środa, 20 lipca 2016

SF: Nowe życie, nowa ja.- Rozdział 31

„ Kiedy pragniemy poznać osobę, która nam się podoba to niestety do akcji wkracza strach, który nabiera mocy i zniewala rozum niwecząc nasze starania.”
-Gbiker

***
~Według Lysandra~

***
Lubię swojego kumpla, ale….że musiał przerwać w takim momencie?! Powoli zaczyna mnie wkur…. znaczy denerwować. Wcale a wcale nie chciałem przekląć.

A co do całej sytuacji. Jestem, jak to powiedzieć? Jestem w końcu szczęśliwy. W końcu zrozumiałem na kim tak naprawdę mi zależy i kto jest dla mnie ważny. Historia z Rozą stała się już przeszłością. Teraz chcę budować przyszłość, właśnie z tą zielonooką czarnulką.  Ale jeżeli mam być szczery? Coś czuję że nie będzie to łatwe. Zapytacie pewnie dlaczego? A chociażby dlatego, że Kastiel w tym momencie zabija mnie wzrokiem. Muszę z nim chyba pogadać. Tylko niech nadarzy się okazja.

-Jak się czujesz Iris?- zwróciłem się do dziewczyny, aby przerwać niezręczną ciszę.

-Gdyby nie fakt, że rodzice się mnie wyparli i właśnie zostałam w pewnym sensie bezdomna, byłoby super. Całe szczęście, że mam takich super przyjaciół i fajnego chłopaka.- zerknęłam na Kasa  i ciepło się do niego uśmiechnęła. Chłopak odwzajemnił uśmiech, ale było w nim coś dziwnego. Jakby z czymś walczył.

-A jak maleństwo?- wtrąciła się Liv, zapraszając parę do środka, w między czasie  ogarniając swoje rozczochrane włosy. *Hymm.. Ciekawe dlaczego? J*Jej policzku poczerwieniały lekko, gdy tylko na mnie spojrzała.

-Byłam ostatnio u lekarza i powiedział, że <w tym momencie spuściła wzrok i się szeroko uśmiechnęła> nasz syn rozwija się prawidłowo.- Oczy Kasa rozszerzyły się i stał w wielkim szoku. Po chwili upadł na kolana i przytulił się do ciężarnej dziewczyny. W szoku byłem także ja i Liv. Liv pewnie dlatego, że dowiedziała się o płci dziecka, a ja natomiast zdziwiłem się zachowaniem Kasa. Nie podejrzewałbym nigdy go o taką reakcję.

-Będę miał  syna! Będę miał syna! Ja i moje super nasienie. Ja być mocarz, ja mocarz być!!

Chłopak pod wpływem radości, wstał i podniósł rudowłosą do góry. Iris zaczęła piszczeć i klepać go po plecach żeby ją postawił. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły i wyłonił się za nich Aron.

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy Wy się dobrze czujecie? Jakieś piski, krzyki, czasami mam wrażenie że w domu przebywają jakieś zwierzaki.- Aron mówił to z lekkim rozbawieniem, a my tylko popatrzyliśmy po sobie i wybuchliśmy śmiechem.  

-Wydaje mi się, że wszystko jest dobrze. Tylko że Kas  jest dumny ze swoich plemników i chyba zadowolony ze swojego przyrodzenia.- powiedziałem to w miarę poważnym tonem.

-Chciałeś chyba powiedzieć, że ze swojego super, mega przyrodzenia.- Kas udał obrażonego

-Chłopie! W gacie Ci nie zaglądałem. Dla Twojej wiadomości wolę dziewczyny.- zerknąłem na zaczerwienioną Liv. Zauważyłam że Iris przygląda się nam i szczerze uśmiecha się .

-Jak to nie? <zapadła cisza> A w przedszkolu to co?! <Podbiegłem i chciałem mu zakryć usta. Ten skutecznie wyrwał się> Co? Wstydzisz się? Hahahaha. Ogłaszam wszem i wobec, że kiedyś sobie mierzyliśmy jak byliśmy mali. Wtedy jakoś imponował Ci wynik moich centymetrów.- klepnąłem się w czoło i załamałem się. *Uduszę, zabiję, zakopię i odkopię i jeszcze raz zabiję* Ganialiśmy się po pokoju. Reszta towarzystwa tylko się śmiała.

-Szkoda tylko, że Twój rozmiar przystopował  wraz z rozwojem Twojego mózgu, który jest na poziomie przedszkola.- Kas się zatrzymał i rolę się odwróciły. Teraz to on mnie gonił.

-Ty zazdrosny chamie.. No chodź tu!!!- gdyby nie Aron, pokój Liv zamieniłby się w pole bitwy.



-Dobra chłopaki, dość już. Po zaraz wezmę Was na stronę i pokaże Wam swojego, a wtedy będzie Wam naprawdę głupio. Uwierzcie mi wiem co mówię. Nie bez powodu jestem obiektem westchnień wielu kobiet.- staliśmy jak wryci, a mina Liv mówiła wszystko.

-Dobra wujek, nie chcę znać szczegółów. Możesz powiedzieć z jakiego powodu mamy zaszczyt Ciebie gościć w moim pokoju?- dziewczyna mówiła lekko załamanym głosem. ( w pozytywnym tego słowa znaczeniu)

-Dobra już dobra. Zamykam się. A przyszedłem po… Po co ja to..? A właśnie, pomożecie mi dziewczyny nakryć do stołu? Bo zrobiłem kolację, a ona taka biedna stygnie i w ogóle. – zrobił minę biednego szczeniaczka.

-Już idziemy!!- krzyknęła Iris i pociągnęła Liv za rękę. Po chwili zostałem sam z Kasem.
Chłopak ogarniał się po gonitwie i  podszedł do okna. Wyjął papierosa z kieszenie po czym szybko podpalił go. Zaciągnął się i odrzekł.



-Może się skusisz na fajeczkę z kumplem i z przyszłym ojcem? Widzisz takie 2w1.- roześmiał się i wyciągnął paczkę w moją stronę.

-W sumie dawno nie paliłem, ale czemu nie. -wyjąłem jednego i zaciągnąłem się. Na początku zacząłem kaszleć. Kas zaczął się ze mnie śmiać, że palę jak nowicjusz. 

-Stary musimy pogadać, ale teraz tak poważnie. Wiesz, że jesteś dla mnie jak brat i znamy się od bardzo dawna. <kiwnąłem głową, zaciągając się kolejny raz> Czy Ty i Liv?

-Czy jesteśmy razem? <Kiwnął głową> Wydaje mi się że tak. Chyba że jest to jakiś sen, z którego za bardzo nie chcę się obudzić.- mówiłem to z powagą w głosie.

-Czyli nasz Lysiu się zakochał? Proszę, proszę kto by pomyślał. Przyznam się, jestem trochę zazdrosny, ale ja już miałem swoją szansę której nie wykorzystałem. Mam nadzieję, że będziesz dla niej tym jedynym. Kto jak to, ale Ty przynajmniej jesteś godnym rywalem i godnym zastępcą.- Kas klepnął mnie w ramię i lekko się uśmiechnął.

-Cieszę się, że to zaakceptowałeś. Ale teraz koniec tematu o mnie. Powiedz mi, jakie masz plany wobec Iris, no i jak się tak naprawdę czuje.- spojrzałem na niego z troską.

-Jest trochę podłamana, chodź udaje że wszystko jest okey. W sumie jak zawsze, znasz ją. Może się w jej życiu walić, palić i w ogóle a z jej twarzy nie zniknie uśmiech, przynajmniej nie przy ludziach. Podziwiam ją za to, że tak dzielnie to znosi. Wyjaśniliśmy między sobą kilka spraw, wyjawiła mi dlaczego nie chciała się od razu przyznać że jest ze mną w ciąży i w ogóle. Mam nadzieję, że jakoś się wszystko ułoży. Chodź stary.. cholernie się boję. Pomimo, że tego nie widać.- patrzył na jakiś punkt za oknem.

- Nieciekawie wyszło, powiem Ci. Ale ona jest silna i da sobie radę. Znaczy dacie sobie radę. A co do Ciebie.. Nie dziwię się, że ogarnął Cię strach. Pewnie miałbym podobnie. A jakie masz plany co do niej?- chłopak zagasił papierosa, ale nie odszedł od okna.

-Postanowiłem się jej oświadczyć.- zacząłem kaszleć.

-Mówisz poważnie?- Kas wybuchnął śmiechem po czym spoważniał.

-Tak. Muszę się w końcu zachować jak facet. Spaliśmy ze sobą, ona jest teraz w ciąży i niedługo zostanę ojcem. Chcę aby nasz syn miał prawdziwą rodzinę, bo nie jest niczemu winien. A po drugie pojawiły się w końcu co do niej uczucia. <Twarz chłopaka przybrała kolor jego włosów. Zabawny widok.  Nagle mnie zamurowało i mój wzrok powędrował na jeden konkretny obiekt.> Yyy..stary?! Aż tak Cię zamurowało na moje słowa? Hallo słyszysz mnie?!


***
~Według Kastiela~

***

Chyba taka wiadomość wprowadziła go w jakieś pieprzone  odrętwienie.

-Aż tak Cię zamurowało na moje słowa? Hallo, słyszysz mnie?!
Szturchnąłem go, ten się nie ruszał. Stał jak jakiś cholerny marmurowy posąg.  W pewnej chwili jego mięśnia się napięły a twarz przybrała groźniejszych rysów, o ile jest to możliwe w ogóle. Nie wiem, na biologii się nie znam. Nagle podskoczyłem, bo ten idiota zerwał się i wybiegł z pokoju. *Może sraczka, czy co..* Na podłogę spadł jego niedopałek, schyliłem się aby podnieść peta i go wywalić przez okno. Wywaliłem peta i dopiero wtedy zrozumiałem dlaczego Lysa tak zamurowało i z jakiego powodu tak wybiegł.  

-Lysandrze Ekker!! Stój!- wybiegłem za nim, przeskakując poręcz schodów. Ledwo wylądowałem, zaskakując już tak zaskoczonych domowników.

-Kas! Co się dzieję! Dlaczego Lys wybiegł?! – krzyknęła przerażona i zdezorientowana Iris.

-Później! Nie wychodź, ja zaraz to załatwię!- podbiegłem i pocałowałem Iris w czoło, po czym zerwałem się i już mnie nie było.

________________________________________________________

Witam, w ten słoneczny dzień, a raczej pogodny wieczór. Dawno nic nie wstawiałam, ale to dlatego że miałam do zrobienia parę projektów tatuaży i dodatkowo jeszcze praca. No ale musze Was zasmucić.. JUŻ WRÓCIŁAM!!!  

Rozdział tym razem z perspektywy tylko Lysa no i niespodziewanie Kasa. Według mnie rozdział dupy nie urywa, no ale jakoś da się go czytać. Tym razem krótki i bez akcji. Ale mimo wszystko, mam nadzieję, że chodź trochę  się spodobał.

Kolejny rozdział jest już w trakcie pisania, ze względu na to że tamten tydzień był „milczący”. Rozdział pojawi się prawdopodobnie do końca tego tygodnia. A może i do piątku, ale nie obiecują po raz kolejny, bo nie chcę zawieść.


Jestem ciekawa, czy wiecie co mogło sprawić, że Lysandra tak zamurowało i nagle wybiegł?  Buziaki i miłego wieczoru Wam życzę ;) :**

piątek, 8 lipca 2016

SF: Nowe życie, nawa ja.- Rozdział 30

"Słodycz, piękno, szczęście radość, urok, czar, magia, przeznaczenie, jedność, dobroć, doskonałość, uśmiech, spokój, pragnienie, zachwyt, tolerancja, poświęcenie, wierność, przywiązanie, wieczność, tęsknota, rozkosz, zaufanie, erotyzm, zmysłowość, a przede wszystkim Miłość . Dzięki Tobie, te słowa nie są już tylko pustymi słowami. Dzięki Tobie, te słowa nabrały dla mnie znaczenia. Dzięki Tobie zapomniałam co oznacza samotność."
-jacqeline / cytaty.info

***
~Według Liv~

***

Jego oczy były takie piękne, pomimo że w pokoju panował półmrok. Przygaszone światła tworzyły niepowtarzalny klimat. Widziałam tylko lekko zarysowaną umięśnioną sylwetkę którą opinały jego ubrania. Jego  długie, białe włosy lśniły  w tym słabym świetle, co dodawało mu uroku. Lys ubrany był dzisiaj dość niecodziennie. A może, te jego ubrania wyrwane z innej epoki były niecodzienne, a ten styl był normą? Sama nie wiem. Zastanawiając się nad tym dłużej, to tak naprawdę mało o nim wiedziałam. Jedynie co było mi wiadomo, to że miał starszego brata Leo- który był chłopakiem Rozy,  która zaś od dawna podobała się Lysiowi. A i jeszcze lubił tworzyć i był wokalistą w zespole Kasa i Iris… A co dalej? Dalej to wielka czarna dupa. Oczywiście nie obrażając wielkich czarnych dup.
Przyglądałabym się jeszcze mu dłużej, gdyby nie jego głęboki męski głos.

-Czemu milczysz i tak się przyglądasz? O czym myślisz Liv?- powiedział to lekko ściszonym głosem, jakby chciał, abym tylko ja to słyszała, pomimo że w pokoju nikogo nie było.

-Ehh.. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę to mało o Tobie wiem, ale pomimo tego, dobrze się przy Tobie czuję. Najgorsze jest to, że Ty wiesz o mnie wszystko. - Odwróciłam od niego wzrok i spojrzałam w okno dachowe. Chłopak poruszył się i przewrócił się na bok opierając swoją głowę o rękę.


-Mylisz się Liv. <mój wzrok znów utkwił na jego osobie> Wiem o Tobie niewiele. Każdego dnia poznaje Ciebie na nowo. Na samym początku uważałem Ciebie za pustą laskę, w której Kas znalazł łatwy cel. Gdy przyjrzałem się Tobie dłużej i pozwoliłem zajrzeć do Twojej duszy, mam tu na myśli Twoje oczy, a  konkretnie ich  wyjątkowy i niepowtarzalny kolor, zrozumiałem, że jest w Tobie coś intrygującego i warto dać Ci szanse. Po raz pierwszy moja ocena kogoś obcego na pierwszy rzut oka zawiodła. Okazałaś się silną ale zarazem kruchą istotą. Silna na zewnątrz, nie dająca sobą pomiatać, ale kruchą w środku, która wszystko przeżywa wewnętrznie. Stworzyłaś wokół siebie barierę, którą było ciężko przebić, ale gdy się to udało okazało się, dlaczego starałaś się utrzymać ten mur między sobą a innymi. <Milczałam, to co mówił zaskoczyło mnie. Nie przerywałam mu i słuchałam dalej.> Nie żałuje tego, że dałem Tobie i sobie szanse. Dzięki temu poznałem wartościową osobę z pewnymi zasadami. Stwierdziłaś, że Cię znam. Gówno prawda, że tak się wyrażę. Nie wiem jaki jest Twój ulubiony kwiat, jaki jest Twój ulubiony zespół, co Cię irytuje a co wprawia w zachwyt, jakie są Twoje marzenia itp. Ale chciałbym się wszystkiego dowiedzieć.- wypuścił powietrze z płuc. Przeszedł mnie lekki dreszcz, a zarazem ten lekki podmuch sprawił że poczułam ciepło. Coś mnie rozpalało. Zapadła niezręczna cisza.

-Czerwone róże. Zespołów jest zbyt dużo, bo każdy prezentuje coś wyjątkowego. Lubię słuchać mocnych brzmień ale bardzo często sięgam po spokojne kawałki. Irytuje mnie gdy ludzie udają że wiedzą wszystko o kimś a to gówno prawda. A cieszę się z małych rzeczy, pomimo że tego po mnie nie widać. Wszystko przeżywam w środku, ale może nadejdzie taki czas gdy te moje emocje wyleją się na zewnątrz. <Lys słuchał i lekko się uśmiechną> Co tak się bezczelnie uśmiechasz? Nie myśl sobie, że jak jest ciemno to nic nie widać. Jesteś w błędzie.- Lys wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby i ryknął śmiechem.

-HAHAHA… Dobrze proszę Pani nie będę się tak bezczelnie śmiać, ale mogę śmiać się bezczelnie bardziej.- mówił to poważnie po czym wybuchliśmy śmiechem.

-Twoja dziewczyna ma z Tobą dobrze.-powiedziałam a Lys spoważniał i patrzył się na mnie dziwnie.

-Jaka dziewczyna? Przecież ja nikogo nie mam.- zrobił minę jakby chciał sobie coś przypomnieć.


***
~Według Lysandra~

***
Ehhh co tej kruchej istocie chodzi po głowie? Aaaa pewnie chodzi jej o Malanie. Muszę jej o tym powiedzieć bo będzie nieporozumienie.

-No ta z którą się całowałeś. Sam kiedyś stwierdziłeś, że dla Ciebie pocałunek jest też czymś wyjątkowym. Zresztą… Kas powiedział, że jest w Twoim sercu jakaś kobieta.- zrobiła smutną minę i spuściła wzrok, tak jakby chciała coś ukryć. *Akurat Kas miał rację, że pojawiła się w moim sercu jakaś dziewczyna, ale do cholery jasnej nie jest nią Melania, a TY!* Krzyknąłem w duchu i tym samym przyznałem się przed samym sobą co czuje do tej zielonookiej dziewczyny. Dobra czas powiedzieć o co chodzi.

-Ehh słuchaj Liv… Nie wiem jak Ci to powiedzieć…- przerwała mi.. Uduszę ją kiedyś za to.

-Nie no nie musisz się przecież mi tłumaczyć. Wiedz, że życzę Ci szczęści…Yyy znaczy Wam.- wymusiła na sobie uśmiech, a mnie kurwica brała. Ale starałem się nie wybuchnąć i nie powiedzieć w kim tak się naprawdę zakochałem. Nie wyznam jej tego dopóki nie będę pewien jej uczuć.

-Dasz mi skończyć? <kiwnęła głową> No w końcu. Ty zawsze musisz przerywać i tworzyć jakieś historie w swojej ślicznej główce. No więc, wtedy widziałaś mnie z Melanią <zrobiła wielkie oczy> Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Zrobiłem to tylko dlatego żeby się zemścić na Natanielu.- odrzekłem poważnie.

-Yyyy… jak to się zemścić? Po co?!- podniosła lekko głos.

-Zemścić się za Ciebie. Kiedy dowiedziałem się co ten skurwiel zrobił, chciałem go zabić. W sumie Kastiel też, ale jakoś on ochłoną i mnie powstrzymał. On wiedział jak się czujesz i przez co przeszłaś. [Lys opowiada historię Kasa i Debry]. Więc tak to mniej więcej wygląda. Postanowiliśmy się zemścić na tym idiocie, bo wiedzieliśmy, że ta dziewczyna jest dla niego ważna. Dlatego też nie odwiedzałem Cię, ani nie odzywałem się do Ciebie, bo chciałem to wszystko doprowadzić do końca. Spotkałem się z nią, szeptałem miłe słówka i tak dalej. <patrzyła na mnie z niedowierzaniem> Na początku było ciężko ja przekonać do siebie, ale jakoś się udało. Sprawiłem, że w tym krótkim czasie rozkochałem ją w sobie i  to wykorzystałem. Dlatego pocałowałem ją.- westchnąłem ciężko. Wiedziałem, że brzmi to absurdalnie.

-Jesteś idiotą wiesz i tamten dureń też!! Dlaczego mnie nie zapytaliście o zdanie?! III…. Kurwa!! < Liv puściły nerwy, a mnie zamurowało.> Po pierwsze ta dziewczyna nie była niczemu winna. Ona nawet nie wie, że Nataniel robi takie świństwa. Po drugie bawienie się uczuciami innych nie jest kurwa zabawne. Wiem coś o tym, bo Kastiel zabawił się moimi. I jeszcze jedno.. Powiedziałeś o tym, że Nataniel robi takie rzeczy? <kiwnąłem głową> Nie no!! Popieprzyło Was do reszty!! <zerwała się i usiadła zakrywając twarz dłońmi> Czy Wy w ogóle myślicie?! <chlip>- nie wiedziałem, że aż tak zareaguje na to. Sądziliśmy z Kasem, że będzie zadowolona. Podniosłem się i usiadłem za nią, przyciągając ją do siebie. Na początku odepchnęła mnie, ale ni dałem za wygraną i mocno ją przytuliłem i zamknąłem ją w sowich ramionach.



-Przepraszam Liv. Naprawdę przepraszam! Sądziliśmy, że to Ci pomoże.- szepnąłem do jej ucha.

-A pomyśleliście, że ja może nie chciałam i nie chcę zemsty? <szepnęła już lekko uspokojona> Zemsta ciągnie za sobą kolejną.. To takie zamknięte koło. Nie chcę być taka jak Nataniel. Skrzywdził mnie to prawda, ale też sama się o to prosiłam.

-Co masz na myśli, mówiąc że sama się o to prosiłaś?- zapytałem zdziwiony?

-Bo gdyby nie mój strach, że ktoś dowie się o mojej przeszłości, to nie doszłoby do niczego. Zaszantażował mnie, że jak nie będę dla niego pracować powie o wszystkim Wam. Iris powie o mnie i o Kastielu. A Tobie i Aronowi o mojej przeszłości z narkotykami i gwałcie. A ja tego nie chciałam. Nie chciałam abyście się ode mnie odwrócili. Bo mi w końcu zaczęło na kimś zależeć. Poczułam, że mam obok osoby przy których czuje się dobrze, a prawda mogła mi Was odebrać.- po policzkach popłynęły jej łzy.

-I kto tu jest głupi, co?! Jak mogłaś pomyśleć, że odwrócimy się od Ciebie. Rzeczywiście mało nas znasz Droga Panno. Teraz posłuchaj mnie uważnie, bo nie będę powtarzał. Wiemy już o wszystkim i się od Ciebie nie odwróciliśmy i nie odwrócimy rozumiesz? A na pewno nie ja! Bo mi….. <ściszyłem głos> Bo mi cholernie na Tobie zależy. Słyszysz! I od teraz masz o wszystkim mi mówić. Ja Ci pomogę jak tylko będę mógł.- Liv zesztywniała i znowu zaczęła płakać. Dałem jej chwilę aby wyrzuciła z siebie cały żal i ból. A ja pomimo takiej chwili czułem się wspaniale. Miałem ją w swoich ramionach, taką kruchą i bezbronną. W końcu mi zaufała i wyrzuciła z siebie cały ten cholerny żal.

-Przepraszam Cię. Obiecuję, że się zmienię.- odparła po chwili.

-Ani mi się waż! Nie zmieniaj się, tylko po prostu zaufaj mi.- przytuliłem ją jeszcze mocniej.

-Przepraszam, że pytam, ale gdy Kastiel mówił mi że w Twoim sercu jest już ktoś, to miał na myśli…- zawahała się przez chwilę, ale już dokończyłem za nią.

- Mnie? To chciałaś powiedzieć? <kiwnęła głową> Tak.. Miał na myśli Ciebie. Miałem Ci o tym nie mówić, dopóki nie będę miał pewności jakie są Twoje uczucia względem mnie.- odparłem lekko onieśmielony, bo po raz pierwszy byłem tak szczery wobec dziewczyny. Zapadła znowu cisza. Poczułem lekki ruch jakby Liv się śmiała.

-Hihi wiesz co? Cieszę się, że mi to powiedziałeś, bo bałam się że moje uczucia po raz kolejny zostaną nieodwzajemnione. Kastielem byłam tylko zauroczona, a do Ciebie już od samego początku czułam coś dziwnego, ale nie wiedziałam co to takiego. Ale teraz już chyba wiem…- te słowa sprawiły, że poczułem euforie która mnie w jednej chwili zablokowała tak, że nie mogłem się ruszyć. Ona się we mnie ZAKOCHAŁA! Tak samo jak ja w niej!

Powietrze w pokoju zgęstniało.

***
~Według Liv~

***
Powietrze w pokoju zgęstniało. Czułam wielką ulgę i szczęście, że Lysander się nie odwrócił ode mnie. Cieszyłam się, że wybrał właśnie mnie. Poczułam za sobą lekki ruch. Lysander teraz klęczał przede mną na materacu. Pochylił się w moją stronę, rozgrzewając mnie swoim oddechem. Musną wargami moje czoło tak lekko, jakby ktoś przejechał po nim piórkiem. Zamknęłam oczy, aby stłumić w sobie pragnienie tej bliskości, którego kiedyś tak się bałam, lecz przy nim ten strach gdzieś uleciał. Moje ciało było rozpalone jak nigdy dotąd. W umyśle powtarzałam tylko jego imię *Lys, Lys* w niemym błaganiu, i przez moment zakręciło mi się w głowie. Białowłosy przybliżył swoją twarz do mojej i mi się przyglądał. Zapewne  obserwował moją reakcje. Zbliżył lekko usta do moich, ale nie dotknął jeszcze moich warg swoimi.  Powietrze między ustami drażniło moje zmysły. Nie mogłam już wytrzymać. Znaczy nie chciałam już czekać. Postanowiłam zrobić ten pierwszy krok. Przybliżyłam się tak, że nasze usta w końcu się zetknęły. Poczułam jakby jakiś prąd obleciał nasze usta. Lys chyba to samo poczuł bo  drgnęliśmy w tym samym czasie. Po chwili kolorowo-oki przejął inicjatywę. Nachylił się mocno nade mną, dając jednocześnie znak abym się położyła. Po chwili to  uczyniłam. Leżałam teraz na materacu, a nade mną nachylało się  bóstwo. Jego ręce chwyciły moje dłonie i pociągnęły je nad głowę. Nachylił się i zaczął muskać powoli moją szyję. 


Ciało zaczęło mi drżeć. Było mi bardzo dobrze, kącikiem oka zauważyłam, że Lys uśmiecha się. W końcu nasze wargi zetknęły się w namiętnym pocałunku. Całowaliśmy się pewnie. Ostro a jednocześnie zmysłowo.

-Czy my Wam przypadkiem nie przeszkadzamy?- za naszych pleców usłyszeliśmy znany nam głos. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie, jednocześnie wypowiadając słowa. -- Kurwa! Serio teraz?!

Spojrzeliśmy na siebie głośno oddychając i wybuchliśmy śmiechem.


Wybaczcie za tak kiepski rozdział. Starałam się go pisać szybko, aby wywiązać się z obietnicy ale nic z tego, jak zawsze opóźnienie. Mnie tylko zabić i patrzeć jak umieram. Za brak weny przepraszam i obiecuje poprawę.

Ponawiam swoją prośbę. Jakby ktoś jeszcze nie oddał swojego głosu w ankiecie, to serdecznie zachęcam. Znajduje się po prawej stronie. Z góry dziękuję.


A teraz dziękuję za poświęconą chwile na przeczytanie moich wypocin i życzę miłej nocy. Ja już padam więc dobranoc. Całuski ;****

czwartek, 7 lipca 2016

Ogłoszenia parafialne!!

Cześć i czołem, kluski z rosołem. Hahaha jaka ja dowcipna.



Po pierwsze.  Chciałabym przeprosić tych, którzy czekają na kolejny rozdział. Nie mogłam go dodać ponieważ nie miałam jak go napisać, bo w ostatniej chwili dostałam dorywczą pracę.  Ale dzisiaj, najpóźniej jutro już będzie rozdział. Jak zajdzie potrzeba zepnę dupsko i będę siedzieć dopóki nie napiszę. ;)

Po drugie. Na bloga, po prawej stronie dodałam 3 pytania ankietowe. Jakbyście byli tak mili i w razie możliwości odpowiedzieli na nie, byłam bym bardzo wdzięczna.

Po trzecie i już ostatnie. Jeżeli ktoś zastanawiał się czy zamówić jakieś "orientalne" słodycze itp. i nie wie jaką stronkę wybrać, to zapraszam na swojego drugiego bloga. Umieściłam tam dzisiaj nowy wpis właśnie o takiej stronce.
http://slavicblood-czarnamozaika.blogspot.com/2016/07/skrzypiaca-szafa-orientalna-podroz.html

Pozdrawiam i mam nadzieje że do północy. Buźka ;****