„ Kiedy pragniemy poznać osobę, która nam się podoba to
niestety do akcji wkracza strach, który nabiera mocy i zniewala rozum niwecząc
nasze starania.”
-Gbiker
***
~Według Lysandra~
***
Lubię swojego kumpla, ale….że musiał przerwać w takim
momencie?! Powoli zaczyna mnie wkur…. znaczy denerwować. Wcale a wcale nie
chciałem przekląć.
A co do całej sytuacji. Jestem, jak to powiedzieć? Jestem w
końcu szczęśliwy. W końcu zrozumiałem na kim tak naprawdę mi zależy i kto jest
dla mnie ważny. Historia z Rozą stała się już przeszłością. Teraz chcę budować
przyszłość, właśnie z tą zielonooką czarnulką.
Ale jeżeli mam być szczery? Coś czuję że nie będzie to łatwe. Zapytacie pewnie
dlaczego? A chociażby dlatego, że Kastiel w tym momencie zabija mnie wzrokiem.
Muszę z nim chyba pogadać. Tylko niech nadarzy się okazja.
-Jak się czujesz Iris?- zwróciłem się do dziewczyny, aby
przerwać niezręczną ciszę.
-Gdyby nie fakt, że rodzice się mnie wyparli i właśnie
zostałam w pewnym sensie bezdomna, byłoby super. Całe szczęście, że mam takich
super przyjaciół i fajnego chłopaka.- zerknęłam na Kasa i ciepło się do niego uśmiechnęła. Chłopak odwzajemnił
uśmiech, ale było w nim coś dziwnego. Jakby z czymś walczył.
-A jak maleństwo?- wtrąciła się Liv, zapraszając parę do
środka, w między czasie ogarniając swoje
rozczochrane włosy. *Hymm.. Ciekawe dlaczego? J*Jej
policzku poczerwieniały lekko, gdy tylko na mnie spojrzała.
-Byłam ostatnio u lekarza i powiedział, że <w tym momencie spuściła wzrok i się szeroko
uśmiechnęła> nasz syn rozwija się prawidłowo.- Oczy Kasa rozszerzyły się
i stał w wielkim szoku. Po chwili upadł na kolana i przytulił się do ciężarnej
dziewczyny. W szoku byłem także ja i Liv. Liv pewnie dlatego, że dowiedziała
się o płci dziecka, a ja natomiast zdziwiłem się zachowaniem Kasa. Nie
podejrzewałbym nigdy go o taką reakcję.
-Będę miał syna! Będę
miał syna! Ja i moje super nasienie. Ja być mocarz, ja mocarz być!!
Chłopak pod wpływem radości, wstał i podniósł rudowłosą do
góry. Iris zaczęła piszczeć i klepać go po plecach żeby ją postawił. Nagle
drzwi do pokoju się otworzyły i wyłonił się za nich Aron.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy Wy się dobrze
czujecie? Jakieś piski, krzyki, czasami mam wrażenie że w domu przebywają
jakieś zwierzaki.- Aron mówił to z lekkim rozbawieniem, a my tylko
popatrzyliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem.
-Wydaje mi się, że wszystko jest dobrze. Tylko że Kas jest dumny ze swoich plemników i chyba
zadowolony ze swojego przyrodzenia.- powiedziałem to w miarę poważnym tonem.
-Chciałeś chyba powiedzieć, że ze swojego super, mega
przyrodzenia.- Kas udał obrażonego
-Chłopie! W gacie Ci nie zaglądałem. Dla Twojej wiadomości
wolę dziewczyny.- zerknąłem na zaczerwienioną Liv. Zauważyłam że Iris przygląda
się nam i szczerze uśmiecha się .
-Jak to nie? <zapadła
cisza> A w przedszkolu to co?! <Podbiegłem
i chciałem mu zakryć usta. Ten skutecznie wyrwał się> Co? Wstydzisz się?
Hahahaha. Ogłaszam wszem i wobec, że kiedyś sobie mierzyliśmy jak byliśmy mali.
Wtedy jakoś imponował Ci wynik moich centymetrów.- klepnąłem się w czoło i
załamałem się. *Uduszę, zabiję, zakopię i odkopię i jeszcze raz zabiję*
Ganialiśmy się po pokoju. Reszta towarzystwa tylko się śmiała.
-Szkoda tylko, że Twój rozmiar przystopował wraz z rozwojem Twojego mózgu, który jest na
poziomie przedszkola.- Kas się zatrzymał i rolę się odwróciły. Teraz to on mnie
gonił.
-Ty zazdrosny chamie.. No chodź tu!!!- gdyby nie Aron, pokój
Liv zamieniłby się w pole bitwy.
-Dobra chłopaki, dość już. Po zaraz wezmę Was na stronę i
pokaże Wam swojego, a wtedy będzie Wam naprawdę głupio. Uwierzcie mi wiem co
mówię. Nie bez powodu jestem obiektem westchnień wielu kobiet.- staliśmy jak
wryci, a mina Liv mówiła wszystko.
-Dobra wujek, nie chcę znać szczegółów. Możesz powiedzieć z
jakiego powodu mamy zaszczyt Ciebie gościć w moim pokoju?- dziewczyna mówiła
lekko załamanym głosem. ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu)
-Dobra już dobra. Zamykam się. A przyszedłem po… Po co ja
to..? A właśnie, pomożecie mi dziewczyny nakryć do stołu? Bo zrobiłem kolację,
a ona taka biedna stygnie i w ogóle. – zrobił minę biednego szczeniaczka.
-Już idziemy!!- krzyknęła Iris i pociągnęła Liv za rękę. Po
chwili zostałem sam z Kasem.
Chłopak ogarniał się po gonitwie i podszedł do okna. Wyjął papierosa z kieszenie
po czym szybko podpalił go. Zaciągnął się i odrzekł.
-Może się skusisz na fajeczkę z kumplem i z przyszłym ojcem?
Widzisz takie 2w1.- roześmiał się i wyciągnął paczkę w moją stronę.
-W sumie dawno nie paliłem, ale czemu nie. -wyjąłem jednego
i zaciągnąłem się. Na początku zacząłem kaszleć. Kas zaczął się ze mnie śmiać,
że palę jak nowicjusz.
-Stary musimy pogadać, ale teraz tak poważnie. Wiesz, że
jesteś dla mnie jak brat i znamy się od bardzo dawna. <kiwnąłem głową, zaciągając się kolejny raz> Czy Ty i Liv?
-Czy jesteśmy razem? <Kiwnął
głową> Wydaje mi się że tak. Chyba że jest to jakiś sen, z którego za
bardzo nie chcę się obudzić.- mówiłem to z powagą w głosie.
-Czyli nasz Lysiu się zakochał? Proszę, proszę kto by
pomyślał. Przyznam się, jestem trochę zazdrosny, ale ja już miałem swoją szansę
której nie wykorzystałem. Mam nadzieję, że będziesz dla niej tym jedynym. Kto
jak to, ale Ty przynajmniej jesteś godnym rywalem i godnym zastępcą.- Kas
klepnął mnie w ramię i lekko się uśmiechnął.
-Cieszę się, że to zaakceptowałeś. Ale teraz koniec tematu o
mnie. Powiedz mi, jakie masz plany wobec Iris, no i jak się tak naprawdę czuje.-
spojrzałem na niego z troską.
-Jest trochę podłamana, chodź udaje że wszystko jest okey. W
sumie jak zawsze, znasz ją. Może się w jej życiu walić, palić i w ogóle a z jej
twarzy nie zniknie uśmiech, przynajmniej nie przy ludziach. Podziwiam ją za to,
że tak dzielnie to znosi. Wyjaśniliśmy między sobą kilka spraw, wyjawiła mi
dlaczego nie chciała się od razu przyznać że jest ze mną w ciąży i w ogóle. Mam
nadzieję, że jakoś się wszystko ułoży. Chodź stary.. cholernie się boję. Pomimo,
że tego nie widać.- patrzył na jakiś punkt za oknem.
- Nieciekawie wyszło, powiem Ci. Ale ona jest silna i da
sobie radę. Znaczy dacie sobie radę. A co do Ciebie.. Nie dziwię się, że
ogarnął Cię strach. Pewnie miałbym podobnie. A jakie masz plany co do niej?-
chłopak zagasił papierosa, ale nie odszedł od okna.
-Postanowiłem się jej oświadczyć.- zacząłem kaszleć.
-Mówisz poważnie?- Kas wybuchnął śmiechem po czym spoważniał.
-Tak. Muszę się w końcu zachować jak facet. Spaliśmy ze
sobą, ona jest teraz w ciąży i niedługo zostanę ojcem. Chcę aby nasz syn miał
prawdziwą rodzinę, bo nie jest niczemu winien. A po drugie pojawiły się w końcu
co do niej uczucia. <Twarz chłopaka
przybrała kolor jego włosów. Zabawny widok. Nagle mnie zamurowało i mój wzrok powędrował
na jeden konkretny obiekt.> Yyy..stary?! Aż tak Cię zamurowało na moje
słowa? Hallo słyszysz mnie?!
***
~Według Kastiela~
***
Chyba taka wiadomość wprowadziła go w jakieś pieprzone odrętwienie.
-Aż tak Cię zamurowało na moje słowa? Hallo, słyszysz mnie?!
Szturchnąłem go, ten się nie ruszał. Stał jak jakiś cholerny
marmurowy posąg. W pewnej chwili jego
mięśnia się napięły a twarz przybrała groźniejszych rysów, o ile jest to
możliwe w ogóle. Nie wiem, na biologii się nie znam. Nagle podskoczyłem, bo ten
idiota zerwał się i wybiegł z pokoju. *Może sraczka, czy co..* Na podłogę spadł
jego niedopałek, schyliłem się aby podnieść peta i go wywalić przez okno. Wywaliłem
peta i dopiero wtedy zrozumiałem dlaczego Lysa tak zamurowało i z jakiego
powodu tak wybiegł.
-Lysandrze Ekker!! Stój!- wybiegłem za nim, przeskakując
poręcz schodów. Ledwo wylądowałem, zaskakując już tak zaskoczonych domowników.
-Kas! Co się dzieję! Dlaczego Lys wybiegł?! – krzyknęła przerażona
i zdezorientowana Iris.
-Później! Nie wychodź, ja zaraz
to załatwię!- podbiegłem i pocałowałem Iris w czoło, po czym zerwałem się i już
mnie nie było.
Witam, w ten słoneczny dzień, a raczej pogodny wieczór.
Dawno nic nie wstawiałam, ale to dlatego że miałam do zrobienia parę projektów
tatuaży i dodatkowo jeszcze praca. No ale musze Was zasmucić.. JUŻ WRÓCIŁAM!!!
Rozdział tym razem z perspektywy tylko Lysa no i
niespodziewanie Kasa. Według mnie rozdział dupy nie urywa, no ale jakoś da się
go czytać. Tym razem krótki i bez akcji. Ale mimo wszystko, mam nadzieję, że
chodź trochę się spodobał.
Kolejny rozdział jest już w trakcie pisania, ze względu na
to że tamten tydzień był „milczący”. Rozdział pojawi się prawdopodobnie do
końca tego tygodnia. A może i do piątku, ale nie obiecują po raz kolejny, bo
nie chcę zawieść.
Jestem ciekawa, czy wiecie co mogło sprawić, że Lysandra tak
zamurowało i nagle wybiegł? Buziaki i
miłego wieczoru Wam życzę ;) :**