http://eldaryaczarnamozaika.blogspot.com/
czwartek, 19 stycznia 2017
Przygoda Eldarya rozpoczęta!!
Witam, cześć i czołem. Na nowym blogu opublikowałam już pierwszy rozdział nowego opowiadania "Po drugiej stronie mgły" na podstawie gry Eldarya. Serdecznie zapraszam i zachęcam do komentowania. ;*
poniedziałek, 2 stycznia 2017
Nowe opowiadanie JUŻ WKRÓTCE!!!
Witajcie kochani :*
Przychodzę do Was z pewną nowiną. A mianowicie jestem w trakcie tworzenia nowego opowiadania i nowego bloga.( pod spodem podam link). Miało powstać drugie opowiadanie ze Słodkiego Flirtu, no ale na chwilę obecną nie ukaże się. Dlaczego? Ponieważ stwierdziłam, że póki co napisałam już jedno opowiadania z głównymi bohaterami i potrzeba mi czegoś zupełnie nowego i świeżego. Ale nie martwcie się, będę pracować nad opowiadaniem do SF.
Postanowiłam stworzyć opowiadanie na podstawie nowej gry "Eldarya". Może już słyszeliście o niej. Będzie to opowiadanie całkowicie fantastyczne, i mam nadzieję że zaciekawi Was.
Po opublikowaniu pierwszego rozdziału, dam Wam znać na tym blogu. Pozdrawiam i buziaki :*
Przychodzę do Was z pewną nowiną. A mianowicie jestem w trakcie tworzenia nowego opowiadania i nowego bloga.( pod spodem podam link). Miało powstać drugie opowiadanie ze Słodkiego Flirtu, no ale na chwilę obecną nie ukaże się. Dlaczego? Ponieważ stwierdziłam, że póki co napisałam już jedno opowiadania z głównymi bohaterami i potrzeba mi czegoś zupełnie nowego i świeżego. Ale nie martwcie się, będę pracować nad opowiadaniem do SF.
Postanowiłam stworzyć opowiadanie na podstawie nowej gry "Eldarya". Może już słyszeliście o niej. Będzie to opowiadanie całkowicie fantastyczne, i mam nadzieję że zaciekawi Was.
Po opublikowaniu pierwszego rozdziału, dam Wam znać na tym blogu. Pozdrawiam i buziaki :*
niedziela, 27 listopada 2016
SF: Nowe życie, nawa ja.- Rozdział 35- KONIEC
"Chcę ci przypomnieć siebie taką, jaką byłam poprzez te
wszystkie lata, które mijały nam wspólnie, dni podczas których nasze myśli
płynęły równolegle, świadome swojej bliskości, wystarczyło napisać list,
wyciągnąć rękę, żeby napotkać twoje słowa, twój przyjazny gest. Chcę przywołać
naszą przeszłość, naszą wspólną przeszłość, chcę żebyś na tych kartkach, które
białe jeszcze piętrzą się przede mną, odnalazł drganie mojego żywego serca."
~Rok później~
***
Według Liv
***
Mieć w okół siebie takich przyjaciół to prawdziwe szczęście. W szczególności, gdy widzisz jak na ich twarzach gości szczery uśmiech.
Siedzę przy tym stolę weselnym i przypominam sobie wszystkie chwile. Niestety alkohol tak działa, że zbiera mi się na wspominki. Lysander poszedł z Kastielem na podwórko zapalić a panna młoda rozmawia właśnie ze swoimi rodzicami, więc mogę sobie pozwolić na chwilę rozmyślań.
W moim życiu sporo się wydarzyło. Ale dzięki temu jestem tylko silniejsza. Pasmo złych wspomnień zakończył definitywnie moment w którym odbyła się rozprawa w sądzie. Mój ojczym został skazany. Co prawda dostał zawiasy i zakaz zbliżania się do mnie. Niby to nie wielki wymiar kary w stosunku do czynu, ale zawsze coś. Najgorszy był moment w którym matka po raz kolejny mnie odtrąciła, a zaraz po tym chciała wszystko naprawić.
<światło się zapaliło i na scenie śpiewał i grał Lys z Kasem i Arminem>
***
Po rozprawie sądowej
***
- Kochanie? Wszystko w porządku?- zapytał zatroskany Lysander. Objął mnie swoim silnym ramieniem, po czym przyciągnął do swojego ciała. Pachnie tak cudownie... Gdy jestem przy nim, wszystko inne nie ma znaczenia. Działa na mnie jak melisa. Uspokajam się i wyciszam. Oderwałam lekko głowę od jego torsu.. Chłopak spojrzał mi w oczy.
- Dzięki Tobie czuję się o wiele lepiej. Dzięki, że tu ze mną jesteś. Gdyby nie Ty to nie wiem jak bym sobie poradziła z tym wszystkim.- chłopak uśmiechnął się do mnie. Tę chwilę przerwało gwałtowne otwarcie drzwi. Z sali rozpraw wyszła Amber (siostra Nataniela) i Nataniel. Blondyn chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył bo z sali wyleciała jak poparzona moja mama? Matka.. Natychmiast skierowała się w moją stronę...
- Jak mogłaś nam to zrobić? Nie mogłaś siedzieć cicho? Teraz wszyscy się dowiedzą jak było. Jakim człowiekiem stał się Erik!!! Tego chciałaś!! Gdybyś nie ubierała się tak wulgarnie do niczego by nie doszło. Nawet by na Ciebie nie spojrzał!! A tak <spojrzała się na mnie z obrzydzeniem> zdradził mnie z Tobą! Z moją córką!!! Jak..- stałam jak wryta. Słuchałam jak moja matka mnie o wszystko oskarża.. Łzy same cisnęły mi do oczu przez bezsilność i złość.. Poczułam na ramieniu silny uścisk Lysa... Wiedziałam, że zaraz coś powie..
-Jak Pani śmie!! Nie wstyd Pani po tym wszystkim co się stało, obwiniać niewinną dziewczynę, która bądź co bądź jest Pani córką.. Szczerze? To współczuje jej takiej matki <Oczy kobiety rozszerzyły się>. Niech mi Pani powie? Albo nie! Proszę odpowiedzieć sobie w myślach. Gdzie Pani była, gdy Liv potrzebowała najbardziej bliskości matki? Dlaczego porzucając męża, porzuciła pani swoją córkę? Czym zawiniła? Gdy Pani balowała z nowym fagasem, ona musiała w młodym wieku przeżywać to, czego nie jeden dorosły chciałby uniknąć < matka stała jak wryta, ja nie dowierzałam, że ktoś aż tak może stanąć w mojej obronie. Ludzie zaczęli zatrzymywać się obok nas. Nawet Nataniel przysłuchiwał się wszystkiemu i chyba sam był w szoku bo zerkał to na matkę to na Lysa, aż w końcu spojrzał na mnie. Na jego twarzy dostrzegał coś, czego nigdy nie widziałam: skruchę i żal> Pani lekkość, doprowadziła do ciągnącego się pasma nieszczęść. To psychicznego załamania się taty Liv, do jego śmierci, do utraty tożsamości młodej cudownej dziewczyny. A na końcu doprowadziła do naruszenia przestrzeni osobistej Liv. Nigdy nie miało prawa się zdarzyć to co się zdarzyło. Każda dziewczyna powinna sama zdecydować, kiedy, jak i z kim straci swoje dziewictwo! Jej było to odebrane... Wszystko to doprowadziło do jej degradacji. Nie bez przyczyny sięgnęła po narkotyki, przestała się uczyć a także porzuciła to co kochała? Pewnie zastanawia się Pani co tak naprawdę Pani córka kochała? Gra na pianinie jest jej miłością.. Gdyby Pani widziała ile sprawia jej to radości, jak potrafi się wyłączyć i odlecieć do zupełnie innego wymiaru, zrozumiałaby Pani co przez te lata straciła. I NIE POZWOLĘ ŻEBY KTOŚ OBRAŻAŁ I OBWINIAŁ MOJĄ DZIEWCZYNĘ!!! Nie byłem idealnym, i idealnym nie jestem i nie będę... Ale dzięki niej mam ochotę poznawać siebie na nowo i stawać się lepszym dla siebie a przede wszystkim dla niej. Więc proszę odejść stąd i dać jej święty spokój!! Nie dość się przez Panią nacierpiała!!- Lys skończył swoją wypowiedź odwrócił się do mnie, pocałował mnie w czoło, chwycił za nadgarstek i pociągnął w stronę wyjścia.. Mięśnie jego twarzy były napięte, z oczu strzelała złość.. Zatrzymałam się chwilę i zerknęłam na matkę. Patrzyła na mnie ze łzami w oczach,
-WYBACZ CÓRECZKO!! WYBACZ MII!!- opadła na kolana i zaczęła płakać. Nie wiedziałam co mam robić. Po raz pierwszy poczułam coś więcej do niej niż nienawiść: współczucie, żal. Mimowolnie wyrwałam się z uścisku Lysandra, podbiegłam do niej dałam jej chusteczkę, położyłam dłoń na ramieniu, po czym uciekłam...
***********
Od rozprawy sądowej nie odważyłam się spotkać z matką. Co prawda dzwoni do mnie regularnie co tydzień, ale musi trochę minąć aż nabiorę do niej chodź trochę zaufania.
To chyba tyle ze smutnych przeżyć minionego roku. Za to jest kilka miłych wspomnień gdy Iris urodziła.....
***
Pół roku temu
***
Najgłupszym pomysłem, na jaki mógł wpaść Kastiel z Lysem, był pojechać na domki w 9 miesiącu ciąży Iris. Z początku rudowłosej nie podobało się to, ale w końcu zgodziła się. Spędziliśmy tam cudowne 3 dni. Kastiel jak na buntownika przystało, udawał że wszystko ma gdzieś i się niczym nie interesuje. Fajczył tylko te swoje fajki, co prawda w bardzo dużej odległości od Iris. Ja z Lysem natomiast lubiliśmy się czasami skryć przed wszystkimi i zająć się sobą <uśmieszek>.
Pewnego popołudnia gdy leżeliśmy na kocach Iris zaczęła się dziwnie kręcić. Stwierdziła, że bardzo jej nie wygodnie i musi wstać. Pomogłam jej i odprowadziłam pod pień aby sobie na nim usiadła. Kastiel i Lys przyszli z gitarami i zaczęli coś nam grać. Spojrzałam na Iris a ta pobladła.
-Ej Iris!! Co Ci jest?!!!- zaczęłam krzyczeć przerażona. Chłopaki nie zwracali uwagi bo nie raz Iris przesadzała i bladła.
-Ehh nie wiem. Mam dziwne mocne skurcze.. Aaaaaa!!!- zgięła się i w tym czasie na jej spodniach zobaczyłam mokra plamę. Kastiel spojrzał się obojętnie na nas. Swój wzrok utkwił w kroku dziewczyny. I wybuchł śmiechem
-Hahahahah serio kochanie? Zeszczałaś się w gacie? W taką pogodę? Jak chciałaś siku to było iść. Hahah- dziewczyna z bólem w oczach i złością spojrzała się na chłopaka. Ja trzymałam ją za rękę. Lysander spojrzał się na nas i chyba wiedział o co chodzi bo szybko pobiegł za domek w stronę samochodu.
-Nie zeszczałam się kurwa, tylko rodzę kretynie!!!! Idź po moją torebkę do domu i jedziemy do szpitala!!!- mina chłopaka zmizerniała. Wstał jak w jakimś amoku i pobiegł w stronę domku. Nagle przybiegł Lysander trochę zdenerwowany.
-Nigdzie nie jedziemy!!
-Jak to nie? Ona rodzi nie widzisz!! Nie żartuj sobie nawet z nas!!
-A czy ja wyglądam jakbym kurwa żartował? Akumulator padł bo jakiś IDIOTA!!!! nie wyłączył radia!!- klepnęłam się w czoło. Iris zaczęła panikować, a jak Kas przylazł jak teletupiś z torebką ruda zaczęła się na niego wydzierać..
-KAS!!! Idioto!! Jak mogłeś nie wyłączyć radia!! Teraz nie mamy jak się dostać do szpitala!!!
-No tak moja wina!! A co ja jestem jakaś pieprzona wyrocznie, że mam wiedzieć kiedy będziesz rodzi?! Nie!!! Szlak- Kas walnął pięścią o drzewo, Iris zaczęła Panikować a Lys pierwszy raz nie widział co robić. Musiałam się skupić bo innego wyjścia nie było.
-DOBRA CISZA!! Obwinianie nikomu nie pomoże. Trzeba zacząć działać. Kas idź i szukaj zasięgu jak nie znajdziesz to leć do najbliższej posiadłości i zadzwoń po pogotowie. Ty Lys nalej ciepłej wody do wanny i przygotuj ręczniki, albo nie ja to zrobię. Ty przyprowadź powoli Iris do łazienki.!!- szybko mówiłam i jak skończyłam zaczęłam biec do domki.
-Ej!! Chyba nie zamierzasz przeprowadzić porodu? <krzyknęłam tylko: Nie mamy wyjścia> To jest chore Liv!! Ale w sumie my jesteśmy chorzy. Trzymaj się Iris. Coś czuje, że Twoje dziecko będzie miało wielkie wejście smoka..
-Co ty nie powiesz?! Serio?!! Aaaa szybciej do tego domku.
Przygotowałam wszystko najlepiej jak potrafiłam. Lysander wsadził do wody Iris, bo słyszałam że to dość dobry sposób na poród. Kazałam mu wyparzyć nożyczki i przygotować jakąś klamrę w razie jakby trzeba było odciąć pępowinę. Iris znosiła to wszystko dzielnie, ale widać było że cierpi.. Czas leciał a Kasa jak nie było. Iris miała coraz to większe rozwarcie.. Postanowiłam przejść do rzeczy.
-Dobra nie będziemy dłużej czekać. Masz już coraz silniejsze skurcze i krótki między nimi odstęp. Musisz teraz dać z siebie wszystko
-Liv!! Wiesz co robisz?! Przecież to wszystko jest chore AAAAaaa!!!-
-Kochanie nie boisz się?- na jego twarzy było przerażenie i nie tylko na jego
-Boję się, ale trzeba coś zrobić. Może oglądanie durnowatych seriali medycznych nie poszło na marne. - uśmiechnęłam się spięta by rozluźnić atmosferę.
Przeszliśmy w końcu do konkretów. Lys trzymał Iris za rękę a ja próbowałam działać. Wsadziłam delikatnie rękę by sprawdzić jak dziecko wychodzi. Na szczęście poczułam główkę. Odetchnęłam z ulgą. Później wszystko potoczyło się szybko.
-JESTEM!! Lekarze już idą!! Pieprzony las nigdzie zasięgu nie było, musiałam lecieć na górkę bo nikt nawet się zatrzymać nie chciał. Ej co jest!!! Iris!!!- leżała zmęczona w wannie, ciężko oddychała. Kas nie wiedział co się dzieje zaczął panikować.
-Kas! Spokojnie wszystko jest dobrze. Iris już urodziła- drzwi się otworzyły i do środka weszli lekarze. W tym samym czasie przyniosłam owinięte dziecko. Wszyscy się na mnie spojrzeli. Lekarze byli zaskoczeni.
-Że ten.. Iris już urodziła?? I ja jestem ojcem?? A to <pokazał na niemowlę> moje dziecko i one stąd wyszło <pokazał na Iris> Dla mnie to za wie...- Tak jak stał, to zemdlał. Jeden lekarz zajął się chłopakiem a pielęgniarki i 2 lekarz Iris i dzieckiem. Okazało się, że wszystko jest w porządku, ale muszę zabrać dziewczyny do szpitala by zbadać dziecko i inne tam formalności. Pogratulowali mi i powiedzieli że się spisałam. Byłam z siebie dumna ale powoli zaczęłam odczuwać jak stres ze mnie uchodzi. Białowłosy podszedł do mnie i mnie mocno przytulił.
*****
Więc tak wszystko się potoczyło. Po kilku dniach Iris wyszła z dzieckiem ze szpitala. Dziękowała mi, że byłam z nią wtedy i jej pomogłam. Kastiel po tym wszystkim dochodził chyba tydzień a później wybuchła w nim euforia. I tak o to po pół roku jestem tu... Na ich weselu. Wszystko jest pięknie zorganizowane, jest dużo znajomych. Nawet im tego zazdroszczę, ale i na mnie może kiedyś przyjdzie czas.
Dziwne poruszenie wyrwało mnie z rozmyślań. Iris latała to od jednego stolika to drugiego coś mówiła do gości, po czym oni wstali i wychodzili i parkiet. Nagle Iris podeszła do mnie.
- Jak się bawisz? -spytała z zadziornym uśmieszkiem
-Było by super, gdyby nie Twoja przerażająca mina jakby miało coś się wydarzyć...
-Hihihi może może coś w tym jest. Ale dosyć siedzenia z stołem chodź na parkiet!- pociągnęła mnie w górę
- Ja nie idę, bez Lysa nie będę tańczyć!!
-Spokojnie młoda!! On zaraz dołączy tylko musi się wysikać hihihi- spojrzałam na nią jak na idiotkę ale poszłam razem z nią.
Zaprowadziła mnie pod scenę, nagle obok mnie dziwnym zbiegiem okoliczności zrobił się dużo wolnego miejsca. Zgasły światła, nagle zaczęło coś się dziać na scenie, ale nic nie widziałam z powodu ciemności. Zdało się tylko soczyste przekleństwo z ust Kasa "kurwa!! jak leziesz". Nagle rozbrzmiała muzyka i jego cudowny głos:
Nagle... Życie nabrało nowego znaczenia
Nagle... Zaistniało uczucie
I ty lśnisz w środku
A miłość uspokaja moje myśli jak wschód słońca
Śniąc o blasku wschodzącego słońca
Nagle
Nie muszę się już bać
Nagle wszystko jest na swoim miejscu
I ty lśnisz w środku
A miłość uspokaja moje myśli jak wschód słońca
Śniąc o blasku wschodzącego słońca
Odczuwam cię, choć tak naprawdę cię nie znam
Śniłem o tobie od momentu kiedy cię ujrzałem
I widziałem wschód w twoich oczach
Niebo, morze, światło
Więc żyj swoim snem pod północnym horyzontem
bądź spokojna, pozwól swemu sercu znów ulecieć
Światło jest prawdą
Ty jesteś światłem
Stałam jak zaczarowana. Na sam koniec Lysander odłożył gitarę i podszedł do mnie. Pocałował w czoła i klęknął przede mną. Serce mi zamarło a na sali słychać było westchnięcia. Spojrzałam zdezorientowana na Lysa a później szukała wzrokiem Iris. Stała wtulona i Kasa. Patrzyli się na mnie i uśmiechali się.
-Liv..-odrzekł spokojnym ciepłym głosem. Złapał mnie za dłoń i spojrzał w oczy.
-Yyyy tak??- odpowiedziałam niepewnie
-Wiem, że nie znamy się zbyt długo.. Ale to teraz nie jest ważne.. Kiedyś podążałem ślepo za inną dziewczyną, sądziłem że jest wyjątkowa i niepowtarzalna.. Myliłem się.. Na swój sposób jest, bo każdy jest wyjątkowy. Ale nie ma na świecie drugiej takiej dziewczyny jak Ty.. Dziewczyny która pierwszego dnia szkoły postawiła się buntownikowi i sprawiła że po raz pierwszy poczuł się jak dupek. Dziewczyny, która wpadła na drzwi toalety i padła jak długa <śmiech na sali> Dziewczyny która, aby nie martwić i nie wciągać przyjaciół w niebezpieczeństwo, postanowiła sama stawić jemu czoła.. Dziewczyny, która tak cudownie opowiada, że można jej słuchać godzinami i do tego jak gra przynosi w zupełnie inny wymiar... Wybacz mi szczerość tak przy wszystkich ludziach, nie ma tak cudownie całującej dziewczyny jak ty, która potrafi doprowadzić ciało do szaleństwa jednym dotykiem <zaczerwieniłam się a Iris gwizdnęła w zachwycie>. Więc przy wszystkim oznajmiam, że chcę podążać za Tobą przez resztę życia, chcę wpatrywać się w twoje, tak cudowne jak studia oczy. Chcę być tym jedynym, przy którym będziesz zasypiać i budzić się. Więc Liv... Czy zechciałabyś zostać moją żoną ?- Chłopak wyciągnął pierścionek, ze wzruszeni popłynęły mi łzy. Otarłam je szybko.
-Gdyby nie te wyznanie o całowaniu to bym się od razu zgodziła, ale teraz hymmmmmm........ Ale TAK!!!! Chcę być Twoją żoną!!!- Lys nasunął mi na palec pierścionek i szybko w euforii wstał i mnie namiętnie pocałował. Tę magiczną chwilę przerwał Kas
-Yeeeee!!!! Nie tylko jak zostanę uziemiony !! Brawo jaa! Jestem ojcem! Jestem mężem! Jestem zajebistym kumplem, który do tego doprowadził!! buhahahah- Cała trójka spojrzała po sobie i jednocześnie odpowiedziała
-I jesteś idiotą Kastiel!!!- wszyscy wybuchnęli śmiechem. Kas zrobił naburmuszoną minę i chciał zejść ze sceny. Zszedł ale w wielkim stylu. Zaczepił się o kable i runą jak pijaczyna.
Nie ważne jaka była przeszłość, ważna jak będzie przyszłość. Jestem najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi.
_____________________________________THE END__________________________
Jest w końcu powstał ostatni rozdział opowiadania. Wybaczcie, że nie pisałam tak długo. Miałam okres w którym w ogóle nie miałam weny. Ile razy podchodziłam to tego rozdziału, to tyle razy się poddawałam i wszystko usuwałam. Dziękuję tym Wszystkim, którzy dotrwali ze mną do końca, za każde słowa pozostawione pod rozdziałem. Byliście dla mnie motywacją ;) Jeżeli będziecie chcieli kolejne opowiadania to piszcie, a chętnie je rozpocznę. ;) Dziękuję jeszcze raz :****
wtorek, 27 września 2016
SF: Nowe życie, nowa ja.- Rozdział 34
***
~Według Lysadnra~
***
Obudziły mnie głosy, dochodzące za drzwi. Głosy były mi już
bardzo dobrze znane, ale jeden był najbardziej wyczekiwany. Nagle, drzwi
otworzyły się z impetem i do środka została wepchnięta Liv, która chcąc czy nie
chcąc wylądowała dupą na ziemi. *Ałć, to
musi boleć*- pomyślałem.
-Nie musisz mi dziękować. No ale na
mnie już czas, bo instynkt ojcowski wzywa. Słyszysz? Tato tu jestem!! No więc
ja Was zostawiam, gołąbeczki. Bądźcie grzeczni, nie chcę zostać wujkiem.-buntownik popatrzył na mnie wymownie
i zamknął za sobą drzwi.
W sali
zapanowała cisza, a zielonooka nie ruszyła się, ani o centymetr. Jedynie głowę
spuściła, jak to mają w zwyczaju szczeniaki jak wiedzą, że zrobiły coś na
cholerę. Tak bardzo chciałem ją przytulić, ale nie mogłem wstać z łóżka na
chwilę obecną.
-Liv? *Drgnęła i nieśmiało spojrzała na
mnie* Cieszę się, że
przyszłaś. Może usiadłabyś obok mnie? No chyba że ja… z defektami nie jestem
już taki atrakcyjny..- Wtedy
to ja odwróciłem wzrok i wbiłem go w okno. Po chwili, materac pode mną ugiął
się delikatnie. Zerknąłem lewym kącikiem oka na dziewczynę. Po policzku
spływała jej samotna łza. Wyprostowałem się delikatnie podpierając się zdrową
ręką i podsunąłem się bliżej dziewczyny. Po chwili, do samotnej łzy dołączył
strumyk i cichy szloch zamienił się w płacz.
-Kochanie! Dlaczego płaczesz? Coś się stało? – zapytałem lekko zdezorientowany.
- Ja….. ja przepraszam!!!
- Nie rozumiem… Za co mnie przepraszasz?- Już kompletnie zgłupiałem, chyba do
tej kroplówki dodali czegoś, niewiadomego pochodzenia.
- Za to, że nie przychodziłam. Za to, że przeze mnie
cierpisz. Za to, że zamiast mnie postrzelił Ciebie. No i za to, że w ogóle się
pojawiłam w Twoim życiu, w życiu Kasa, Iris, Arona…. Gdyby nie ja, to wszystko
byłoby normalne. Wasze życie byłoby spokojne, ułożone i szczęśliwe. Powinnam
dawno ze sobą skończyć jak planowałam, ale odratowali mnie. <Podgięła prawy rękaw. Zdjęła z nadgarstka frotkę,
którą dość często nosiła, albo zamiast niej grubą bransoletę skórzaną. Pokazała mi swój nadgarstek.
Zamurowało mnie. Na nadgarstku widniały stare rany cięte i…. jedna świeżo
zabliźniona.>
Widzisz!!! Nie jestem dobra! Jestem jednym wielkim śmieciem, który powinien zdechnąć już dawno temu. Zasługujesz na kogoś lepszego. Powinnam odejść od Ciebie i dać Ci możliwość na lepsze życie, ponieważ…. Kocham Cię i nie chcę Cię ranić i niszczyć…- zapanowała cisza. Postanowiłem trochę odczekać i opanować się, po tym co usłyszałem. Nerwy i podniesiony głos nic tu nie dadzą..
Widzisz!!! Nie jestem dobra! Jestem jednym wielkim śmieciem, który powinien zdechnąć już dawno temu. Zasługujesz na kogoś lepszego. Powinnam odejść od Ciebie i dać Ci możliwość na lepsze życie, ponieważ…. Kocham Cię i nie chcę Cię ranić i niszczyć…- zapanowała cisza. Postanowiłem trochę odczekać i opanować się, po tym co usłyszałem. Nerwy i podniesiony głos nic tu nie dadzą..
- Liv!! Pieprzysz głupoty! <tu tylko podniosłem głos, by spojrzała na mnie> Po pierwsze, jakbym
nie chciał z Tobą być i jakbyś przysparzała mi problemów to nie zdecydowałbym
się na tak poważne wyznanie, w stosunku do Ciebie. Nie rzucam słów na wiatr.
ZAPAMIĘTAJ TO! Po drugie. Było mi przykro, że nie przechodziłaś i nie dzwoniłaś. Miałem wrażenie, że po prostu mnie
nie kochasz i masz w dupie, to co się ze mną dzieje. Lecz Kastiel wybił mi z
głowy takie myślenie i za każdym razem jak tu był, wspominał, że się cały czas
o mnie i o moje zdrowie dopytujesz. Miałem powiedzieć, po trzecie, ale nie ma
sensu tego liczyć. To że się pojawiłaś było i jest najwspanialszą rzeczą jaka
mnie spotkała. Dzięki Tobie zrozumiałem co to znaczy troszczyć się o kogoś, że
jest coś ważniejszego niż zamykanie się w swoim nudnym świecie. Zrozumiałem też,
co to jest miłość i tak naprawdę, to co czułem do Rozalii było fikcją i tylko
fascynacją jej odmienności. Dzięki Tobie Kastiel w końcu złączył się z Iris. Co
prawda przez wpadkę ich relacje się polepszyły, ale znając Kastiela już dość
długo, mogę spokojnie powiedzieć, że jakby nie było w tym chodź odrobine uczuć
to po prostu zwiał by i tylko płacił na dziecko Iris. Tak się nie stało. Aron
Kocha Cię jak własną córkę, której jeszcze nie ma. Za Ciebie oddałby wszystko.
Pewnie chcesz wiedzieć skąd to wiem. A chociażby stąd, że rozmawiałem z nim. W
każdym swoim słowie był naprawdę szczery. Więc proszę Cię!! <Załamał mi się głos i po policzku
spłynęła łza> Nigdy, ale to przenigdy nie
okaleczaj się znowu, bo to do niczego nie prowadzi. Jak jest Ci źle, po prostu
przyjdź do mnie i się do mnie przytul. Jak chcesz sobie ulżyć to nawet możesz
mnie uderzyć, ale nie rań siebie i przy okazji mnie. Bo Twoje cierpienie jest także moim
cierpieniem. <Patrzyła
się na mnie tymi swoimi cudownymi oczami, które zaszły łzami. Chwyciłem ja za
rękę i ciągnąłem dalej> Obiecaj mi, że nigdy ale to przenigdy nie wrócisz do cięcia, do
narkotyków!!
-Przysięgam, że nigdy nie wrócę do cięcia i do
narkotyków.- po tych
słowach rzuciła się na mnie i mocno mnie przytuliła. Pomimo że, uderzyła w moje
postrzeloną ranę, nic nie powiedziałem.
-Zapamiętam tą złożoną obietnicę. Od dzisiaj zaczniemy nowy
rozdział. Dobrze? <kiwnęła
głową> Masz żyć dla siebie, dla mnie i może dla przyszłych dzieci jak
będziemy mieli <
uśmiechnęliśmy się oboje> Wiesz co, powiem Ci coś w sekrecie, ale musisz się nachylić do mnie
bym mógł powiedzieć to na ucho.- Dziewczyna nachyliła się do mnie, a
ja nie mogłem się powstrzymać i dmuchnąłem jej w nie.
-Ej no!!! Myślałam, że naprawdę chcesz mi coś
powiedzieć!!- zrobiła
naburmuszoną minę. A ja śmiałem się z niej.
-No bo chciałem, ale…
<śmiech> nie mogłem się
powstrzymać. No ale teraz na serio, nachyl się. <dziewczyna po raz kolejny nachyliła się, a ja
szepnąłem> KOCHAM CIĘ. Po raz kolejny zwracam się do Ciebie z zapytaniem. Czy
zostaniesz moją dziewczyną?-
zesztywniała, lekko podniosła swoje wielkie, magiczne oczęta i powiedziała.
-Będzie to dla mnie zaszczyt, zmienić status w związku
na ZWIĄZKU z nijakim Lysandrem Ekkerem.- nachyliłem się i połączyłem w końcu nasze spragnione
usta.
Rozmawialiśmy
ze sobą jeszcze parę godzin, dopóki Liv nie wyprosiła pielęgniarka. Kamień
spadł mi z serca, gdy dziewczyna powiedziała
mi, że tamci zostali zamknięci, tylko wkurzyło mnie to, że sama beze
mnie poszła porozmawiać z Natanielem. No ale cóż, to jest Liv, co postanowi to zrobi.
Jeszcze kilka dni i będę mógł wyjść z tego cholernego szpitala. Bo jeszcze
trochę, to moje szlachetne dupsko połączy się nie chcianą więzią z łóżkiem
szpitalnym, które nie należy do najwygodniejszych.
„Mrok,
kiedyś musi przeistoczyć się w upragnioną jasność”
____________________________________________________
Witam po tak długiej przerwie. Nie będę powtarzać czym było spowodowana. Jeżeli chcielibyście wiedzieć to post znajduję się pod tym postem. ;) Powoli wena do pisania wraca i nowe pomysły, mam nadzieję że tak zostanie. Psychiczny dołek przeszedł już do historii, więc teraz będzie tylko lepiej. Przynajmniej trzymajcie za to kciuki.
Co do opowiadania.. Dzisiaj taki krótki rozdział, ponieważ jest to przedostatni rozdział tego opowiadania. Następny będzie natomiast o wiele dłuższy, ponieważ pojawi się podsumowanie całego rozdziału, przemyślenia Liv i nawet śmieszne momenty. ;)
Po zakończeniu tego opowiadania wezmę się za ogarnięcie nowego, który mam nadzieje również się spodoba. ;)
Teraz pytanie do Was. Co mogę poprawić pisząc swoje opowiadania ( mniej dialogów, więcej opisu? itp) ? Co chcielibyście aby się znalazło w nowym opowiadaniu? Historie jakiś konkretnych postaci? Poruszyć w opowiadaniu jakiś problem z którym główna postać ma się zmagać? Czekam na Wasze propozycje ;) Buziaki ;**
czwartek, 8 września 2016
Przepraszam Was!!!
Witajcie. Chciałam Was przeprosić za tak długą nieobecność. Była ona spowodowana małymi problemami rodzinnymi, natłokiem zajęć i w ogóle. Taki stan potrwa jeszcze do niedzieli. Zawiodłam Was, ale mam nadzieję, że pozostaniecie ze mną i dacie mi szanse do naprawy. Kolejny rozdział opowiadania "Nowe życie, nowa ja" pojawi się we wtorek, natomiast opowiadanie "Autsajder" pojawi się w czwartek. Jeszcze raz przepraszam i życzę miłej nocy.
Aaa.. Dla umilenia nocy wrzucam pewien kawałek. Ostatnio słucham go na okrągło. Pozdrawiam i buziaczki :**
Aaa.. Dla umilenia nocy wrzucam pewien kawałek. Ostatnio słucham go na okrągło. Pozdrawiam i buziaczki :**
poniedziałek, 15 sierpnia 2016
SF: Nowe życie, nowa ja- Rozdział 33
"Nie znajdujemy się w niebie, nie jesteśmy w raju, jesteśmy w
życiu, który nie jest łatwe, proste, wrażliwe, jesteśmy w piekle. Więzienie."
***
~Według Kastiela~
***
Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. Od tamtego czasu nie
widziałem się z Liv. Zacząłem się o nią martwić. Nawet dzwoniłam ale ten dzieciak
nie odbierał telefonów.. Pewnie powiecie, że mogłem iść do niej. Otóż byłem,
ale nikt mi nie otwierał. Jej posesja stała się opustoszała. Najdziwniejsze
jest to, że Arona też nie było. Nie wiem gdzie oni się podziewali. Z początku
byłem wkurwiony na nią, bo ani razu nie odwiedziła Lysandra. On jej wtedy
najbardziej potrzebował, a ona? Jak tchórz się schowała. Ehh.. te baby… Ale gdy
przypomnę jej twarz,, podczas spotkania z tamtym dupkiem i co później się
działo.. to złość przechodzi. Liv była jak w jakimś cholernym transie. Nic do
niej nie docierało, krzyczała, płakała, waliła pięścią o asfalt. Zaczęła nawet
przeklinać dzień, w którym się urodziła. Ja i Aron nie mogliśmy jej uspokoić.
Dopiero gdy dostała siłą zastrzyk uspokajający, opanowała się i zamilkła.
Patrzyła tępo przed siebie. Nie wiem co było gorsze, czy jej milczenie czy krzyk..
Co do Nataniela, Erika i reszty.. Na szczęście policja
zdążyła ich złapać i zamknąć. I bardzo
dobrze.. zasłużyli na to. Mam nadzieję, że szybko z pierdla nie wyjdą.
Pip, pip <dźwięk
sms> *hymm ciekawe kto napisał
Wiadomość od:
Dzieciak
-Hej.
Przepraszam, że przeszkadzam, ale mógłbyś mi powiedzieć, jak się czuje Lys?
-Hej. Powinnaś przeprosić,
ale nie mnie tylko Lysa! Gdzie Ty do cholery
Się podziewałaś
Liv?!
Ta młoda wie jak podnieść
ciśnienie. Pip pip (sms)
- Kas.. proszę Cię! Nie potrzebuję kazania, możesz mi
powiedzieć jak się czuje? Proszę!!!
-Powiem Ci jak się spotkamy.
Gdzie jesteś?
Pewnie powie, że nie ważne, albo
nie mój interes.. Ja już ją znam..
Jestem pod drzwiami więzienia…
*że co kurwa proszę?!
-Jakiego więzienia? Co Ty do cholery zamierzasz zrobić?
Poczekaj
Tam na mnie!! Zaraz będę.
Muszę się spieszyć, ciekawe co
znowu wymyśliła…
***
~Według Liv~
***
Przez cały tydzień, byłam
wylogowana zupełnie z życia towarzyskiego. Z nikim nie chciałam gadać, na nic
nie miałam ochoty. Aron zabrał mnie po tamtym dniu do jego dziewczyny, abym nie
patrzyła przez okno na miejsce zdarzenia…. Ehhh jak sobie przypomnę to
wszystko.. Przeze mnie Lys cierpi, przeze mnie mógł zginąć… To wszystko było
przeze mnie.
Przez ten czas mogłam trochę
sobie pomyśleć. Postanowiłam pogadać z Natanielem twarzą w twarz. Nikt mnie o
to nie prosił, nikt nawet o tym nie wie, aż do teraz, gdy Kastielowi napisałam
gdzie jestem. Stoję przed tymi więziennymi drzwiami i boję się przekroczyć
próg. Mam nadzieję, że Kas pójdzie tam ze mną.
-Hej!!-
odwróciłam się, gdy tylko usłyszałam głos chłopaka, biegł w moją stronę.
Zatrzymał się blisko mnie i zaczął dyszeć.
-No
staruszku.. Mmay kiepską kondycję co ?-odparłam z wymuszonym uśmiechem.
-Sportowiec
się kurwa odezwał. Zejdź ze mnie lepiej.- oburzył się trochę.
-Panie, ja bym
się na Ciebie bała wejść.
-Fakt.
Takiej grubej dupy by nikt nie dał rady podnieść.- parsknął śmiechem po
czym spoważniał, bo ujrzał na moich policzkach spływające łzy. Przytulił mnie niemal od razu.
-Przepraszam!!
<chlip> Naprawdę przepraszam. Przeze mnie to wszystko. Po co ja z Wami
zaczęłam się zadawać! Po co?! Gdybym nie ja, nie bylibyśmy tu teraz. Lysander
zajmowałby się pisaniem wierszy w sowim notatniku..- przycisnął mnie
mocniej do siebie i uciszył.
-Dzieciaku,
zamknij się i mnie posłuchaj. Gdyby nie Ty, to nasze życie byłoby nudne. Tak
wiem dziwnie brzmi, ale taka jest prawda. Ja pewnie, bym to tej pory łaził i
podrywał laski, a tamten idiota ciągle gubiłby notatnik i grał szarmanckiego
lalusia i nie wiadomo co z niego by wyszło. Zrozum. Jesteśmy pionkami życia, i
nic i nikt tego nie zmieni. Pomimo złych rzeczy były też i dobre.- przestałam
szlochać i słuchałam jego słów. Poczułam się trochę lepiej. Po chwili dodał.- Powiesz mi, dlaczego tu jesteśmy i co chcesz zrobić?
-Miałam trochę
czasu aby to wszystko przemyśleć. Jechałam przez ten czas na lekach uspokajających
wiec moje myślenie było spowolnione. Postanowiłam przyjść tutaj, aby pogadać z
Natanielem. <oczy chłopaka się rozszerzyły, ale nie przerwał mi i
słuchał dalej> Chcę się dowiedzieć, skąd zna Erika i dlaczego to mi
zrobił.. Muszę się tego dowiedzieć.-spuściłam wzrok. Kas złapał mnie za
rękę i mocno ścisnął.
-Uważam,
że nie potrzebnie tam idziesz, bo policja się tym zajęła, ale pójdę tam z Tobą.
Nie obiecuję, że będę grzeczny przy nim i uprzejmy. Ale zanim tam pójdziemy,
powiedz mi gdzie byłaś przez ten czas i dlaczego nie odwiedzałaś Lysandra?
Wiesz, że się pytał o Ciebie jak się przebudził? Był zdołowany jak nie
przychodziłaś. Obwinia się, że coś nie tak zrobił.- przymknęłam oczy,
aby znów nie uronić łez.
-Przez ten
czas byłam z Aronem u jego dziewczyny. Aron zabrał mnie tam, abym nie musiała
patrzeć przez jakiś czas na ulicę, gdzie się to wszystko wydarzyło. Stwierdził,
że tak będzie lepiej dla mnie. A nie odwiedzałam Lysa…. Bo nie byłam w stanie.
Jak wspominałam jechałam na prochach, a po drugie stwierdziłam, że beze mnie
będzie mu lepiej i nic więcej mu się nie stanie.- oberwałam w głowę.
Syknęłam.
-Po
pierwsze, Aron dobrze zrobił. Po drugie jesteś głupia i będę Ci to powtarzał
dopóki nie pójdziesz do niego. <chwycił mnie za ramiona i potrząsnął> On
Cię KOCHAAAAA!!!! Panimajesz? Czy mam to przeliterować? Więc jak tylko stąd
wyjdziemy, zabieram Cię do niego i bez dyskusji. A teraz chodź bo muszę Cię
szybko odwieźć to Romea, Julio.- lekko się uśmiechnęłam i kiwnęłam
głową, na znak zgody.
Po rozmowie zadzwoniliśmy
dzwonkiem, po strażnika. Po chwili przyszedł i zaprowadził nas do
pomieszczenia, w którym miałam stanąć oko w oko z Natanielem. Czekaliśmy na
niego dość długo, albo mi się czas tylko zatrzymał. Drzwi otworzyły się i do
pomieszczenia wszedł skruszony Nataniel. Spojrzał na nas, po czym spuścił wzrok.
Kas chciał ruszyć w jego stronę i uderzyć go, ale zagrodziłam mu drogę.
Strażnik podprowadził chłopaka do stołu. Gdy chłopak usiadł, mężczyzna odwrócił
się i podszedł do drzwi, po czym ustał obok aby pilnować porządku.
-Po co tu przyszliście?-powiedział
to obojętnym tonem, nie patrząc na nas,
-Nie będę
robić jakiegoś wprowadzenia i zapytam wprost. Skąd znasz Erika i dlaczego
sprawiłeś, żebym znowu cierpiała? Przecież nic nie zrobiłam… - głos mi
się załamał. Kas położył mi swoją dłoń na ramieniu.
- Nie muszę odpowiadać.-
Kastiel poderwał się i uderzył ręką o stół.
-Mów bo
nie ręczę za siebie. Przez Ciebie i tamtego chuja, Lysander leży w szpitalu.
Nie mógł się wybudzić. Więc z łaski swojej przestań się pogrążać i zgrywać
pieprzonego bohatera i mów jak Liv prosi.- strażnik chrząknął i
popatrzył złowrogo na Kasa. Ten tylko prychnął i usiadł. Nataniel zrobił głęboki
wdech i zaczął mówić.
- To było tak, że do Ciebie
nic nie miałem i nie mam. Przybyłaś do szkoły, zobaczyłem Cię. Wydawałaś się
być miła i w ogóle. Chciałem się nawet zaprzyjaźnić. Ale po jakimś czasie
dostałem telefon od Erika. Zagroził mi, że jak nie pomogę mu sprowadzić Cię na
złą drogę, to zrobi z moją siostrą to, co zrobił Tobie. Na początku
zbagatelizowałem to, gdy parę dni po tym telefonie, zobaczyłem jak siostra
rozmawia z dużo starszym facetem. Zapytałem się kim był ten facet , ona
powiedziała jego imię, to się wystraszyłem i przystałem na jego propozycję.
Wolałem ocalić siostrę. Zrobiłbym dla niej wszystko. Powiedział mi o Twoich
problemach z narkotykami, więc to wykorzystałem. Z racji tego, że kiedyś tym
handlowałem i się zajmowałem <zerknął
na Kasa> nie było to trudne. Łatwo się w to wciągnęłaś, ale miałaś
przyjaciół którzy w miarę wcześnie zareagowali. Gdy dowiedziałem się, że
Malania wie o moich czynach od Lysandra, wkurzyłem się. Postanowiłem powiedzieć
Erikowi, że masz chłopaka który robi z Tobą to, co on by chciał robić. Ten się
wkurwił i powiedział, że nie będzie dłużej czekać aż sama wrócisz i przyjedzie
po Ciebie. Resztę już znasz..- opowiadał to wszystko z taką
obojętnością. Nawet ani razu nie spojrzał na mnie. Ja wstałam i uderzyłam go w twarz. Kastiel wytrzeszczył oczy. Strażnik kazał nam zakończyć spotkanie.
- Jak mogłeś
mi to zrobić? Jak mogłeś mnie zdradzić w
taki sposób i wymyślić coś takiego? Przez Ciebie wszystko powróciło. Wrócił
koszmar o którym chciałam tak bardzo zapomnieć. <po policzku popłynęły
łzy> Jesteś śmieciem Nataniel. Zgnijesz w pierdlu. – nie czekałam aż
odpowie. Opuściliśmy szybko zakład karny. Ruszyłam prosto przed siebie.
Poczułam szarpnięcie. To był Kastiel. Popatrzył się na mnie ciepłym wzrokiem i
uścisnął dłoń.
-Dzieciaku,
wszystko będzie dobrze. Twój koszmar już się skończył. Oni są w więzieniu i
szybko stamtąd nie wyjdą. Pamiętaj jestem z Tobą, a tamten gnój nie jest art. Twoich
nerwów.- otarł z moich policzków łzy i uśmiechnął się do mnie.
Odwzajemniłam uśmiech i postanowiłam o tym dłużej nie myśleć, pomimo że byłam zdenerwowana.
Kastiel pociągnął mnie za rękę i
zaprowadził do szpitala.
Ustaliśmy przed drzwiami pokoju
szpitalnego, w którym leżał Lysander. Serce zaczęło mi mocniej bić, pobladłam.
-Dzieciaku?
Jesteś gotowa?-popatrzył na mnie z diabelskim uśmiechem
-Nie jestem.
Mogę jutro?-głos mi drżał
-Nie!-
wykorzystał mój moment nie uwagi, otworzył drzwi do Sali i mnie wepchnął.
Upadłam na podłogę. Lysander zerwał się do siadu. Popatrzyłam na Kas z chęcią
mordu w oczach. Te tylko uśmiechnął się diabelsko i odrzekł- Nie musisz mi dziękować. No ale na mnie już czas, bo
instynkt ojcowski wzywa. Słyszysz? Tato tu jestem. No więc ja Was zostawiam,
gołąbeczki. Bądźcie grzeczni, nie chcę zostać wujkiem.
Po chwili zostałam sama w Sali z
białowłosym.
______________________________________________
Rozdział miał być w sobotę ale jak zwykle pojawił się później. Cała ja. Z góry przepraszam, za kiepski rozdział. Przyznam się, że nie czytałam go po napisaniu bo szczerze padam na twarz. W razie potrzeby rano wprowadzę wszystkie zmiany.
Ale mimo wszystko życzę miłego czytania. Zapraszam też na przeczytanie prologu, nowego opowiadania. Może Was zachęci. ;)
Jeszcze chciałabym podziękować pewnej osobie. Jakiś czas temu odezwała się do mnie na gg. Wzięła mój numer z bloga i postanowiła do mnie napisać. Dzisiaj potrzebowałam z kimś pogadać, a nie bardzo miałam z kim. Więc mnie wysłuchała i pomogła w pewnym sensie. Jeśli to czytasz: DZIĘKUJĘ :*
Wam życzę miłej nocy i do następnego. Buźka ;**
wtorek, 9 sierpnia 2016
SF: Autsajder- Prolog
~*~ PROLOG ~*~
Znów jest ten dzień, w którym brak mi Ciebie.
Miną już rok, lecz nadal słyszę Twój głos.
W powietrzu zapach Twój, a mi brak już słów.
Klęczę w tym miejscu szukając Cię,
lecz widzę tylko zniczy cień. Blask ich, oślepia
mnie.
W oczach błądzą już łzy a w sercu smutek i pustka
tkwi.
-kartka z pamiętnika 29.10.2013 (wiersz
własny)
-Witaj tato!- wysoki młodzieniec podszedł do swojego ojca.
Przytulił go i zasiadł obok niego na ławeczce cmentarnej. Tuż za nim stała jego
żona i prześliczna mała dziewczynka.
-Witajcie moje dzieci. Witaj wnusiu. Chodź do dziadka na
kolanka.- starszy pan rozszerzył ramiona i po chwili na jego kolana wskoczyła
drobna blondyneczka. Wtuliła się w dziadka i swoje jasnoniebieskie oczka wbiła
w płonący znicz.
-Tato jak się czujesz? Może wracajmy do domu bo zmarzniesz.-
cichy głos kobiety przerwał panującą ciszę. Siwy mężczyzna zwrócił swój wzrok w
stronę kobiety. Lekko się uśmiechnął i odwrócił wzrok.
-Daj mi jeszcze chwilkę drogie dziecko. Chcę pobyć z Twoją
teściową chodź parę minut.- powiedział
to lekko ściszonym głosem, wciąż wpatrując się w płytę nagrobną.
Minęło parę minut i cała rodzina udała się w stronę wyjścia.
Syn mężczyzny zaproponował, aby udać się na obiad do restauracji. Nikt się nie
sprzeciwiał.
Po przekroczeniu progu restauracji, rodzina znalazła wolny
stolik i poprosili o kartę dań.
-Naomi nie przyjechała?- zapytał zatroskany syn.
-Niestety nie mogła. Ponoć szef nie dał jej wolnego.
Przyjedzie innym razem. Mama na pewno się nie pogniewa o to. Przecież to nie od
niej zależało.- starszy pan odpowiedział
spokojnie, ale można było usłyszeć smutek w jego głosie.
-Minął już rok od śmierci mamy. Nie brakuje Ci jej?
-Wiesz co synu, brakuje mi jej strasznie. Nie można od tak
zapomnieć o kobiecie, z którą dzieliło się
każdą chwile, każdą sekundę życia. Twoja matka była dla mnie jak światło
w mrocznym lesie. Oświetlała mi drogę co powodowało, że wszystko stawało się lepsze
i prostsze. Nawet najgorsza sytuacja w życiu była do przejścia.- wspomnienia powróciły a na twarzy mężczyzny
pojawił się uśmiech.
-Pięknie mówisz o swojej żonie.- zauważyła kobieta.
-Hymmm… to prawda.
-Dziadku? Kochałeś babcie?- Wnuczka spojrzała przenikliwie
na swojego dziadka, tak jakby chciała wkraść się w jego duszę by poczuć to co
on. Starszy pan, pogładził dziewczynkę po jej długich, lśniących włosach.
-Tak kochałem Twoją babcie i nadal ją kocham. Nie wyobrażam
sobie, abym pokochał kogoś teraz równie mocno jak ją.
-Myślałam, że mnie mocno kochasz dziadku!- dziewczynka
zrobiła naburmuszoną minę a towarzystwo zaczęło się śmiać.
-Hahaha. Oh skarbie. Ja Ciebie też mocno kocham, ale wiesz
co? Z miłością jest tak że dzielimy ją na różne kategorie.
-Jak to dziadku?- zapytała zdziwiona.
-Miłość dzielimy na rodzicielską, braterską, partnerską,
boską a nawet miłość to rzeczy materialnych. Niektórzy ludzie o wiele bardziej
cenią sobie rzeczy niż innych ludzi. Między Tobą a mną jest miłość hymm miłość dziadkowa. A Twoją babcię kocham, jak Twój
tato kocha mamę. Rozumiesz?
-Aaaaaaa. Teraz tak.. Czyli dzieląc miłość, to w swojej
grupie jestem na pierwszym miejscu?- rodzice dziewczynki zrobili wielkie oczy
po tych słowach.
-Masz rację, w swojej kategorii jesteś na pierwszym miejscu.
No, no synu powiem Ci że masz bardzo mądrą córkę a ja wnuczkę.- powiedział to z
dumą.
Ich rozmowę przerwał kelner, który przyniósł ich dania. Po
odejściu mężczyzny, rodzina wróciła do dalszej rozmowy.
-Tato. Mamy pewną propozycję. Nasz dom jest duży i mamy
kilka pokoi wolnych, więc pomyśleliśmy, że może przeprowadzisz się do nas. Co
Ty na to?- zapytała się kobieta. Jej mąż tylko przytakną na znak, że podpisuje
się pod tym.
-Ohh… To miłe z Waszej strony. W naszym domu czułem się
trochę samotny, więc z wielką chęcią wprowadzę się do Was. Pod jednym
warunkiem.
-Jakim?
-Jak będę Wam przeszkadzał to dacie mi znać i znajdę sobie
inne miejsce. <syn chciał coś powiedzieć> Nie ma żadnego ale. To mój warunek.- powiedział to pewnym głosem.
-Umowa stoi.- małżeństwo się uśmiechnęło a dziewczynka
uwiesiła się na szyi dziadka.
-A właśnie tato.. Nigdy nie opowiadałeś jak poznałeś
mamę. Z tego co słyszałem byliście
zupełnie z dwóch różnych światów.
Opowiesz nam o tym? – rodzinka utkwiła wzrok w starszego mężczyznę. Ten
wyprostował się i odrzekł.
-No dobrze opowiem Wam, ale to będzie długa historia.
-Mamy czas.- uśmiechnęli się razem
-No więc zaczęło się od…..
_________________________________________________________________
Witam, witam. Więc jakoś zaczęłam nowe opowiadanie. Mam nadzieje, że od razu Was nie zniechęci do śledzenia rozdziałów.
Już niedługo pojawi się nowy rozdział z "Nowe życie, nowa ja". Życzę miłej nocy i lecę oglądać "Czystą krew". Buziaki :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)