrobię, może sprawić, że Liv będzie smutna o ile coś do mnie czuje. Chodź w
to wątpię. Kilka razy zawiodłem ją. Mam nadzieję, że mi to wybaczy.- Aron
położył mi dłoń na ramieniu i ścisnął mocno.
-Po pierwsze, nie Pan tylko Aron.
Nie lubię jak ktoś mi panuje, bo wtedy czuje się staro. A chyba nie jestem
takim stary, co? <Uśmiechnęliśmy się razem. Liv była, znaczy jest strasznie
podobna do swojego wujka. Jeżeli jej ojciec był taki sam jak jej wujek i ona,
to zapewne złapałbym z nim kontakt> Po drugie, rób co należy. Oczywiście w
granicach rozsądku. Zemścij się też i za mnie. Bo ona jest jedyną rodziną która
mi została. Powiem Ci coś w sekrecie.
Lepiej powiedz Liv o swoich planach i niech ona zadecyduje czy tego chce. Bo
jeżeli zrobisz coś wbrew jej woli, będzie jeszcze gorzej.
-Lys! Idziesz?- z góry krzyknęła
smutno Liv.
-Tak, już chwileczkę. Tylko buty
zdejmę.- odparłem szybko a Aron tylko się roześmiał.
-Okey!!- <tup, tup- trzyk
(zamykające się drzwi)>
-Powiem Ci jeszcze jedno, tylko
się nie podniecaj tą wiadomością.<Ludzie nie przestaną mnie chyba
zaskakiwać, przynajmniej nie ta rodzina.> - Gdybyś nie był chodź trochę dla
nie ważny, to nie pozwoliłaby Ci tutaj z nami dzisiaj siedzieć. Nie usłyszałbyś
wszystkiego no i przede wszystkim zabrałaby rękę gdy za nią złapałeś. <wytrzeszcz i burak> Co się tak
dziwisz młody? Ja widzę więcej niż Wam młodym się wydaje. Tylko szkoda, że moja
intuicja i wzrok zwiodły gdy była taka potrzeba. A teraz leć na górę, bo zaraz
ze smutnej dziewczyny przerodzi się we wkurzoną dziewczynę. A wtedy nie jest
taka słodka.- Oj wiem, o czym mówi. Gdy Liv jest wkurzona, to zupełnie inna
osoba. Waleczna, uparta. Jej tęczówki robią się jakby jaśniejsze a brwi
nabierają złowrogiego charakteru.
Uśmiechnąłem się jeszcze lekko do
Arona i pognałem na górę. Zatrzymałem się tylko w połowie schodów i jeszcze raz
spojrzałem na mężczyznę. Ten pomimo, że przed chwilą uśmiechał się i udawał
lekko wyluzowanego, teraz opadł bezwładnie na kanapę, zakrył dłońmi twarz. Nie
wiem czy płakał czy nie, wolałem go w tej chwili zostawić samego. Musi to
wszystko sobie przetrawić.
-<puk, puk>
-Wejdź Lys- cichy głosik odparł
za drzwiami.
***
"Zostań ze mną tej nocy
Aby te łzy mogły zalśnić na
niebie
Zostań ze mną tej nocy
Spływające w dół diamentowe
krople
Odzwierciedlają moje oczy"
***
Gdy wszedłem do pokoju, Liv leżała na łóżku i
patrzyła w okno dachowe, w którym było widać przejrzyste niebo i migoczące
gwiazdy. Podszedłem do łóżka, a ona pogładziła miejsce obok siebie, dając znać
abym zrobił to co ona. Po chwili leżeliśmy razem.
-Może teraz ze mną porozmawiasz?- odwróciłem głowę w jej stronę. Nasze spojrzenia, spotkały się.
-Chyba powinniśmy..- odparła i znowu spojrzała w okno.
_____________________________________________________________________
Witam, witam ;) Odcinek miał być wczoraj, ale niestety nie wyrobiłam się. Za to jest dzisiaj w ten upalny dzień <umieram, zdycham i siedzę w lodówce>.
Kochani, powoli zbliżamy się do końca opowiadania "Nowe życie, nowa ja", ale spokojnie jeszcze kilka odcinków się pojawi około 5 może więcej. Jeżeli jest ktoś zainteresowany, to mogę podzielić się tym, że w mojej małej główce pojawił się pomysł na nowe opowiadanie z serii Słodkiego Flirtu. Nie wiem czy będzie jakieś oryginalne ale mam nadzieje że zupełnie inne. No więc, to są plany na przyszłość.
Kolejny odcinek postaram się dodać w niedzielę <daje sobie zapas od soboty do poniedziałku>. Ten zapas jest dlatego, że nie wiem czy wyrobię się, ponieważ wybieram się na jarmark staroci. <Wiiiii kolejne płyty winylowe do kolekcji jupiii!!!> Ale pocieszę Was, rozdział na pewno się pojawi.
Co do opowiadania. Przewiduje jeszcze jeden odcinek ze "smutnej" serii, reszta powinna być happy. :D Skoro już tu dotarłaś/eś to nie będę życzyć miłego czytania. ;) Ale za to: Dziękuję, że jesteś ze mną. :) Buziaki :**
Witam, witam ;) Odcinek miał być wczoraj, ale niestety nie wyrobiłam się. Za to jest dzisiaj w ten upalny dzień <umieram, zdycham i siedzę w lodówce>.
Kochani, powoli zbliżamy się do końca opowiadania "Nowe życie, nowa ja", ale spokojnie jeszcze kilka odcinków się pojawi około 5 może więcej. Jeżeli jest ktoś zainteresowany, to mogę podzielić się tym, że w mojej małej główce pojawił się pomysł na nowe opowiadanie z serii Słodkiego Flirtu. Nie wiem czy będzie jakieś oryginalne ale mam nadzieje że zupełnie inne. No więc, to są plany na przyszłość.
Kolejny odcinek postaram się dodać w niedzielę <daje sobie zapas od soboty do poniedziałku>. Ten zapas jest dlatego, że nie wiem czy wyrobię się, ponieważ wybieram się na jarmark staroci. <Wiiiii kolejne płyty winylowe do kolekcji jupiii!!!> Ale pocieszę Was, rozdział na pewno się pojawi.
Co do opowiadania. Przewiduje jeszcze jeden odcinek ze "smutnej" serii, reszta powinna być happy. :D Skoro już tu dotarłaś/eś to nie będę życzyć miłego czytania. ;) Ale za to: Dziękuję, że jesteś ze mną. :) Buziaki :**
łoł kiedy nastepny super opowiadanie !!!
OdpowiedzUsuńFajnie, że się podoba. ;) Dzisiaj zacznę pisać. Jeżeli je skończę to pojawi się po północy, jeżeli nie to dopiero jak wrócę z wycieczki albo ewentualnie w poniedziałek. ;)
OdpowiedzUsuńCzytam tego bloga od dłuższego czasu i bardzo się wciągnęłam czekam z niecierpliwością na następny rozdział ten był super <3 a i dużo weny życzę
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. ;) Mam nadzieję, że nie rozczaruję przy następnym rozdziale. ;)
UsuńNa pewno nie rozczarujesz bo będzie super jak inne rozdziały. ;)
UsuńHej.Cudne jak zawsze :) Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg.Historia Liv ponownie mną poruszyła i w pełni zgadzam się z Lysandrem.Wstęp z pamiętnika jest przepełniony smutkiem,tragedia i jednocześnie jest piękny.Super,ze masz pomysł na nowe opowiadanie.Ciekawi mnie jaki...No,ale tego dowiem się w swoim czasie.Nie musisz dziękować ;) Dla mnie to sama przyjemność obserwować twojego bloga :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie niech powiedza ze sie kochaja pozdrawiam i zycze duzo weny
OdpowiedzUsuńNo i jestem :) Rozdziały świetne
OdpowiedzUsuńSzczun dla Liv, musiała się dobrze zebrać aby o wszystkim powiedzieć i musiało to być napewno trudne...
Czekam na dalsze losy ;)