"Padł strzał. Jeden. Pojedynczy. Krótki. Później słychać było cichy jęk.
Ofiara złapała się za serce i upadła z łoskotem na ziemię.
Kto zabił? Kogo zamordowano? A może to było samobójstwo? Po co? Dlaczego?"
***
~Według Kastiela~
***
To co zobaczyłem, przebiło moją chorą wyobraźnie. Nie
spodziewałem się, że niektórzy ludzie mogą być tak podli. Niektórych
skurwysynów trzeba po prostu zabić i może zgwałcić w dupę. Chociaż? Może komuś
gwałcenie w dupę się spodoba i to wtedy nie będzie kara. *błeeee* Aż mnie
dupsko zabolało na samą myśl. Ale koniec z moimi rozkminami, czas działać.
Wybaczcie..
***
~Według Lysandra~
***
Myślałem, że po papierosie zacząłem mieć omamy. Ale po
chwili zrozumiałem, że to naprawdę się dzieję.
Z początku cała ta
sytuacja wyglądała dość normalnie. Ujrzałem Liv, która wynosiła śmieci. Jej
ruchy nawet przy takiej czynności, były… no kuszące. Nie miejcie mnie za
zboczeńca. Jestem tylko facetem, który po pewnym czasie odczuwa głód. Ale nie o
tym teraz.
Po chwili pod dom dziewczyny, podjechał jakiś czarny
samochód.
Wysiadło z niego dwóch mężczyzn, o dość bogatej posturze. Widać, że
są częstymi użytkownikami siłowni. Pewnym krokiem podeszli do dziewczyny i z
impetem odwrócili ją do siebie. Zesztywniałem. Dziewczyna krzyknęła. Mężczyźni
zaczęli ją mocno trzymać i za chwilę z samochodu wysiadło kolejnych dwóch facetów. Jednym z nich był Nataniel, drugiego
zaś nie znałem, lecz na jego twarzy szybko zaobserwowałem coś dziwnego. Mina
typu „pragnę Cię i pożałujesz że żyjesz”. Nie czekałem aż sytuacja nabierze
tępa. Szybko wybiegłem z pokoju. Moje
zachowanie zaniepokoiło Iris i Arona.
- Lys! Stało się coś?!- Krzyknęła zaniepokojona
Iris, aby zwrócić moją uwagę. Obok niej
staną też i Aron. Nie miałem zamiaru wdawać się z nimi w dyskusję. Odrzekłem w
przelocie.
-Zadzwońcie na policję. Liv grozi niebezpieczeństwo.
JUŻ!!!- wybiegłem.
Gdy byłem już
na zewnątrz zobaczyłem sytuacje, której wolałbym nigdy nie widzieć. Liv została
uderzona w policzek, po czym oprawca pociągnął ją mocno za podbródek i
pocałował ją. Nataniel i reszta stali tylko i przyglądali się temu cyrkowi.
Pomimo że cała ta sytuacja zaskoczyła mnie to całe wkurwienie, dało o sobie
znać. Podbiegłem do dziewczyny i tego typa. Pociągnąłem Liv za siebie, aby w
razie czego ją obronić, a facetowi przyjebałem jak tyko mogłem najmocniej.
Cała czwórka
była oszołomiona.*Co oni myśleli, że nikogo w domu nie ma, żeby takie sceny
odpierdalać!!* Oddychałem niespokojnie. Mężczyzna, zaczął masować obolałą twarz
po czym odwrócił się do mnie.
-Kim jesteś
szczeniaku? I jak śmiesz mi przerywać?!- Patrzył na mnie z nienawiścią w
oczach. Czułem na plecach drżące ciało dziewczyny.
-To chyba ja powinienem się o to zapytać!- facet
zaczął się głośno śmiać.
-Oj nasza kochana Liv nie opowiadała o mnie? No cóż jestem
jej marzeniem i pragnieniem. Najlepszym kochankiem jakiego miała. Byłem tym
który sprawił, że stała się kobietą. Prawdziwą kobietą.< *to on! Ten
skurwiel!*> Oj! Sądząc po Twojej minie to już o mnie słyszałeś. To dużo ułatwia. Nie muszę zdradzać imienia.
Uśmiechnął się bezczelnie i w tym momencie usłyszałem huk. Między
mną a Erikiem pojawił się Kastiel, który napadł na faceta. Leżał na nim i
obładowywał go pięściami. Dwóch ciemnych typków ruszyło na niego, aby go
odciągnąć. Chwycili go pod ramiona i postawili na równe nogi. W tym czasie Erik
zdążył wstać i podszedł do chłopaka. Zadawał mu silne i zdecydowane ciosy. Nie zastawiając
się dłużej ruszyłem na pomoc kumplowi. Jednak facet był o wiele sprytniejszy
niż myślałem. Sięgnął dłonią do kieszeni i wyciągnął broń. Skierował ją na mnie
i wtedy usłyszałem wrzask Liv.
-NIEEE!!!!! Proszę!!! Zostaw go.- oszołomiona
dziewczyna, upadła na kolana i zaczęła go błagać, by ten opuścił broń. Lecz ten
tylko głośno zaśmiał się i nie spuszczał
mnie z celownika.
-Puszczę go, pod jednym warunkiem.- odrzekł pewny siebie.
-Zrobię wszystko, tylko zostaw ich w spokoju. Oni nie
są niczemu winni.- *Co
ona gada. Przecież i ona nie jest niczemu winna* krzyczała przez łzy.
-Grzeczna
dziewczynka. Więc teraz, posłusznie wstaniesz i wsiądziesz do tego samochodu i
pojedziesz z nami. W końcu skarbie, czas wrócić do domu. Mama bardzo za tobą
tęskni i ja również nawet nie wiesz jak bardzo. Znów będzie tak jak dawniej.-
Erik, pomimo że mówił to do dziewczyny, cały czas nas obserwował.
Dziewczyna
posłusznie wstała i ruszyła w stronę samochodu. Wtedy do akcji wkroczył Aron…. Z
bronią. Jednocześnie krzyknęliśmy do dziewczyny.
-Liv nie idź z nim!!! Nie przejmuj się
mną. Jakby coś mi się stało, to wiedz że jesteś jedyną i ostatnią kobietą którą
pokochałem i kocham. Zrób to dla mnie i nie idź z nim.- Zapadła cisza, którą przerwały
oklaski.
-Brawo!
Brawo! Bardzo wzruszająca scena. A teraz jazda do samochodu. Jeżeli w tej
chwili nie wsiądziesz, to go zastrzelę.- Dziewczyna stała w miejscu. Pierwszy
raz w życiu byłem w takiej sytuacji i pierwszy raz widziałem ją w takim stanie.
W stanie bezwładu i bezradności. Nie dziwię się jej. Sam pewnie nie wiedziałbym
co robić.
Liv wolnym
krokiem ruszyła dalej w stronę samochodu.
-NIE!!!!!
-Lys Kocham Cię. Muszę to zrobić
aby Cię nie stracić.- cicho szepnęła i minęła mnie.
Nagle rozbrzmiały dźwięki syren policyjnych. Dwóch koksów zaczęło
nerwowo się rozglądać. Nataniel z przerażenia zbladł. <Ten chuj! Nie wybaczę
mu tego!> Erik głośno zaklął.
Policja była już bardzo blisko. Kasteil wykorzystał moment chaosu.
Wyrwał się dla „ochrony” i rzucił się pędem w stronę dziewczyny.
-LIV!! UCIEKAJ DO DOMU!!- chłopak nie czekając ani chwili
dłużej, rzucił się na dziewczynę aby ją obronić.
<pif-paf,
pif-paf>
***
~Według Kastiela~
***
Jedna chwila,
jeden moment i wszystko zamarło. Leżałem na Liv odrętwiały. Jej ciało pod moim,
było także nieruchome.
-DO WOZU!!
ALE JUŻ!! LIV, JA JESZCZE TU WRÓCĘ!!!- Erik krzyknął i pędem pognał w
stronę samochodu. Po chwili odjeżdżając.
Całe szczęście, że przyjechało kilka radiowozów. Jeden zatrzymał się koło nas,
a pozostałe 2 ruszyły w pościg za tymi typami. Ale to teraz nie było ważne. Słyszałem strzał. Ale kto
strzelał? Kto oberwał? Czyżby ja? Ale nie, to nie możliwe, bo nic nie czuję.
Chwila…. *Nie, nie to nie może być prawda* Odwróciłem się w stronę, gdzie stał
Lysander. Nie było go tam, ale….
-NIEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!
BOŻE NIEEEEE!!! LYS!!!!- przeraźliwy
krzyk dziewczyny, uświadomił mi, że moje przypuszczenia stały się prawdą.
Podbiegł do nas Aron, aby powstrzymać Liv. Nie dawał rady jej utrzymać. Niby
takie chuchro, ale siłę to ma. Pomimo przerażenia, postanowiłem pomóc Aronowi. Dziewczyna
wyrywała się, krzyczała i płakała.
Spojrzałem w
stronę mojego przyjaciela. On… leżał przedziurawiony. Jego białe włosy były we
krwi.
Leżał…Nie ruszał się. *LYS WSTAŃ TY STARY DRANIU. RUSZ SIĘ* Krzyczałem w
duszy.
Jeden
policjant kręcił się koło niego. Drugi zaś był koło nas. Po jakimś czasie,
przyjechało pogotowie i ludzie zaczęli się schodzić.
-Czego tu kurwa stoicie!! Domów nie
macie!! Jazda stąd!-
Wstałem na równe nogi i chciałem ich przegnać ale policjant zagrodził mi drogę.
-Spokojnie.
Rozumiem że kierują Tobą emocje, ale nie pomożesz tym przyjacielowi.- gliniarz
mówił do mnie opanowanym głosem. Zerknąłem na Liv. Była cała blada i opuchnięta
od płaczu. Całe szczęście, że był przy niej lekarz i jej wujek. Zwróciłem się
teraz do policjanta.
-Jak ja mam być spokojny no jak!!!
Jakiś skurwiel postrzelił mojego kumpla i ja mam być spokojny?! Bez jaj. Widzi
pan <pokazałem na dziewczynę>. Widzi pan w jakim ona jest stanie. Proszę
mi powiedzieć. Czy on wyjdzie z tego?!- pomimo że jestem facetem, cała ta sytuacja przerosła
mnie. Nie odczuwałem już bólu. Chociaż oberwałem. Nie czułem nic. Patrzyłem na
policjanta w oczekiwaniu na odpowiedź. Ten tylko spojrzał na mnie ze smutną miną, odwrócił wzrok,
poklepał po ramieniu i odszedł.
______________________________________________________________
Wybaczcie za takie opóźnienie, ale już jestem. Mam nadzieję, że powoli ogarnę swój wolny czas, kiedy do pracy nie chodzę i będę w miarę regularnie dodawać. Na wstępie umówmy się, że nowe rozdziały będą dodawane w niedziele. W razie nie wywiązania się z obietnicy, walcie mnie w głowę ;)
Niedługo (przewiduje na jutro, ale na pewno do końca tygodnia) pojawi się zupełnie nowe opowiadanie. Czy się spodoba, to już sami ocenicie, a ja będę wiedziała czy mam je kontynuować czy też nie. A teraz lecę bo rano do pracy. Buziaczki :***
O nie...Jestem w szoku.Zaskoczyłaś mnie,nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji.Lysander...Końcowa reakcja policjanta całkiem mnie zasmuciła.Czyżby było aż tak źle...?Chociaż z tego co wywnioskowałam dostał w głowę,wiec nie wygląda to dobrze :( Biedna Liv.Tyle przeszła i jeszcze to...Mam nadzieje,ze mimo wszystko Lys przeżyje.Jak to się mówi:nadzieja zawsze umiera ostatnia.Bo to jeszcze nie koniec,prawda?A co do nowego opowiadania bardzo chętnie przeczytam i ocenię.Twój styl pisania bardzo mi się podoba i jestem pewna,ze następne opowiadanie będzie równie ciekawe.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć. Na samym początku pomysłu, miał się pojawić tylko Nataniel, ale pomyślałam że może zaostrzyć sytuacje. No i oto efekt ;)
UsuńPojawił się już prolog drugiego opowiadania, więc serdecznie zapraszam ;)
normalnie szok nigdy bym sie nie podziewała ze ten gwałciciel sie pojawi,miejmy nadzieję że Lyś z tego wyjdzie bo Liv się załamie już się nastepnego rozdziału nie moge doczekać :) A co do nowego opowiadania przeczuwam iż bedzie równie ciekawe jak to
OdpowiedzUsuńNowy rozdział pojawi się już dzisiaj. A co do nowego opowiadania, to już pojawił się prolog, więc zapraszam ;)
UsuńNo nie ; ( biedny Lysio ; ( . Na pewno z tego wyjdzie , jest silny ;D
OdpowiedzUsuńHymmm przekonasz się już niebawem ;)
Usuń