środa, 3 sierpnia 2016

SF: Nowe życie, nowa ja.-Rozdział 32



"Padł strzał. Jeden. Pojedynczy. Krótki. Później słychać było cichy jęk. Ofiara złapała się za serce i upadła z łoskotem na ziemię.
Kto zabił? Kogo zamordowano? A może to było samobójstwo? Po co? Dlaczego?"


***
~Według Kastiela~

***
To co zobaczyłem, przebiło moją chorą wyobraźnie. Nie spodziewałem się, że niektórzy ludzie mogą być tak podli. Niektórych skurwysynów trzeba po prostu zabić i może zgwałcić w dupę. Chociaż? Może komuś gwałcenie w dupę się spodoba i to wtedy nie będzie kara. *błeeee* Aż mnie dupsko zabolało na samą myśl. Ale koniec z moimi rozkminami, czas działać. Wybaczcie..


***
~Według Lysandra~

***

Myślałem, że po papierosie zacząłem mieć omamy. Ale po chwili zrozumiałem, że to naprawdę się dzieję.

 Z początku cała ta sytuacja wyglądała dość normalnie. Ujrzałem Liv, która wynosiła śmieci. Jej ruchy nawet przy takiej czynności, były… no kuszące. Nie miejcie mnie za zboczeńca. Jestem tylko facetem, który po pewnym czasie odczuwa głód. Ale nie o tym teraz. 

Po chwili pod dom dziewczyny, podjechał jakiś czarny samochód. 


Wysiadło z niego dwóch mężczyzn, o dość bogatej posturze. Widać, że są częstymi użytkownikami siłowni. Pewnym krokiem podeszli do dziewczyny i z impetem odwrócili ją do siebie. Zesztywniałem. Dziewczyna krzyknęła. Mężczyźni zaczęli ją mocno trzymać i za chwilę z samochodu wysiadło kolejnych dwóch  facetów. Jednym z nich był Nataniel, drugiego zaś nie znałem, lecz na jego twarzy szybko zaobserwowałem coś dziwnego. Mina typu „pragnę Cię i pożałujesz że żyjesz”. Nie czekałem aż sytuacja nabierze tępa. Szybko wybiegłem z pokoju.  Moje zachowanie zaniepokoiło Iris i Arona.

- Lys! Stało się coś?!- Krzyknęła zaniepokojona Iris, aby zwrócić moją uwagę.  Obok niej staną też i Aron. Nie miałem zamiaru wdawać się z nimi w dyskusję. Odrzekłem w przelocie.

-Zadzwońcie na policję. Liv grozi niebezpieczeństwo. JUŻ!!!- wybiegłem.

Gdy byłem już na zewnątrz zobaczyłem sytuacje, której wolałbym nigdy nie widzieć. Liv została uderzona w policzek, po czym oprawca pociągnął ją mocno za podbródek i pocałował ją. Nataniel i reszta stali tylko i przyglądali się temu cyrkowi. Pomimo że cała ta sytuacja zaskoczyła mnie to całe wkurwienie, dało o sobie znać. Podbiegłem do dziewczyny i tego typa. Pociągnąłem Liv za siebie, aby w razie czego ją obronić, a facetowi przyjebałem jak tyko mogłem najmocniej.

Cała czwórka była oszołomiona.*Co oni myśleli, że nikogo w domu nie ma, żeby takie sceny odpierdalać!!* Oddychałem niespokojnie. Mężczyzna, zaczął masować obolałą twarz po czym odwrócił się do mnie.

-Kim jesteś szczeniaku? I jak śmiesz mi przerywać?!- Patrzył na mnie z nienawiścią w oczach. Czułem na plecach drżące ciało dziewczyny.

-To chyba ja powinienem się o to zapytać!- facet zaczął się głośno śmiać.

-Oj nasza kochana Liv nie opowiadała o mnie? No cóż jestem jej marzeniem i pragnieniem. Najlepszym kochankiem jakiego miała. Byłem tym który sprawił, że stała się kobietą. Prawdziwą kobietą.< *to on! Ten skurwiel!*> Oj! Sądząc po Twojej minie to już o mnie słyszałeś.  To dużo ułatwia. Nie muszę zdradzać imienia.

Uśmiechnął się bezczelnie i w tym momencie usłyszałem huk. Między mną a Erikiem pojawił się Kastiel, który napadł na faceta. Leżał na nim i obładowywał go pięściami. Dwóch ciemnych typków ruszyło na niego, aby go odciągnąć. Chwycili go pod ramiona i postawili na równe nogi. W tym czasie Erik zdążył wstać i podszedł do chłopaka. Zadawał mu silne i zdecydowane ciosy. Nie zastawiając się dłużej ruszyłem na pomoc kumplowi. Jednak facet był o wiele sprytniejszy niż myślałem. Sięgnął dłonią do kieszeni i wyciągnął broń. Skierował ją na mnie i wtedy usłyszałem wrzask Liv.

-NIEEE!!!!! Proszę!!! Zostaw go.- oszołomiona dziewczyna, upadła na kolana i zaczęła go błagać, by ten opuścił broń. Lecz ten tylko głośno zaśmiał się  i nie spuszczał mnie z celownika.

-Puszczę go, pod jednym warunkiem.- odrzekł pewny siebie.

-Zrobię wszystko, tylko zostaw ich w spokoju. Oni nie są niczemu winni.- *Co ona gada. Przecież i ona nie jest niczemu winna* krzyczała przez łzy.

-Grzeczna dziewczynka. Więc teraz, posłusznie wstaniesz i wsiądziesz do tego samochodu i pojedziesz z nami. W końcu skarbie, czas wrócić do domu. Mama bardzo za tobą tęskni i ja również nawet nie wiesz jak bardzo. Znów będzie tak jak dawniej.- Erik, pomimo że mówił to do dziewczyny, cały czas nas obserwował.

Dziewczyna posłusznie wstała i ruszyła w stronę samochodu. Wtedy do akcji wkroczył Aron…. Z bronią. Jednocześnie krzyknęliśmy do dziewczyny.

-Liv nie idź z nim!!!  Nie przejmuj się mną. Jakby coś mi się stało, to wiedz że jesteś jedyną i ostatnią kobietą którą pokochałem i kocham. Zrób to dla mnie i nie idź z nim.- Zapadła cisza, którą przerwały oklaski.

-Brawo! Brawo! Bardzo wzruszająca scena. A teraz jazda do samochodu. Jeżeli w tej chwili nie wsiądziesz, to go zastrzelę.- Dziewczyna stała w miejscu. Pierwszy raz w życiu byłem w takiej sytuacji i pierwszy raz widziałem ją w takim stanie. W stanie bezwładu i bezradności. Nie dziwię się jej. Sam pewnie nie wiedziałbym co robić.
Liv wolnym krokiem ruszyła dalej w stronę samochodu.

-NIE!!!!!

-Lys Kocham Cię. Muszę to zrobić aby Cię nie stracić.- cicho szepnęła i minęła mnie.
Nagle rozbrzmiały dźwięki syren policyjnych. Dwóch koksów zaczęło nerwowo się rozglądać. Nataniel z przerażenia zbladł. <Ten chuj! Nie wybaczę mu tego!> Erik głośno zaklął.
Policja była już bardzo blisko. Kasteil wykorzystał moment chaosu. Wyrwał się dla „ochrony” i rzucił się pędem w stronę dziewczyny.

-LIV!! UCIEKAJ DO DOMU!!- chłopak nie czekając ani chwili dłużej, rzucił się na dziewczynę aby ją obronić.

<pif-paf, pif-paf>



***
~Według Kastiela~

***

Jedna chwila, jeden moment i wszystko zamarło. Leżałem na Liv odrętwiały. Jej ciało pod moim, było także nieruchome.

-DO WOZU!! ALE JUŻ!! LIV, JA JESZCZE TU WRÓCĘ!!!- Erik krzyknął i pędem pognał w stronę  samochodu. Po chwili odjeżdżając. Całe szczęście, że przyjechało kilka radiowozów. Jeden zatrzymał się koło nas, a pozostałe 2 ruszyły w pościg za tymi typami. Ale to teraz  nie było ważne. Słyszałem strzał. Ale kto strzelał? Kto oberwał? Czyżby ja? Ale nie, to nie możliwe, bo nic nie czuję. Chwila…. *Nie, nie to nie może być prawda* Odwróciłem się w stronę, gdzie stał Lysander. Nie było go tam, ale….

-NIEEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!! BOŻE NIEEEEE!!! LYS!!!!- przeraźliwy krzyk dziewczyny, uświadomił mi, że moje przypuszczenia stały się prawdą. Podbiegł do nas Aron, aby powstrzymać Liv. Nie dawał rady jej utrzymać. Niby takie chuchro, ale siłę to ma. Pomimo przerażenia, postanowiłem pomóc Aronowi. Dziewczyna wyrywała się, krzyczała i płakała.


Spojrzałem w stronę mojego przyjaciela. On… leżał przedziurawiony. Jego białe włosy były we krwi.


Leżał…Nie ruszał się. *LYS WSTAŃ TY STARY DRANIU. RUSZ SIĘ* Krzyczałem w duszy.
Jeden policjant kręcił się koło niego. Drugi zaś był koło nas. Po jakimś czasie, przyjechało pogotowie i ludzie zaczęli się schodzić.

-Czego tu kurwa stoicie!! Domów nie macie!! Jazda stąd!- Wstałem na równe nogi i chciałem ich przegnać ale policjant zagrodził mi drogę.

-Spokojnie. Rozumiem że kierują Tobą emocje, ale nie pomożesz tym przyjacielowi.- gliniarz mówił do mnie opanowanym głosem. Zerknąłem na Liv. Była cała blada i opuchnięta od płaczu. Całe szczęście, że był przy niej lekarz i jej wujek. Zwróciłem się teraz do policjanta.


-Jak ja mam być spokojny no jak!!! Jakiś skurwiel postrzelił mojego kumpla i ja mam być spokojny?! Bez jaj. Widzi pan <pokazałem na dziewczynę>. Widzi pan w jakim ona jest stanie. Proszę mi powiedzieć. Czy on wyjdzie z tego?!- pomimo że jestem facetem, cała ta sytuacja przerosła mnie. Nie odczuwałem już bólu. Chociaż oberwałem. Nie czułem nic. Patrzyłem na policjanta w oczekiwaniu na odpowiedź. Ten tylko spojrzał  na mnie ze smutną miną, odwrócił wzrok, poklepał po ramieniu i odszedł.

______________________________________________________________

Wybaczcie za takie opóźnienie, ale już jestem. Mam nadzieję, że powoli ogarnę swój wolny czas, kiedy do pracy nie chodzę i będę w miarę regularnie dodawać.  Na wstępie umówmy się, że nowe rozdziały będą dodawane w niedziele. W razie nie wywiązania się z obietnicy, walcie mnie w głowę ;) 
Niedługo (przewiduje na jutro, ale  na pewno do końca tygodnia) pojawi się zupełnie nowe opowiadanie. Czy się spodoba, to już sami ocenicie, a ja będę wiedziała czy mam je kontynuować czy też nie. A teraz lecę bo rano do pracy. Buziaczki :***

6 komentarzy:

  1. O nie...Jestem w szoku.Zaskoczyłaś mnie,nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji.Lysander...Końcowa reakcja policjanta całkiem mnie zasmuciła.Czyżby było aż tak źle...?Chociaż z tego co wywnioskowałam dostał w głowę,wiec nie wygląda to dobrze :( Biedna Liv.Tyle przeszła i jeszcze to...Mam nadzieje,ze mimo wszystko Lys przeżyje.Jak to się mówi:nadzieja zawsze umiera ostatnia.Bo to jeszcze nie koniec,prawda?A co do nowego opowiadania bardzo chętnie przeczytam i ocenię.Twój styl pisania bardzo mi się podoba i jestem pewna,ze następne opowiadanie będzie równie ciekawe.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zaskoczyć. Na samym początku pomysłu, miał się pojawić tylko Nataniel, ale pomyślałam że może zaostrzyć sytuacje. No i oto efekt ;)
      Pojawił się już prolog drugiego opowiadania, więc serdecznie zapraszam ;)

      Usuń
  2. normalnie szok nigdy bym sie nie podziewała ze ten gwałciciel sie pojawi,miejmy nadzieję że Lyś z tego wyjdzie bo Liv się załamie już się nastepnego rozdziału nie moge doczekać :) A co do nowego opowiadania przeczuwam iż bedzie równie ciekawe jak to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział pojawi się już dzisiaj. A co do nowego opowiadania, to już pojawił się prolog, więc zapraszam ;)

      Usuń
  3. No nie ; ( biedny Lysio ; ( . Na pewno z tego wyjdzie , jest silny ;D

    OdpowiedzUsuń